Marek Leśniewski o Ryszardzie Szurkowskim: Kolarstwo było sensem jego życia
Zdaniem medalisty olimpijskiego Marka Leśniewskiego, dla Ryszarda Szurkowskiego kolarstwo było sensem życia. "W naszej dyscyplinie był fenomenem i profesorem. Ale był tak wszechstronny, że równie duże sukcesy mógłby odnosić niemal w każdym sporcie" - zaznaczył.
Najwybitniejszy polski kolarz zmarł w poniedziałek rano w Radomiu w wieku 75 lat.
W ocenie Leśniewskiego, Szurkowski wraz z Ireną Szewińska byli największymi ikonami polskiego sportu i wraz z ich odejściem zamknął się bardzo ważny rozdział w jego dziejach.
"Wielkie sukcesy Szurkowskiego w Wyścigu Pokoju, przekazywane przez porozwieszane na ulicach miast głośniki działały na wyobraźnie chłopaków, grających w piaskownicach w kapsle z nazwiskami Szurkowski, Szozda, Mytnik. Na pewno dla wielu z nas jego osiągnięcia były inspiracją. To był nasz heros, idol, kolarski bohater. Na nim się wychowaliśmy" – powiedział PAP wicemistrz olimpijski w jeździe drużynowej na czas z igrzysk w Seulu (1988).
Zobacz także: Świat sportu wspomina Ryszarda Szurkowskiego
Jak przyznał, miał wielkie szczęście spotkać na swojej drodze legendarnego kolarza, z którym mimo dużej różnicy wieku rywalizował m.in. w Tour de Pologne 1984, a następnie Szurkowski był trenerem Leśniewskiego w reprezentacji Polski.
"To był ostatni rok startów Ryszarda, miał 38 lat, ja niewiele ponad 20. Na 1. etapie Warszawa - Radom wpadliśmy razem na tor kolarski, gdzie była meta. Oczywiście wygrał, ale stanąć obok niego na podium było przeżyciem. Rok później, już jako szkoleniowiec był z nami na zgrupowaniu w Bułgarii. Na otwarcie sezonu ścigaliśmy się w Sandanskim, gdzie mieliśmy jechać na Leszka Piaseckiego. Była jednak kraksa i zostaliśmy w drugiej grupie. Przed nami był kilometrowy podjazd, ale nikt z nas nie był w stanie dociągnąć Piaska do czołówki. Nagle pojawił się Rysiek, wziął Leszka +na koło+ i pomógł mu wygrać" – wspominał obecny dyrektor sportowy PZKol.
"Pokazał nam wtedy, że można dać z siebie wszystko i jeszcze trochę. W naszej dyscyplinie był fenomenem i profesorem" – dodał.
Medalista mistrzostw świata wskazał, że jako szkoleniowca wyróżniała go ogromna wiedza o kolarstwie i konkretne uwagi.
"Nie można było go nigdy ściemnić, bo dobrze wiedział kiedy bolą nogi. Miał wiedzę, którą potrafił się dzielić. W sztabie odpowiadał za taktykę, stronę mentalną, nastawienie psychiczne. Zawsze mieliśmy świadomość, że to, co mówi Ryszard jest ważne, bo wiedział najlepiej jak się wygrywa i przekazywał nam swoją pasję. Lech Piasecki do dziś powtarza, że Ryszard nauczył go wygrywać. Obcowanie z nim przesunęło nas na wyższy poziom mentalny" – tłumaczył wielokrotny mistrz Polski.
Zobacz także: Ryszard I Wielki we wspomnieniach. W latach 70-tych Szurkowski był naszym Małyszem na rowerze, który miał nawet swój cień
Zdaniem Leśniewskiego, dla Szurkowskiego kolarstwo było sensem życia. Jak przypomniał, do feralnego wypadku na wyścigu weteranów w Kolonii w 2018 roku nie odstawił roweru, a był już po 70. roku życia.
W jego ocenie największym atutem mistrza była wszechstronność.
"Nie był góralem, ale w górach świetnie sobie radził. Wygrywał też czasówki i finisze z peletonu. Był dobrze zbudowany, postawny, miał atletyczne nogi. Już jako szkoleniowiec imponował nam wielką siłą podczas treningów na siłowni. Był na tyle wszechstronny, że równie duże sukcesy mógłby odnosić także w innych dyscyplinach sportu. Miał to coś i dobrze, że jednak trafił do kolarstwa, które mu bardzo dużo zawdzięcza" – podsumował Leśniewski.
Zaznaczył, że przy wszystkich osiągnięciach, Szurkowski zawsze pozostawał sobą. Jak mówił olimpijczyk, do końca wyróżniało go poczucie humoru, życzliwość i optymizm. "Mimo wszystkich sukcesów nigdy się nie wywyższał. Był świetnym kolegą" – podkreślił zwycięzca Tour de Pologne.