Legendarny trener: Skoro ściągnięci z plaży Duńczycy wygrali Euro, to Sousa też może dokonać cudu z Polską
26 stycznia Paulo Sousa został trenerem reprezentacji Polski. 25 marca zadebiutuje w tej roli, w pierwszym meczu eliminacji mistrzostw świata z Węgrami. Czy mamy prawo liczyć na dobry start, skoro nawet osiągający sukcesy z kadrą Jerzy Engel, Leo Beenhakker czy Adam Nawałka potrzebowali czasu, by dotrzeć się z drużyną i wejść na odpowiedni poziom?
Jerzy Engel, zanim jego kadra zagrała błyskotliwe spotkanie z Ukrainą w Kijowie (3:1), potrzebował sześciu meczów, by przeprowadzić selekcję i przetestować różne rozwiązania. W Kijowie wygrał po raz pierwszy, wcześniej zaliczył bolesne 0:3 w debiucie z Hiszpanią i cztery kolejne spotkania bez strzelonego gola. Na właściwe tory Engel wjechał z drużyną w meczu numer 7. Rok później cieszył się z awansu do mistrzostw świata 2002 w Korei i Japonii.
Dochodzenie Leo Beenhakker do fantastycznego meczu z Portugalią (2:1) na Stadionie Śląskim w Chorzowie to była droga przez mękę. Holender zaczął od wyjazdowej przegranej w towarzyskim meczu z Danią (0:2), pierwsze punkty zdobył dopiero w trzecim swoim meczu (1:1 z Serbią w eliminacjach do Euro 2008), ale wcześniej, w tychże eliminacjach, zaliczył wstydliwą porażkę z Finlandią (1:3). Dopiero w meczu numer 5 zespół Beenhakkera grał tak, jak wszyscy sobie tego życzyliśmy. To musiało się skończyć awansem na Euro.
Nawet Russell Crowe, filmowy Gladiator, zachwycał się drużyną Adama Nawałki na Euro 2016. Początki były jednak kiepskie. 0:2 ze Słowacją w debiucie, bezbramkowy remis w drugim z Irlandią i wygrana dopiero w trzecim, towarzyskim spotkaniu z Norwegią (3:0). O tym, że Nawałka stworzył jednak coś wyjątkowego, przekonaliśmy się dopiero w meczu numer 9 z Niemcami (2:0). To była historyczna pierwsza wygrana z Niemcami, która otworzyła nam autostradę do awansu na Euro 2016.
Dania mogła, to i Sousa da radę
Czy mając na uwadze powyższe przykłady mamy prawo liczyć na cud w pierwszym spotkaniu Paulo Sousy? Antoni Piechniczek, który z kadrą zajął trzecie miejsce na mundialu w Hiszpanii, uważa, że dobry wynik w debiucie z Węgrami jest możliwy. – Kto by przypuszczał, że ściągnięci z plaży Duńczycy wygrają Euro w 1992 roku – zauważa Piechniczek. – Oni zagrali wtedy na świeżości i dokonali czegoś, wydawałoby się niemożliwego. Inni szykowali się na te mistrzostwa, a Dania w ostatniej chwili wskoczyła na miejsce Jugosławii i bez żadnych przygotowań zgarnęła złoto.
Także podany przez nas jako przykład Engel uważa, że przed pierwszym meczem Sousy nie powinniśmy mieć szczególnych obaw. – A już na pewno nie powinniśmy porównywać jego sytuacji z moją – stwierdza Engel. – Ja zaczynałem od krajowej selekcji, na dokładkę z bardzo trudnym przeciwnikiem. Sousa tymczasem ma kadrę złożoną z młodych, ciekawych zawodników, na dokładkę z najlepszym piłkarzem Europy na czele.
Magia pierwszego meczu
Byli selekcjonerzy są zdania, że nowy selekcjoner może rozpocząć eliminacje mistrzostw świata od bardzo dobrego wyniku pomimo tego, że wcześniej nie zagra ani jednej gry towarzyskiej, a z zawodnikami pierwszy raz spotka się dopiero na zgrupowaniu przed meczem z Węgrami.
- Wielki trener Vincente Del Bosque mówił, że najważniejszą rzeczą dla szkoleniowca jest umiejętność przystosowania się do warunków, w jakich stawia go życie – opowiada Piechniczek. – Sousa dzięki swojej inteligencji i bogatemu doświadczeniu ma szansę się przystosować, o ile przygotuje odpowiedni przekaz dla zawodników, o ile trafi do ich mentalności i zdoła ich zmotywować.
- Poza wszystkim jest tak, że piłkarze potraktują to pierwsze spotkanie u Sousy absolutnie wyjątkowo – dodaje Engel. – Wierzę w magię tego pierwszego meczu. Ta wiara jest tym większa, że przecież mamy doświadczonych piłkarzy, którzy grali już w finałach dużych imprez – podkreśla Engel.
Ma szansę, bo nasi piłkarze nie są frajerami
Engel nie daje się zbić z tropu nawet wtedy, gdy tłumaczymy, że nasza reprezentacji w meczu z Węgrami nie tylko pierwszy raz zetknie się z nowym trenerem, ale i po raz pierwszy będzie realizować jego założenia i taktykę. Żaden ze schematów nie zostanie odpowiednio przećwiczony. – Nie będzie, ale to są już ukształtowani piłkarze, więc to aż tak bardzo nie będzie widoczne – komentuje Engel.
ZOBACZ TAKŻE: Boniek stawia Sousie jasny cel!
Także Piechniczek mówi, żeby nie robić z tego pierwszego meczu Sousy „mission impossible”. – To nie jest jakieś karkołomne zadanie. To może być debiut, jak marzenie, bo nasi zawodnicy nie są jakimiś frajerami. To zgrupowanie przed pierwszym spotkaniem nie będzie zbiórką harcerzy. Natomiast przekaz, o którym wspomniałem wcześniej, wydaje się prosty. Trzeba potraktować to pierwsze spotkanie, jako dobre otwarcie na eliminacje i na wszystko, bo przecież za chwilę Sousa pojedzie z tym zespołem na Euro – przypomina Piechniczek.
Oby zadebiutował, jak Brzęczek
Nade wszystko nasi trenerzy podkreślają, że Sousa nie wchodzi na spaloną ziemię. – Dostaje w spadku po poprzednikach wyselekcjonowaną grupę około 45 zawodników, o czym sam wspominał – analizuje Engel. – Pozostaje mu dobrać do tego koncepcję. Wystarczy, że pojeździ po klubach, spotka się z zawodnikami i stworzy z nich własny zespół. On nie musi ich trenować, nie na tym polega praca selekcjonera.
Pozostaje mieć nadzieje, że byli trenerzy reprezentacji mają rację. Zresztą zawsze można się pokrzepić przykładem Jerzego Brzęczka, który właśnie w debiucie zaliczył najlepszy mecz z reprezentacją Polski. Potem wiodło mu się różnie, ale otwarcie i 1:1 z Włochami, to było coś, co napawało optymizmem. Oby Sousa miał równie dobrą inaugurację, a potem rozkręcił się, jak Engel, Beenhakker czy Nawałka.
Przejdź na Polsatsport.pl