Kowalski: Będzie grosik, będzie Grosik
Kamil Grosicki rozmawiał z właścicielem i trenerem Legii, ale mimo chęci powrotu kadrowicza do Polski, jest to na razie bardzo wątpliwe. Wszystko przez wymagania finansowe „Grosika”, a raczej pustki w kasie mistrza Polski.
33-letni zawodnik zdaje sobie sprawę, że jest to ostatni moment w jego karierze, aby dobrze zarobić na podpisaniu nowego kontraktu. W West Bromwich, gdzie nie ma szans na grę, kasuje 40 tysięcy funtów tygodniowo. Niebawem ma negocjować z klubem swoje odejście przed wygasającym z końcem sezonu kontraktu. Gdyby udało mu wziąć dwie miesięczne pensje, a kolejną odpuścić klubowi, wszyscy byliby szczęśliwi. Zwłaszcza, że będąc wolnym zawodnikiem, mógłby wymagać od Legii jakiejś kwoty za podpisanie kontraktu.
Milion złotych byłby ceną promocyjną, bo przecież trudno byłoby kupić na rynku gracza podobnej klasy za taką kwotę. Sumując to z potencjalną wypłatą od Anglików, najwyższym w Legii kontraktem i długą umową (trzyletnią?), można by zakładać, że mimo wszystko znaczna obniżka uposażenia przyzwyczajonego do bardzo dobrych zarobków zawodnika, zostałaby zrekompensowana. Istotne też, że jest on przekonany, że z Legii będzie miał znacznie krótszą drogę do kadry i wyjazdu na Euro.
ZOBACZ TAKŻE: Najpiękniejsze gole Cristiano Ronaldo
Jak usłyszeliśmy w klubie, Legię nawet byłoby na taki wysiłek finansowy stać. Ale absolutnie na siłę. Wątły budżet zostałby nadwyrężony do granic możliwości. Gdyby ten ruch sprawił, że Legia utrzyma mistrzostwo i jeszcze przebije się w europejskich pucharach do fazy grupowej, pewnie warunki Grosika zostałyby zaakceptowane. Ale kto może taką gwarancję dać? Nie ma wątpliwości, że Grosicki doda jakości, ale czy jeden gracz będzie w stanie odmienić tę bardzo przeciętną obecnie drużynę? Kolejne ruchy i konieczne wzmocnienia na innych pozycjach byłyby już niemożliwe. I przede wszystkim co jeśli drużynie Czesława Michniewicza nie uda się osiągnąć zakładanych celów, mimo takiej spektakularnej akcji na rynku transferowym?
Klub poobijany finansowo pozostałaby w długoletnim kominem płacowym, a nie oszukujmy się Grosickiego za kilka chwil nie będzie już można korzystanie sprzedać, za względu na jego wiek. Potężna inwestycja obarczona jest zatem ogromnym ryzykiem. Czy właściciel Dariusz Mioduski zdecyduje się na taką ekstrawagancję w tak trudnym momencie? Wątpię.
A może „Grosik” spuści z tonu i obniży swoje oczekiwania? Również wątpię.
Pamiętajmy jednak, że bohaterowie wydarzeń (Mioduski, Grosicki) są jednymi z najbardziej nieprzewidywalnych postaci w polskiej piłce...
Przejdź na Polsatsport.pl