ZAKSA lepsza od Lube. Prezes się popłakał, a "Zatorskiego trzeba zabalsamować"!
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle lepsza od mistrza Włoch i ostatniego zwycięzcy siatkarskiej Ligi Mistrzów. Mistrz Polski wygrał z Cucine Lube Civitanova 3:1. I to na wyjeździe! Jak ten sensacyjny triumf skomentowali wielcy naszej siatkówki?
- Zatorskiego trzeba zabalsamować i patrzeć jak przyjmuje – mówi żartem, ale też całkiem serio mistrz olimpijski, mistrz świata w siatkówce, były trener kadry Ryszard Bosek. – Nasz libero był w tym meczu lepszy niż dzień wcześniej Jenia Grebennikov, który bardzo pomógł Modenie pokonać 3:0 Perugię. Paweł pokrywał momentami pół boiska w przyjęciu, w obronie wyczyniał cuda – Bosek komplementuje libero Grupy Azoty Kędzierzyn Koźle.
- Niech też nikt nie myśli, że to był jakiś słabszy dzień Cucine Lube. To ZAKSA zagrała świetny mecz, w każdym elemencie. Toniutti przyćmił DeCecco. Oczywiście nie zrobiłby tego, gdyby nie miał przyjęcia. Semeniuk potwierdził, że jest zawodnikiem, który powinien dostać szansę w reprezentacji. Nie pękał w żadnym z trudnych momentów. Wytrzymał psychicznie starcie z siatkarzami z najwyższej światowej półki – dodaje legendarny przyjmujący.
- Teraz tylko niech nikt w Kędzierzynie nie pomyśli "mamy ich". Nie sądzę, żeby tak się stało, ale cały czas trzeba pamiętać, że to jest Lube. Że oni mogą zagrywać jeszcze mocniej. Że Leal czy Rychlicki mogą zagrać lepiej. Ten mecz pokazał, że ZAKSA to jest zespół z takiego samego poziomu, że te opinie, że w PlusLidze łatwo się wygrywa, a klasę trzeba będzie pokazać w Europie, były bezpodstawne. Oni pokazali tę wielką klasę – kończy Bosek.
ZOBACZ TAKŻE: Koncert ZAKSY w bloku (wideo)
- Prezesem klubu jestem od pięciu lat, ale popłakałem się dopiero po raz drugi – mówi prezes Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle Sebastian Świderski, dla którego ten mecz miał szczególne znaczenie.
„Świder” przez trzy lata (2007-2010) bronił barw Lube. Razem z tym klubem zdobywał Puchar i SuperPuchar Włoch. Aktualny trener Lube – Ferdinando de Giorgi był wówczas jego szkoleniowcem. To Świderski ściągał go potem do Polski na trenera ZAKS-y.
- Pokonaliśmy klub, który jest ostatnim mistrzem Włoch oraz obrońcą trofeum w Lidze Mistrzów (oba trofea Lube zdobyło w 2019 roku). Wygraliśmy, bo ani przez chwilę nie zwątpiliśmy, że możemy to zrobić. Najważniejsze było, że nie zwiesiliśmy głów po błędach, które nam się zazwyczaj nie zdarzają. Toniutti dwa razy odpalił w pierwszym secie. Kochanowski zamiast dograć na nos piłkę przechodzącą na naszą stronę, przebił do rywali. Te błędy wynikały z nerwów, spięcia. Ale chłopaki to wytrzymali i za to im chwała. Ale nie świętujemy. Bo jeszcze żadnego sukcesu nie osiągnęliśmy. Sukces będzie dopiero wtedy, gdy wygramy dwumecz. Wierzę, że to możliwe – cieszy się Świderski.
Przejdź na Polsatsport.pl