Iga Świątek: Czułam jakby moja głowa nie była w odpowiednim miejscu
Iga Świątek przyznała, że pierwszy mecz w sezonie jest zwykle trudny i potwierdziło się to w jej przypadku we wtorek, gdy potrzebowała trzech setów, by awansować do 1/8 finału turnieju WTA w Melbourne - Gippsland Trophy. – Najgorsze już za mną – zaznaczyła tenisistka.
Świątek w tej imprezie rozstawiona jest z numerem szóstym i jak dziewięć innych czołowych zawodniczek na otwarcia miała tzw. wolny los. W drugiej rundzie trafiła na Kaję Juvan, z którą prywatnie się przyjaźni. Będąca 17. rakietą świata Polka pokonała 104. w tym zestawieniu Słowenkę 2:6, 6:2, 6:1.
Zobacz także: Iga Świątek awansowała do trzeciej rundy WTA w Melbourne
– Grać przeciwko najlepszej przyjaciółce, szczególnie gdy to pierwszy mecz sezonu, to zawsze wyzwanie. Jest trzecia runda – napisała na Twitterze 19-latka z Raszyna.
🤗It's always challenging to play your best friend, especially when it's the first match of the season - after the break and quarantine. 3rd round it is.
— Iga Świątek (@iga_swiatek) February 2, 2021
🤗Grać przeciwko najlepszej przyjaciółce, szczególnie gdy to pierwszy mecz sezonu to zawsze wyzwanie. Jest trzecia runda. pic.twitter.com/0yivjQBz4z
W wywiadzie dla WTA Insider przyznała, że początek meczu był dla niej ciężki. Stwierdziła, że miała kłopoty z koncentracją.
– Czułam jakby moja głowa nie była w odpowiednim miejscu. Ale wiedziałam, że to się może zdarzyć na początku sezonu. Moja rywalka była w innej sytuacji, bo grała tu pierwszą rundę. Starałam się zachować cierpliwość i skupić się na technicznych sprawach. W pierwszym secie nie było to łatwe – zaznaczyła.
Stwierdziła, że nie była zdenerwowana, ale odczuwała stres w inny sposób.
– Czułam go w moim ciele, bo na początku miałam wrażenie, że jestem naprawdę wolna i ociężała. Nie byłam zestresowana przed spotkaniem, ale to nie był pierwszy mecz, w którym się tak czułam. Kiedy mam tego typu problem, to skupiam się na własnych nogach i staram się robić wszystko szybciej. Czasem się spóźniałam do zbyt wielu piłek i nie grałam regularnie. Jestem przeszczęśliwa, że byłam wystarczająco cierpliwa, by to zmienić i nie rozzłościłam się – podsumowała triumfatorka ubiegłorocznej edycji wielkoszlemowego French Open.
Jej kolejną rywalką będzie rozstawiona z "dziewiątką" Rosjanka Jekaterina Aleksandrowa.
– Myślę, że najgorsze już za mną, bo pierwszy mecz jest zawsze ciężki. Nie mogę się doczekać kolejnej rundy. Teraz jestem jakby spokojniejsza. Mam nadzieję, że tak pozostanie do jutra. Dobrze wiedzieć, że nawet choć przegrałam pierwszego seta, gdy grałam źle, to można to zmienić. Kiedy byłam młodsza, to nie byłam tak cierpliwa i wpadałam w złość po przegraniu kilku gemów. Cieszę się, że jestem teraz dojrzalsza. Kiedy naprawdę mocno próbujesz, to wreszcie coś 'kliknie'. Czekałam na to i tak się stało – oceniła Polka.
Nastolatka odniosła się także do zmiany rakiety, której dokonała w okresie międzysezonowym.
– Bardzo mi odpowiada ta nowa. Miałam tylko wątpliwości, czy psychicznie będę myślała o tej zmianie, ale miałam tak dużo czasu na przyzwyczajenie się, że nie było z tym problemu – podkreśliła.
Przejdź na Polsatsport.pl