PKO Ekstraklasa: Remis Lecha Poznań z Zagłębiem Lubin
Wicemistrzowie Polski wciąż rozczarowują i coraz bardziej tracą kontakt z czołówką. W piątkowy wieczór tylko zremisowali z Zagłębiem 0:0 i był to ich piąty z rzędu mecz bez zwycięstwa. Goście do przerwy byli lepszym zespołem, ale podział punktów jest sprawiedliwy.
Lubinianie przyjechali do stolicy Wielkopolski mocno osłabieni. Trzech obrońców z poprzedniego spotkania z Wisłą Płock - Robert Jończy, Dorde Crnomarkovic i Sasa Balic musieli pauzować za kartki, a kontuzjowany jest motor napędowy ofensywy Zagłębia - Sasa Ziviec. Trener gospodarzy Dariusz Żuraw miał niemal wszystkich kluczowych piłkarzy do dyspozycji. W pierwszym składzie pojawili się m.in. Dani Ramirez oraz najlepszy snajper poznańskiej drużyny Mikael Ishak.
Mimo poważnych kłopotów kadrowych, to lubinianie w pierwszej połowie sprawiali znacznie lepsze wrażenie. Podopieczni Martina Seveli mieli pomysł na grę, łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich, a Samuel Mraz mógł dwukrotnie pokonać Mickey’a van der Harta. Szczególnie bliski zdobycia gola był w 13. minucie, po rzucie wolnym wykonywanym przez Filipa Starzyńskiego. Piłka najpierw trafiła w mur, a potem nieco zaskoczony Mraz trafił prosto w holenderskiego golkipera.
Chwilę później czujność bramkarza "Kolejorza" sprawdził Łukasz Poręba.
Poznaniacy atakowali wyjątkowo nieskładnie i chaotycznie. Próby gry na jeden, dwa kontakty kończyły się najczęściej stratami piłki, sporo było nieporozumień między zawodnikami. Akcje lechitów rozgrywane były w dość jednostajnym, wolnym tempie. Osłabiona defensywa "„Miedziowych", która po raz pierwszy zagrała w takim zestawieniu, radziła sobie bardzo pewnie.
Dopiero w ostatnich 10 minutach "Kolejorz" stworzył kilka dobrych okazji. Po dośrodkowaniu Pedro Tiby, Bartosz Salamon groźnie główkował, ale Dominik Hładun nie dał się zaskoczyć. Jeszcze lepszą szansę miał Ramirez, który otrzymał idealnie podanie od Alana Czerwińskiego, lecz uderzył głową po mocnym koźle i piłka poszybowała tuż nad poprzeczka.
Na drugą część meczu Lech wyszedł mocno zmotywowany i bardziej zdecydowanie zaatakował bramkę rywali. Gospodarze momentami zamykali lubinian na ich własnej połowie, jednak nie potrafili stworzyć klarownych sytuacji. Goście wprawdzie oddali inicjatywę, ale wciąż bezbłędnie spisywali się w defensywie.
Trenerzy obu zespołów nie zamierzali rezygnować ze zdobycia pełnej puli. Sevela desygnował na boisko "świeżą krew" do ofensywy, wstawiając Roka Sirka i debiutującego w polskiej ekstraklasie Miroslava Stocha. Słowak, mający za sobą grę m.in. w Chelsea Londyn i Fenerbahce Stambuł, został pozyskany przez Zagłębie kilka dni temu.
Z kolei Żuraw dał szansę 18-letniemu Filipowi Szymczakowi, który zastąpił Ishaka. Roszady nie zmieniły obrazu gry; Lech nadal miał przewagę, lecz niewiele z tego wynikało. W ostatniej minucie szansy na zmianę wyniku nie wykorzystał Michał Skóraś, który otrzymał idealne podanie od Szymczaka, ale pomocnik "Kolejorza" nieczysto uderzył w piłkę.
Lech Poznań - KGHM Zagłębie Lubin 0:0
Lech Poznań: Mickey van der Hart - Alan Czerwiński, Thomas Rogne (46. Antonio Milic), Bartosz Salamon, Wasyl Krawec (46. Michał Skóraś) - Jakub Kamiński (81. Jan Sykora), Jesper Karlstroem, Dani Ramirez (81. Mohammad Awwad), Pedro Tiba, Tymoteusz Puchacz - Mikael Ishak (74. Filip Szymczak).
KGHM Zagłębie Lubin: Dominik Hładun - Jakub Wójcicki, Kamil Kruk, Damian Oko, Mateusz Bartolewski - Łukasz Poręba, Jakub Żubrowski, Filip Starzyński, Patryk Szysz, Dejan Drazic (74. Miroslav Stoch) - Samuel Mraz (74. Rok Sirk)
Żółte kartki: Krawec, Milic
Przejdź na Polsatsport.pl