Iwańczyk: Co zmalował Brzęczek, oto jest pytanie...
To był zwyczajny szary dzień. Nawet nudniejszy od tego zwyczajnego, bo po weekendzie bez spektakularnych osiągnięć polskich sportowców. Kończyłem właśnie tekst, którego tematem było odradzanie się reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych, aż tu nagle publiczną dyskusję sportową postanowili podpalić szefowie PZPN zwalniając Jerzego Brzęczka ze stanowiska selekcjonera. W dobie szerzących się fake newsów, podszywania się pod nieswoje konta, wciąż wygląda to na mało przemyślany żart.
Nie dlatego, że uważam Brzęczka za ultrafachowca, któremu nie można nic zarzucić, ale naprawdę nic nie tłumaczy takiego ruchu przed imprezą główną i właściwie w przededniu eliminacji mundialu. Tym bardziej że jeszcze kilka tygodni temu głowy rozpalonych krytyków studził sam prezes Zbigniew Boniek, tłumacząc, że nie jest to czas na tak fundamentalne zmiany. Jest więc niewiele scenariuszy, które tłumaczyłyby ten sensacyjny zwrot. Albo Brzęczek musiał zmalować coś, o czym nam się nawet nie śni, albo Boniek zwietrzył szansę zatrudnienia kogoś z zagranicy, co świadczyłoby o tym, że prezes największego sportowego związku nie trzyma ciśnienia, albo na zmianę naciskali piłkarze reprezentacji, co akurat byłoby dowodem, że ogon kręci psem. Choć to powód niezupełnie z kosmosu, biorąc pod uwagę, jakie informacje docierały zza kulis. Na marginesie mój 14-letni syn na wieść o dymisji Brzęczka wypalił bez ogródek: „Co, Lewemu nie pasowało?”.
ZOBACZ TAKŻE: 36 lat temu Boniek podbił Europę. I to w jakim stylu!
Kiedy mowa o dymisji selekcjonera piłkarskiej reprezentacji, nie przychodzi mi do głowy zbyt wiele podobnych sytuacji. Pamiętamy jak prezes Grzegorz Lato wyrzucał na parkingu Leo Beenhakkera po przegranym meczu ze Słowenią, jeszcze w latach 90. ze stanowiskiem przed końcem eliminacji MŚ żegnał się Antoni Piechniczek. Nijak jednak nie jest to sytuacja adekwatna do tej obecnej, to zmiana koni w trakcie przeprawy, co jest posunięciem mocno ryzykownym nie tylko ze względu na czas pozostały do pierwszego spotkania w 2021 roku (zostało 66 dni, tyle co nic), ale także na konsekwencje tej decyzji, z której zostanie rozliczony przez środowisko nie tylko ustępujący prezes, ale wpłynie to także na wybór nowego szefa związku. Wybory odbędą się 18 sierpnia, namaszczony na następcę Bońka Marek Koźmiński będzie bezwzględnie kojarzony z tym, co wydarzy się na Euro, a wcześniej w trzech meczach eliminacji. Jeśli misja nowego selekcjonera się nie powiedzie, nieprawdopodobnie zyska na tym kontrkandydat Koźmińskiego, którym jest Cezary Kulesza.
Tak jak był to zwyczajny szary dzień, tak miała to być zwyczajna wizyta Brzęczka w biurze PZPN. Nie było trzaskania drzwiami, rzucania talerzami o podłogę, wszystko przebiegło bardzo szybko, choć docierają do mnie informacje, że brak widoków na bezkolizyjną współpracę między PZPN a Brzęczkiem coraz bardziej dawał o sobie znać. Ale i tak trudno uznać to za wieść inną niż ta w kategorii „niewiarygodne”. Udało się nawet przykryć twitterowe szaleństwo posła Marka Suskiego, który rzucił dziś w przestrzeń publiczną kilka pikantnych zdjęć jednej ze swoich rozmówczyń.