EL. ME koszykarzy: "Stresu raczej nie ma. Wyłącznie pozytywne emocje"
Jakub Garbacz, jeden z czterech debiutantów w reprezentacji Polski koszykarzy przygotowującej się w „bańce” w Gliwicach do meczów eliminacji mistrzostw Europy, nie czuje tremy i stresu przed ewentualnym występem w biało-czerwonych barwach w spotkaniach z Hiszpanią i Rumunią. - Mam wyłącznie pozytywne emocje, stresu raczej nie ma. Koszykówka jest wszędzie taka sama - powiedział rzucający obrońca.
- Traktuję treningi w Gliwicach jako nagrodę za ciężką pracę i czuję się wyróżniony. W reprezentacji trzeba się bardziej +przykładać+ i nie można pozwolić sobie na chwilę dekoncentracji, bo przecież każdy walczy o miejsce w składzie - powiedział 26-letni koszykarz Stali Ostrów Wlkp.
Urodzony w Radomiu Garbacz zanim trafił do koszykówki próbował sił w różnych dyscyplinach, nie tylko zespołowych. Gdy rodzice, zachęcający go do uprawianie sportu, przyprowadzili go jako 11-latka na koszykarski trening od razu poczuł, że to jest to.
- Była piłka nożna, siatkówka, piłka ręczna, tenis stołowy, ale coś zawsze mi nie pasowało. W końcu trener koszykówki, znajomy rodziców, zaprosił mnie i "od pierwszego wejrzenia" wiedziałem, że to jest to. Dlaczego? Lubię mieć piłkę w rękach, a nie przy nodze. Fajnie, że można ją dłużej potrzymać w rękach niż w siatkówce, no i to poczucie bezpośredniej rywalizacji - wspomniał.
ZOBACZ TAKŻE: Uczestnicy turnieju w Gliwicach mieszkają i trenują w „bańce”
Początki wcale nie były łatwe, ale nastolatek nie rezygnował z marzeń o występach na parkiecie, mimo że pierwsze punkty zdobyte w karierze to był rzut do... własnego kosza.
- Nie byłem wyróżniającym się ani wzrostem, ani i umiejętnościami, bo grupa chłopaków trenowała już od pół roku. Ale bardzo chciałem grać i nie poddawałem się. Pamiętam, że pierwsze punkty w karierze zdobyłem trafiając do... swojego kosza. Nie wiedziałem, podczas pierwszego spotkania, że po przerwie następuje zmiana stron. Złapałem w emocjach piłkę i popędziłem do przodu. Dobijałem chyba z pięć razy, wszyscy krzyczeli, ale ja myślałem, że cieszą się po prostu, że zdobywam punkty. Były potem telefony do rodziców, ale nie zraziłem się takim debiutem - zdradził.
Garbacz nie jest zaskoczony przebiegiem zgrupowania i treningami w Gliwicach. Nie czuje też presji ze strony bardziej doświadczonych kolegów.
- Gra w kadrze to moje marzenie, więc wcześniej podpytywałem kolegów o to, jak tu jest. Staram się jak najszybciej pojąć zagrywki, choć mało ich nie jest. Muszę się z nimi oswoić, bo pewnych rzeczy tak od razu +nie przeskoczę+. Koledzy pomagają, choć jest rywalizacja, ale przecież chodzi o to, by wszyscy mieli równe szanse. Jeśli ktoś wiedząc to samo co ja, będzie lepszy i zyska zaufanie trenera, to wszystko ok - podkreślił.
Koszykarz Stali przyznał, że pewności siebie dodają mu w seniorskiej reprezentacji doświadczenia z kadr młodzieżowych.
- Trenera Taylora i jego styl pracy dopiero poznaję, ale z innymi szkoleniowcami znam się od lat. Z trenerem Woźniakiem pracowałem w drużynie U-20, z trenerem Arturem Gronkiem spotkałem się na kadrze B, a trenera Miłoszewskiego pamiętam jeszcze ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego PZKosz. To wszystko mi pomaga. Poza tym jest świetna atmosfera, więc nie czuję się jak nowicjusz. Jasne, że nie oszczędzamy się na treningach - są faule i siniaki, ale chodzi o to, by w reprezentacji grali ci, którzy są najlepsi - dodał.
ZOBACZ TAKŻE: Łukasz Koszarek śrubuje rekord występów
Jego zdaniem fakt, iż Hiszpania przyjechała do Polski w odmłodzonym składzie, bez zawodnika z mistrzostw świata 2019, gdzie wywalczyła złoto, nie ma żadnego znaczenia w nastawieniu do piątkowego spotkania.
- Hiszpania to Hiszpania i nie ma znaczenia, w jakim składzie przyjechała do Gliwic. Ich trener wybrał najlepszych na obecną chwilę, to nie nasza sprawa zastanawiać się kogo nie ma. Musimy zagrać jak najlepiej i wygrać drugi raz. Przygotowujemy się na razie tylko do pierwszego meczu z Hiszpanami, bo czas na Rumunię przyjdzie później - dodał.
26-latek liczy na to, że uda mu się zadebiutować w kadrze w spotkaniach w Gliwicach. Ale jeśli tak się nie stanie i wybór sztabu szkoleniowego padnie na innych zawodników, to...
- Nie będę bardzo rozczarowany, wiem gdzie jestem, wiem, ile czeka mnie pracy, by wywalczyć stałe miejsce w "dwunastce". Przyjmuję wszystko to, co się stanie i cieszę się, że zostałem wyróżniony przez powołanie na ostatnie spotkania eliminacji mistrzostw Europy - podkreślił Garbacz.
Przejdź na Polsatsport.pl