Adam Małysz: Nie ukrywam, że jesteśmy trochę rozczarowani
Adam Małysz w magazynie "Polskie Skocznie" podsumował występ polskich skoczków w Lahti. Jak dyrektor PZN ds. skoków i kombinacji norweskiej ocenił ostatnie skoki Biało-Czerwonych?
Za nami konkurs indywidualny Pucharu Świata w Lahti, gdzie Polacy po raz pierwszy w tym sezonie znaleźli się poza pierwszą dziesiątką. Według Adama Małysza kluczem były dwa skoki pierwszej serii.
- Zaważyły dwa skoki. Pierwszy skok Piotra Żyły i pierwszy skok Dawida Kubackiego. Te próby nie były tak dobre jak te drugie w tym konkursie. Takie są skoki i trudno wymagać od kogoś więcej. Każdy stara się i daje z siebie wszystko. Nikt nie miałby nigdy w życiu do chłopaków żadnych pretensji. Skoki są bardzo nieobliczalne i jutro możesz skakać zupełnie inaczej. Widzieliśmy to wielokrotnie w tym roku w przypadku Graneruda czy naszych chłopaków. Skakali wyśmienicie na Turnieju Czterech Skoczni i w Neustadt, ale drugi konkurs tam nie poszedł. Tak jakby byli kompletnie zmęczeni i coś nie zagrało - podsumował Małysz.
ZOBACZ TAKŻE: Klasyfikacja generalna Pucharu Świata i Pucharu Narodów w skokach narciarskich - 24.01
Nie można mówić o kryzysie polskich skoczków, ale ostatnie wyniki mogą być niepokojące. Co o ostatnich konkursach w wykonaniu Biało-Czerwonych sądzi Adam Małysz?
- Nie ukrywam, że jesteśmy troszkę rozczarowani tym wszystkim. Szukaliśmy jaka jest przyczyna tego, że w piątek i sobotę skaczemy dobrze, a w niedzielę jest gorzej. Tak jest od Neustadt, później Zakopane to samo i teraz tutaj. Sztab dochodzi do pewnych wniosków i zastosuje zmiany, które miejmy nadzieję dadzą efekt. Nie możemy na pewno stanąć w jednym miejscu i pogodzić się z tym jak jest. Wiemy, że tych chłopaków stać na więcej - dodał dyrektor PZN ds. skoków i kombinacji norweskiej.
W ostatnim czasie polscy skoczkowie testują nowy sprzęt, który ma im pozwolić na jeszcze lepsze wyniki. Dyrektor PZN zdradził techniczne aspekty nowych strojów.
- Musimy robić wszystko, aby sprzęt był jak najbardziej optymalny i nie odstawał od innych. Może nawet wymyślimy coś w czym będziemy numerem jeden. W sporcie bez tego nie ma żadnych szans, stał się on tak zależny od techniki i nowinek, że musimy być cały czas na bieżąco. Testy kombinezonów w to wchodzą, sztab pozyskał ten material w ostatnim czasie. Widzimy, że skaczą w nim Norwegowie i paru innych zawodników. Nie było czasu go przetestować, więc podczas konkursów chłopaki to testowali na żywo. Mają bardzo dobre wrażenia, sztab też jest zadowolony. To optymalny materiał, więc to kolejny krok do przodu - powiedział jeden z najwybitniejszych polskich skoczków.
ZOBACZ TAKŻE: Kto będzie liderem polskiej kadry po odejściu starej gwardii?
Adam Małysz odniósł się także do swoich skoków w Lahti, gdzie zdobył srebrny medal. Były skoczek liczył wówczas na złoto i jak sam powiedział czuł spory niedosyt.
- Czułem oczekiwania, ale jeśli chodzi o rozczarowanie srebrnym medalem to nie dochodziło do mnie, bo byłem wtedy w Lahti. Sam nie byłem z siebie zadowolony, bo nie tylko nastawiałem się na złoto, ale cały czas o tym mówiono. Na treningach skakałem daleko, po pierwszej serii prowadziłem i tylko ostatni skok spowodował, że straciłem to złoto. Ten niedosyt gdzieś tam był - podsumował Małysz.