Sezon niespodzianek w piłkarskiej Europie, czyli co łączy Lecha i PSG
Liverpool niżej w tabeli m.in. od West Ham United, Warta Poznań wyżej od Lecha, Paris Saint-Germain i Juventus poza czołową dwójką w swoich krajach, a mistrz Turcji Istanbul Basaksehir w strefie spadkowej. Trwający sezon piłkarski to nieprzerwany serial niespodzianek.
Z powodu pandemii COVID-19 poprzedni sezon w Europie i na świecie miał nietypowy charakter. Niektóre ligi w ogóle nie zostały dokończone (np. francuska, choć przyznano tytuł), a w wielu innych - po długiej przerwie - mistrzów wyłoniono dopiero w lipcu.
W efekcie kluby miały latem niewiele czasu na przygotowania. Ostatecznie wszyscy - mimo trwającej pandemii - wystartowali, choć kibice niektórych piłkarskich potęg być może woleliby, żeby ten sezon w ogóle się nie rozpoczął.
ZOBACZ TAKŻE: Lionel Messi dostał nową ofertę. Anglicy proponują mu... mniejsze pieniądze
W angielskiej ekstraklasie liderem po 25. kolejce jest aktualny wicemistrz Manchester City. To może nie jest niespodzianka, zwłaszcza biorąc pod uwagę potencjał kadrowy "Obywateli", ale jak określić dopiero szóste miejsce broniącego tytułu Liverpoolu?
Na dodatek drużyna trenera Juergena Klopp ma więcej rozegranych meczów od siódmego Evertonu, swojego lokalnego rywala (oba zespoły zgromadziły po 40 pkt), a także od ósmej Aston Villi. Wyżej w tabeli od Liverpoolu plasuje się m.in. czwarty obecnie West Ham United, którego bramkarzem jest Łukasz Fabiański.
Do lidera City podopieczni Kloppa tracą już 19 punktów. W miniony weekend "The Reds" ponieśli czwartą z rzędu ligową porażkę. Tym razem 0:2 u siebie z Evertonem, który zwyciężył na Anfield po raz pierwszy od 1999 roku.
Liverpool notuje także wstydliwą serię czterech porażek u siebie, co nie zdarzyło mu się w lidze - w domowych spotkaniach - od roku... 1923.
- Są cieniem drużyny. Liverpool w ostatnich trzech latach był ekipą, z którą nikt nie chciał grać. Zespołem, który zawsze ruszał do przodu, był niezwykle agresywny. A teraz wszyscy chcą grać przeciwko niemu. Jest łatwym celem i to mnie boli - powiedział Graeme Souness, były legendarny piłkarz, a później również trener "The Reds".
Pocieszeniem dla fanów Liverpoolu mogą być jedynie występy w Lidze Mistrzów. W pierwszym meczu 1/8 finału jej triumfatorzy z 2019 roku pokonali półfinalistę poprzedniej edycji RB Lipsk 2:0.
Bliski awansu do ćwierćfinału LM jest także Paris Saint-Germain, po wygranej 4:1 na wyjeździe z Barceloną, ale we francuskiej ekstraklasie paryżanie nie zachwycają. Pod koniec grudnia rozstano się z niemieckim trenerem Thomasem Tuchelem, którego zastąpił Argentyńczyk Mauricio Pochettino.
Obecnie piłkarze PSG - w ostatnich latach absolutni dominatorzy Lique 1 - zajmują trzecie miejsce. W 26 meczach zdobyli 54 punkty, ustępują o cztery liderowi Lille i o jeden Olympique Lyon. Walcząc z trudem o obronę tytułu, muszą jednocześnie uważać, aby nie wypaść poza podium, bowiem czwarty obecnie AS Monaco traci do paryżan tylko dwa punkty.
W Bundeslidze liderem jest Bayern Monachium Roberta Lewandowskiego, choć z niewielką przewagą - dwóch punktów po 22. kolejce - nad RB Lipsk. Znacznie gorzej wiedzie się wicemistrzowi kraju - Borussii Dortmund. Mocna kadrowo drużyna, której piłkarzem jest rezerwowy w tym sezonie Łukasz Piszczek (latem odejdzie z klubu), zajmuje szóste miejsce z 13 punktami straty do lidera.
Chyba najbardziej zwraca uwagę liczba porażek BVB - aż osiem, czyli więcej m.in. od Unionu Berlin, Freiburga czy VfB Stuttgart.
