Białoński: Sprawa Buksy, czyli co powie tata
W ostatnich dniach trwa ostry spór, rozgrywany również na łamach mediów, między Wisłą Kraków a ojcem jej utalentowanego napastnika Aleksandra Buksy – Adamem. Mało kto zauważył, że od 15 stycznia pan Adam przestał być stroną, choć nadal ma najwięcej do powiedzenia – pisze szef Sportu w Interii Michał Białoński.
Olek Buksa to wielki talent, który w Ekstraklasie zadebiutował w wieku 16 lat. Pięć lat wcześniej trafił do Wisły z należącej m.in. do Tomasza Frankowskiego Akademii Piłkarskiej 21. Był jeszcze szesnastolatkiem, gdy zdobył pierwszego gola w lidze. Ubiegły sezon zakończył z dorobkiem czterech.
W tym, choć Olek zmężniał, nie idzie mu już tak dobrze. Zaczął sezon w wyjściowym składzie, lecz wypadł z niego jeszcze w sierpniu. Do tego doszły kontuzje. Grywa śladowo. Ostatnie pięć minut zaliczył w kończącym rok 2020 meczu z Lechem.
Przypadkowo obniżka formy Buksy zeszła się z faktem negocjacji w sprawie jego nowego kontraktu z klubem. Rozmowy wlekły się od lata 2019 r., a w ubiegłe wakacje zakończyły się ogłoszeniem przez klub przedłużenia umowy do 2023 r., co nie dojdzie do skutku.
Wisła była zdeterminowana, by zatrzymać na dłużej nieoszlifowany talent. Szła na wszelkie ustępstwa, na jakie naciskał tata Olka. Początkowo pan Adam przystał na dość wysoką kwotę odstępnego, a z każdej nadwyżki, jaką by uzyskali przy ewentualnym transferze krakowianie, strony miały się dzielić pół na pół. Gdy Wisła na piśmie wysłała propozycję przedłużenia kontraktu na wynegocjowanych warunkach, ojciec piłkarza uznał to za niepoważne traktowanie. Nastąpił impas, który próbował przełamać Kuba Błaszczykowski, włączając się do akcji „zatrzymanie Olka Buksy”.
ZOBACZ TAKŻE: Kołtoń o sprawie Buksy
Kuba był przekonany, że zawarł porozumienie z Adamem Buksą. Tak przynajmniej ten go zapewniał. Wisła musiała się zadowolić niższą kwotą odstępnego, z gorszymi dla klubu zasadami podziału podwyżki. Przyparty do ściany klub był skłonny podpisać i tę wersję kontraktu, ale druga strona i tak odmówiła, wskazując na fakt, że ratownicy - oprócz Błaszczykowskiego, Jarosław Królewski i Tomasz Jażdżyński – nie są jeszcze właścicielami Wisły, gdyż w tej sprawie trwały negocjacje ze stowarzyszeniem TS Wisła.
W końcu nastąpiło przejęcie klubu przez trio, udało się też oddalić wątpliwości Adama Buksy związane z wpływem pandemii na stan klubu i doszło do przedłużenia kontraktu do czerwca 2021 r. Ojciec piłkarza sam namawiał klub, by ogłosił prolongatę do 2023 r., gdyż taki dokument miał podpisać sam Olek 15 stycznia, po osiągnięciu pełnoletniości. Wisła na to przystała, wbrew twardym faktom: na kontrakcie Buksy widniała data końcowa – 30 czerwca 2021 r.
Dalszy ciąg jest znany – ojciec Buksy wziął na menedżera Piniego Zahaviego, wycofał się z obietnicy danej Wiśle. 29 stycznia zarząd klubu wezwał Aleksandra do zrealizowania obietnicy w sprawie prolongaty kontraktu, lecz ten odmówił, wbrew temu, iż sam Zahavi zaleca mu dłuższe pozostanie przy Reymonta. Ojciec Buksy na tych niesłownych targach ugrał dla nieletniego syna wysoki kontrakt, na poziomie ok. 40 tys. zł miesięcznie.
15 stycznia Olek zyskał pełnoletniość. Tym samym pan Adam Buksa przestał być stroną w sprawie. W praktyce nic się jednak nie zmieniło. Pan Adam atakuje w mediach przewodniczącego Rady Nadzorczej Wisły Tomasza Jażdżyńskiego, który w wywiadzie dla Interii opowiedział o kulisach sprawy, zarzucając mu nieobecność przy negocjacjach. Nie przeszkadza mu jednak fakt, że teraz sam nie ma już prawa do wypowiadania się za pełnoletniego syna. Plenipotencje do tego ma jedynie menedżer Zahavi.
Sam Olek też sprawia wrażenie, jakby nie zauważył, że teraz sam może przejąć pilota do swej kariery. Przecież w sierpniu 2020 r. był w siódmym niebie, gdy na Instagramie chwalił się o przedłużeniu umowy do 2023 r.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Był dumny z tego, że może grać w jednej ekipie ze swym idolem i mentorem Kubą Błaszczykowski, który pomagał mu na każdym kroku, a po podpisaniu kontraktu odwiózł go nawet do domu. I co, nagle Olkowi przestało się podobać w Krakowie?
Jasne stanowisko w sprawie Buksy zajął nawet prezes PZPN-u Zbigniew Boniek, który doradza mu pójście drogą Jakuba Modera. Rozegranie pełnego sezonu w Ekstraklasie, w którym będzie postacią wybijającą się w skali ligi i zyska powołanie do reprezentacji Polski, a dopiero później transfer na Zachód.
Wisła inwestowała w Buksę, niejednokrotnie dostawał w niej na kredyt minuty na boisku. Po wyjeździe nikt się z nim nie będzie cackał. Zderzy się z twardymi zasadami: albo jesteś lepszy od konkurencji i grasz, albo siedzisz na ławie, bądź marnujesz talent błąkaniem się po drużynach juniorskich.
Dla Olka przestrogą powinien być przykład Bartosza Kapustki. Odkrycie Euro 2016 zderzyło się ze ścianą wielkiej konkurencji w Leicester. Wojaże zakończyły się próbą odbudowy kariery w Legii.
Pilota do kariery Olka ma nadal pan Adam. Rozpowiada znajomym, jak to Adam Mandziara wynajętym samolotem chce zawieźć syna do Benfiki Lizbona. Oczywiście tam z otwartymi ramionami czekają na napastników, którzy nie radzą sobie w PKO Ekstraklasie.
Podobne przypadki znamy nie tylko z Polski. Julian Rijkhoff ma 16 lat, a już z Ajaksu kupiła go Borussia Dortmund, za jedyne 130 tys. euro. - Najlepsza akademia piłkarska dla takich piłkarzy leży blisko domu. Julian wybrał jednak pieniądze. Będzie zarabiał pół miliona euro rocznie – skwitował sprawę Marco van Basten.
Aleksander Buksa wciąż może odmienić swój los i posłuchać rady tych, którzy na piłce znają się trochę lepiej od jego taty: Bońka, van Bastena, czy Błaszczykowskiego. Trzeba do tego pokazać odrobinę charakteru. Jeśli do końca kariery będzie się zastanawiał, co powie tata, może sobie pluć w brodę. Życzę mu, by nie musiał się zmagać z wyrzutem: „mądry Buksa po szkodzie”. W Wiśle Kraków, w PKO Ekstraklasie Aleksander ma ciągle sporo do zdobycia. Zachód i wielkie pieniądze mogą poczekać, aż będzie na nie gotów.
Przypominam też, że „Co powie tata” Natalia Kukulska śpiewała w wieku 10, a nie 18 lat.
Przejdź na Polsatsport.pl