Jerzy Mielewski: Podczas dużego turnieju wpadam w stan amoku
Mielewski: Nominację do Telekamery odbieram jako sukces całej dyscypliny
Mielewski: Robię coś, co jest dobrze odbierane
Mielewski: Mieliśmy dramat ze łzami na końcu. Ta drużyna musi wygrywać
Komentator Polsatu Sport Jerzy Mielewski stanął przed szansą na zdobycie trzeciej już w jego karierze Telekamery "Tele Tygodnia" dla komentatora sportowego roku. Nagrodę tę otrzymał w dwóch poprzednich edycjach, gdy zdobywał 38 i 39 procent głosów. Jeżeli czytelnicy ponownie wskażą na niego, to nasz redakcyjny kolega otrzyma Złotą Telekamerę. O plebiscycie oraz o kulisach pracy dziennikarskiej Mielewski opowiedział w wywiadzie dla Interii.
Artur Gac: Jako że przed Panem szansa na - używając terminologii piłkarskiej - ustrzelenie hat-tricka, zapytam tak, jak często dziennikarz docieka w rozmowie ze sportowcem: Trudniej zdobyć pierwszy tytuł, czy utrzymać się na szczycie?
Jerzy Mielewski, Polsat Sport: Powiem szczerze, że już otrzymując pierwszą "Telekamerę", byłem kompletnie zaskoczony, że oto mam wielką przyjemność i zaszczyt odbierać taką nagrodę. Natomiast często mówiłem i to powtórzę, że to jest absolutnie efekt pracy zespołowej całego Polsatu Sport. Ja tylko pełnię rolę, nazwijmy to, frontmana, korzystając z tego przywileju, że mnie rzeczywiście często widać. A w naszej redakcji pracuje bardzo duża grupa ludzi, którzy tworzą ten kanał od wielu, wielu lat. Dodatkowo też traktuję to, jako sukces dyscypliny, a jestem najbardziej związany z siatkówką, która w ostatnich latach daje nam dużo radości i przede wszystkim medali, bo przecież jesteśmy dwukrotnymi mistrzami świata, a ostatnio zdobyliśmy także brązowy medal mistrzostw Europy. A takie sukcesy, nie da się ukryć, nie tylko wzmagają zainteresowanie zawodnikami i tą dyscypliną, ale przy okazji też budują dziennikarzy. Mam nieodparte wrażenie, graniczące z pewnością, że m.in. na fali dobrej passy siatkówki ja, jako człowiek obsługujący tę dyscyplinę, mam przyjemność być uhonorowywany "Telekamerą". To bardzo fajna rzecz w życiorysie, bo świadczy, że człowiek w sposób przyjemny wykonuje swoją pracę dla kibiców. Przede mną szansa na trzecią statuetkę, ale to w żaden sposób nie zmienia mojej osoby. Ta nagroda jest za to dodatkowym bodźcem i wyjątkowym potwierdzeniem, że nadal rozwijam się w dobrą stronę.
ZOBACZ TAKŻE: Złota Telekamera dla Mielewskiego? Wszystko w rękach... siatkarzy
Jako rutyniarz w swoim fachu niewątpliwie ma Pan samoświadomość swoich największych walorów oraz pewnych rezerw warsztatowych. Gdyby miał Pan szczerze wskazać te elementy, z obu przeciwstawnych biegunów, to na co zwróciłby pan uwagę?
Odpowiem bardzo szczerze. Mam taką wadę, że nigdy nie jestem z siebie zadowolony. Nawet moja małżonka, z którą bardzo dużo rozmawiam, trochę mnie przekonuje, bym zmienił podejście. Mimo wszystko nie do końca wierzę we własne możliwości. To znaczy bardzo często jestem mocno krytyczny względem własnej osoby. Bardzo dużo od siebie wymagam, w efekcie czego często jestem zawiedziony. A zatem odpowiedziałbym, że brakuje mi pewności siebie, która w moim przypadku jest zachwiana. Próbuję z tym walczyć i nabrać jej więcej. Gdy wykonuję pracę może tego nie widać, ale w środku mnie cały czas trwa walka, ponieważ z natury jestem osobą nieśmiałą. To się trochę kłóci z zawodem, który wykonuję, jednak taki już jestem. W domu nie mówię dużo i raczej należę do osób cichych oraz spokojnych. Dodam jeszcze, że uwielbiam komentować, ale dużo lepiej czuję się w studiu, będąc moderatorem czy prowadzącym dyskusje. To jest moje naturalne środowisko. Jednak podczas tych ponad 20 lat w tej branży przeszedłem przez wszystkie etapy i każda płaszczyzna pracy dziennikarza, tak newsy jak i "reporterka", ukształtowały mnie i nauczyły tego zawodu. Pamiętajmy, że ja nie mam wykształcenia dziennikarskiego, a wszystkiego, całej telewizji, uczyłem się w boju. I w praktyce nauczyłem się tego, co umiem, natomiast cały czas idę do przodu i się rozwijam. Jest dużo rzeczy, które według mnie jeszcze wymagają poprawy. Bardzo nie lubię oglądać swoich występów, bo wtedy jak na dłoni widzę swoje błędy. A że jestem wobec siebie bardzo krytyczny, to czasami się wściekam dlaczego powiedziałem tak, a nie inaczej. Sam sobie narzucam dużo niepotrzebnej presji i oczekiwań, bym sam siebie zadowolił. Sprowadza się to do tego, że największym krytykiem mojej osoby jestem ja sam. Niewątpliwie dziennikarstwo to dla mnie ciągła praca nad samym sobą.
ZOBACZ TAKŻE: Jerzy Mielewski nominowany do Telekamery. Zwycięży trzeci raz z rzędu?
Jest taki cel zawodowy, który wciąż pozostaje w sferze pana marzeń i planów, a dopełniłby pana dorobku?
Tak, jest coś takiego... Nie wiem tylko, czy to się wydarzy ze względu na aktualny rynek telewizyjny, ale nigdy nie byłem jako dziennikarz na igrzyskach olimpijskich. Dlatego niewątpliwie moim marzeniem jest obsługa tej prestiżowej imprezy i poczucie atmosfery tego święta sportu. I obiecałem sobie, że jeśli nie w roli dziennikarza, to i tak muszę pojechać na jedne z igrzysk. A jeszcze na koniec, niejako puentując swoje wypowiedzi, mnie nie chodzi o to, żeby być najlepszym, choć mowa o kategorii "najlepszy komentator". Tak naprawdę dążę do tego, żeby być dobrym człowiekiem. To jest dla mnie klucz mojej aktywności i mojego bycia.
Cała rozmowa z Jerzym Mielewskim na Interia.pl.
Jerzy Mielewski nominowany do Telekamer w kategorii Komentator Sportowy. Wyślij SMS o treści TK.G2 pod numer 7365 lub głosuj online TUTAJ
Przejdź na Polsatsport.pl