We Włoszech problemy z obroną tytułu może mieć absolutny hegemon ostatniej dekady - Juventus Turyn. W poprzednim sezonie "Stara Dama" wywalczyła dziewiąte mistrzostwo z rzędu (łącznie 36), lecz obecnie Cristiano Ronaldo i koledzy zajmują trzecie miejsce, za duetem z Mediolanu. Interowi ustępują aż o osiem punktów, a Milanowi o cztery. Juventus ma jeszcze mecz zaległy z Napoli.
ZOBACZ TAKŻE: Neymar nie zagra w Lidze Mistrzów? Wszystko z powodu wpisów w internecie
W Hiszpanii Real Madryt i Barcelona oglądają na razie plecy Atletico Madryt. W pewnym momencie przewaga drużyny trenera Diego Simeone nad słynnymi rywalami była bardzo duża, ale ostatnio - po serii gorszych wyników "Los Colchoneros" - nieco stopniała.
Szansę obrony tytułu mistrza Szkocji praktycznie stracił Celtic Glasgow, który - podobnie jak Juventus - triumfował na krajowym podwórku w dziewięciu poprzednich sezonach (łącznie 51 razy).
Po 30 kolejkach tamtejszej ekstraklasy drużyna traci do odwiecznego rywala - ekipy Rangers - aż 18 punktów. W środę z funkcji trenera Celticu ustąpił Neil Lennon.
- Przeżyliśmy trudny sezon z powodu wielu czynników. To bardzo frustrujące i rozczarowujące, że nie byliśmy w stanie odnieść takich sukcesów jak poprzednio - przyznał Lennon.
W lipcu ubiegłego roku Istanbul Basaksehir po raz pierwszy w historii wywalczył mistrzostwo Turcji, zostając dopiero szóstym klubem, który wygrał tamtejszą ligę. Dołączył do zacnego grona: Galatasaray Stambuł, Fenerbahce Stambuł, Besiktasu Stambuł, Trabzonsporu oraz Bursasporu.
Obecny sezon to jednak dla kibiców Basaksehir pasmo rozczarowań. W Lidze Mistrzów drużyna przegrała pięć z sześciu meczów fazy grupowej, a w krajowej ekstraklasie zajmuje dopiero 18. miejsce, oznaczające spadek.
Trapiony kłopotami kadrowymi mistrz Turcji przegrał pięć ostatnich meczów ligowych, a łącznie nie zwyciężył od ośmiu kolejek.
W Polsce od minionej kolejki liderem jest broniąca tytułu Legia Warszawa, co nie znaczy, że nie brakuje niespodzianek. Wicemistrz Lech Poznań, który jeszcze w sierpniu zachwycał w eliminacjach Ligi Europy, uzyskując awans do fazy grupowej, w PKO BP Ekstraklasie zajmuje obecnie 11. miejsce.
Wyżej od "Kolejorza" plasuje się m.in. dysponujący znacznie mniejszym budżetem inny poznański klub - Warta (dziewiąte miejsce). I to pomimo faktu, że beniaminek domowe spotkania rozgrywa w Grodzisku Wielkopolskim. Oba zespoły zmierzą się w piątek w meczu derbowym.
Humory kibicom Lecha poprawiła nieco ostatnia wygrana 1:0 ze Śląskiem Wrocław, ale i tak trener Dariusz Żuraw przeżywa obecnie najtrudniejsze chwile w blisko dwuletniej pracy z piłkarzami "Kolejorza".
Szkoleniowiec jeszcze przed meczem ze Śląskiem przyznał, że czuje wsparcie ze strony zarządu i chce wyprowadzić zespół z impasu.
- Pracuję najlepiej jak potrafię. Nie jestem gorszym trenerem niż kilka miesięcy temu, kiedy to państwo tak zachwycaliście się grą Lecha i awansem do europejskich pucharów. Przyszedł trudny moment, ale nie oznacza to, że mam się teraz poddać. Wręcz przeciwnie, pracujemy nad tym, żeby z tego wyjść i wiem, że prędzej czy później wyjdziemy – podkreślił Żuraw.
Szkoleniowiec Lecha przyczyn słabej postawy swojej drużyny upatrywał m.in. w dość licznych kontuzjach, które dotknęły zwłaszcza pozycji ataku i środka defensywy.
Do zakończenia lig w krajach zrzeszonych w Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA) pozostało jeszcze sporo czasu, jednak już teraz wiadomo, że obecny sezon - nie tylko z powodu przedłużającej się pandemii - przejdzie do historii futbolu.