Trener Southampton po porażce 0:9: Znów przegraliśmy w okropny sposób
Trener piłkarzy Southampton FC Ralph Hasenhuettl przyznał po meczu z Manchesterem United (0:9) w angielskiej ekstraklasie, że jego zespół "znów przegrał w okropny sposób". Drużyna z Janem Bednarkiem w składzie doznała takiej porażki w drugim sezonie z rzędu, wcześniej z Leicester City.
Wtorkowy wieczór był ciężki dla zawodników z Southampton i bardzo pechowy dla polskiego obrońcy. Bednarek w pierwszej połowie zdobył samobójczą bramkę, na dodatek w końcówce meczu za jego faul sędzia podyktował rzut karny, a 24-letniemu piłkarzowi pokazał czerwoną kartkę.
Od tej pory "Święci" musieli grać w dziewięciu, bowiem już w drugiej munucie wykluczony został szwajcarski pomocnik Alexandre Jankewitz.
Dla piłkarzy tego klubu to druga porażka 0:9 w ostatnich dwóch sezonach. W październiku 2019 roku przegrali w takich rozmiarach u siebie z Leicester City. Wówczas grali w dziesiątkę od 12. minuty. - Ponownie przegraliśmy w okropny sposób. Ta sama historia, z jednym piłkarzem mniej, tym razem już po dwóch minutach. W takiej sytuacji 90 minut może być długie w Premier League - powiedział Hasenhuettl.
- Nie mogłem pomóc drużynie z zewnątrz, ponieważ nie miałem opcji, nie miałem (doświadczonych) zawodników na ławce. Żadnej alternatywy w defensywie, aby bronić się lepiej - dodał austriacki szkoleniowiec.
Hasenhuettl, mimo drugiej takiej klęski, jest większym optymistą niż w poprzednim sezonie. - Tym razem jest to zupełnie inna sytuacja. Nie chodzi o to, że mniej bolesna. Wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej boli, gdy ponownie uzyskasz taki wynik. Ale zespół jest teraz inny i to powód, dla którego dotychczas rozegraliśmy dobry sezon, więc zobaczymy, jak zakończą się rozgrywki. Myślę, że lepiej niż w przeszłości - podkreślił trener Southampton FC.
Jego drużyna zajmuje obecnie 12. miejsce w tabeli z 29 punktami. Tymczasem dla Manchesteru United to najwyższa wygrana w Premier League od 1995 roku, gdy w takim samym stosunku pokonał Ipswich Town.
"Czerwone Diabły" zrównały się punktami (po 44) z prowadzącym w tabeli lokalnym rywalem City, który ma jeszcze przed sobą dwa mecze.
Trener Ole Gunnar Solskjaer nie ukrywał radości z występu podopiecznych. Przyznał, że jego piłkarze pokazali magię. Norweski trener MU podkreślił też znaczenie tak wysokiego zwycięstwa.
W sezonie 2011/12 drużyna United miała na koniec identyczny dorobek punktowy jak Manchester City, ale nie zdobyła mistrzostwa Anglii z powodu gorszej różnicy bramek. - Nigdy nie wiadomo, co może okazać się decydującym czynnikiem. My wiemy lepiej niż ktokolwiek inny, co może dać różnica bramek, ponieważ przegraliśmy ligę właśnie w ten sposób - przypomniał Solskjaer.