Po meczu Lube - ZAKSA. Semeniuk otworzył sobie „z buta” drzwi do kadry?
Kamil Semeniuk był jednym z bohaterów meczu Cucine Lube Civitanova – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle. Mistrzowie Polski wygrali z mistrzami Włoch 3:1 na ich terenie. Czy ten świetny występ otworzy drzwi do kadry dla Kamila Semeniuka. Czy ZAKSA wyeliminuje Lube? Dlaczego Skrze się nie udało? – o tym wszystkim rozmawiamy z Ireneuszem Mazurem.
Robert Małolepszy: W czym ZAKSA była lepsza od PGE Skry, że udało jej się wygrać swój mecz w Lidze Mistrzów?
Ireneusz Mazur, były trener kadry, ekspert Polsatu Sport: Analizując trochę na skróty – jednak potwierdziło się dlaczego ZAKSA jest liderem tabeli PlusLigi, a PGE Skra dopiero szósta, z bilansem 13 zwycięstw i 11 porażek. To na pewno gdzieś było z tyłu głowy siatkarzy z Bełchatowa. W kluczowych momentach zabrakło im siły mentalnej, a zabrakło bo pamiętali swoje słabe występy w PlusLidze.
ZAKSA od początku do końca wierzyła...
Oczywiście. Ale jeszcze wrócę do Skry, bo sfera mentalna to był jeden element, którego zabrakło, ale też z czasem zabrakło po prostu sił. Było to widać po obu skrzydłowych – Ebadipurze i Sanderze. Zresztą mental wiąże się z kondycją. Bo jak zaczyna brakować siły to pewność siebie maleje.
Ale zgodzi się Pan z opinią, że to był jeden z lepszych, jeśli nie najlepszy mecz PGE Skry w tym sezonie, a u Sandera coraz częściej włącza się „tryb amerykański”, co oznacza walkę na noże z każdym rywalem.
Na pewno wstydu nie było. Bełchatowianie długimi momentami grali jak równy z równym z Zenitem, który przecież też miał ostatnio swoje problemy. Ale Rosjanie o tych problemach potrafili zapomnieć. Co do Skry to mam wrażenie, że w Bełchatowie zbyt długo czekano na powrót do zdrowia i gry Sandera. Uwierzono, że jak on będzie na parkiecie, to zespół zacznie wygrywać ze wszystkimi. Przez to zaniedbano resztę elementów. Teraz widać, że powoli Skra wraca do gry zespołowej, że Sander staje się liderem, ale nie jedynym zawodnikiem, ale uzupełnieniem. To jest na pewno dobra wiadomość po tym meczu.
ZOBACZ TAKŻE: Skrót meczu Cucine Lube - Grupa Azoty ZAKSA
Wróćmy do ZAKSY i jej wielkiego zwycięstwa nad Cucine Lube. Co było decydujące?
Na pewno Lube czuło się bardzo pewnie przed tym meczem. To było widać na rozgrzewce i długo na boisku. Pamiętajmy, że oni grali na własnym parkiecie. Na papierze na pewno mają dużo sławniejszą drużynę. Budżet też o wiele wyższy. Ale to ZAKSA okazała się zespołem kompletnym, który nie miał słabych punktów. Był przygotowany taktycznie i fizycznie. To w grze ZAKSY było więcej inteligencji i jakości. Kędzierzyn zagrał mądrą, bardzo sprytną siatkówkę. Ogromna w tym zasługa Toniuttiego, ale też Zatorskiego, który przyjmował i bronił. No i ZAKSA miała lidera, jakim bezdyskusyjnie był Kamil Semeniuk.
ZAKSA potrafiła też wykluczyć z gry Leala i sprowadzić grę Lube do prostych akcji. Świetnie funkcjonował system blok, obrona, kontratak. Nasza drużyna potrafiła też przyjąć ciosy z zagrywki rywali i oddać.
Przed meczem rozpoczęciem Ligi Mistrzów wszyscy w środowisku siatkarskim zastanawiali się jaka jest tak naprawdę klasa ZAKSY, czy dominacja w PlusLidze przełoży się na sukces w Europie. Teraz mamy już odpowiedź?
Na pewno. ZAKSA jest w stanie rywalizować jak równy z równym z każdą drużyną w Europie. Ale to nie znaczy, że już może się cieszyć z awansu. Włosi nie raz pokazali nam, że potrafią zagrać w rewanżu o wiele lepiej. Teraz to oni muszą wznieść się na wyżyny. A potencjał wciąż mają ogromny.
ZOBACZ TAKŻE: Skrót meczu Skra - Zenit
Zgodzi się Pan z tezą, że Kamil Semeniuk tym meczem otworzył sobie drzwi do kadry "z buta"? Jemu też, jak drużynie, potrzeba było sprawdzianu na najwyższym międzynarodowym poziomie.
Na pewno by dostać szansę w zespole dwukrotnych mistrzów świata, którzy tytuł wywalczyli na dwóch kolejnych imprezach, drzwi do kadry trzeba „otwierać z buta” – to dobre określenie. Bo w zespole jest hierarchia, są zawodnicy, którzy sprawdzili się w boju. Ale po takich występach, jak ten przeciwko Lube, trener Heynen będzie miał pozytywny ból głowy. Semeniuk zdał egzamin, wytrzymał presję, udźwignął ciężar, był i sportowym i mentalnym liderem zespołu.
We wtorek mogliśmy obejrzeć trzech kandydatów do gry w kadrze na przyjęciu – Śliwkę, Semeniuka w ZAKSIE oraz Bednorza w Zenicie. Który wypadł najlepiej?
Cała trójka się obroniła, ale też każdy miał swoje problemy. A oceny niech wystawia trener Heynen. Jeszcze parę meczów mają do rozegrania. I na pewno będą cały czas obserwowani i oceniani.
Sebastian Świderski, prezes ZAKSY, twierdzi, że w rewanżu jego zespół nadal nie będzie faworytem.
Sebastian świetnie zna Włochów. Grał tam wiele lat, w tym przez trzy w Lube. Pełna z nim zgoda, zresztą już o tym mówiłem. Włosi potrafią wrócić. ZAKSA na pewno nie może się rozluźnić, niczego zlekceważyć. Za wszelką cenę nie powinna dopuścić, by o awansie decydował złoty set. Ale z drugiej strony jest w stanie go wytrzymać mentalnie.
Przejdź na Polsatsport.pl