PKO BP Ekstraklasa: Tiba or not Tiba, czyli Lech wygrał w derbach i wciąż walczy o czołówkę!
W piątkowym meczu PKO BP Ekstraklasy ekipa Lecha Poznań wygrała w derbowym starciu z Wartą Poznań 2:1. Goście zwycięstwo zapewnili sobie dopiero w doliczonym czasie gry za sprawą trafienia Pedro Tiby. To sprawiło, że Kolejorz wciąż może jeszcze realnie marzyć o dołączeniu do czołówki rozgrywek.
Lech w dramatycznych okolicznościach pokonał w Grodzisku Wielkopolskim rywala zza miedzy. Beniaminek do 80. minuty niespodziewanie prowadził, ale ostatecznie pełną pulę zainkasowali podopieczni Dariusza Żurawia. Gola na wagę zwycięstwa zdobył Pedro Tiba. Beniaminek ekstraklasy doznał pierwszej w tym roku porażki.
Warciarze do derbowego spotkania przystąpili z przemeblowaną linią obrony. Ze względu na kontuzje Bartosza Kieliby i Roberta Ivanova, do defensywy został przesunięty Mateusz Kupczak oraz Jan Grzesik. „Kolejorz” nadal musiał sobie radzić bez swojego najlepszego strzelca Mikaela Ishaka, a po raz drugi w wyjściowej jedenastce pojawił się Amerykanin Aron Johannsson, który znów wpisał się na listę strzelców.
Mecz toczył się w dobrym tempie, ale oba zespoły nie stworzyły zbyt wiele zagrożenia pod bramką rywali. Lech dyktował warunki, momentami zamykał gospodarzy na ich własnej połowie. Podopieczni Piotra Tworka bronili się solidnie i zawsze mogli liczyć na Adriana Lisa, który kilka razy stanął na wysokości zadania.
Lech większość akcji próbował przeprowadzać prawą stronę, a duet Alan Czerwiński, Jan Sykora sprawiał nieco kłopotów defensywie Warty. Czech był bliski zdobycia bramki, po idealnej wrzutce Pedro Tiby znalazł się w sytuacji sam na sam, ale trafił w nogi Lisa. Groźnie z dystansu strzelał też Jasper Karlstroem, ale golkiper gospodarzy nie dał się zaskoczyć.
Piłkarze beniaminka nie mieli zbyt wielu atutów w ofensywie, próby wyprowadzenia kontrataków były szybko "kasowane" m.in. przez Karlstroema. Dopiero w doliczonym czasie gry groźnie z dystansu uderzył Maciej Żurawski, piłka otarła się od Antonio Milicia i minęła słupek.
Zobacz także: W Legii Warszawa szykują się debiuty? Czterech nowych piłkarzy pojechało do Zabrza
Zaledwie 20 sekund po wznowieniu gry "zieloni" wyprowadzili niespodziewany cios. Prawą stroną akcję zainicjował Makana Baku, piłkę sprytnie przepuścił Mateusz Czyżycki, a Mateusz Kuzimski, mimo asysty dwóch rywali, znalazł drogę do siatki. Dla napastnika Warty, debiutującego w tym sezonie w ekstraklasie, był to już szósty gol w rozgrywkach.
Wicemistrzowie Polski momentalnie rzucili się do odrabiania strat, ale ich ataki były prowadzone dość nonszalancko i nerwowo. Gospodarze umiejętnie też wyprowadzali z rytmu swoich bardziej doświadczonych rywali, kilkoma efektownymi zagraniami błysnął Baku. Pozyskany z Holstein Kiel 22-latek momentami ośmieszał lechitów, a w pewnym momencie nie wytrzymał Wasyl Krawieć, który powalił go zapaśniczym chwytem.
Spotkanie toczyło się na połowie "zielonych", ci z kolei szukali swoich szans w kontratakach. Bliski podwyższenia wyniku był Gracjan Jaroch, który po kiksie Milicia, miał przed sobą tylko Mickey’a van der Harta. Rezerwowy napastnik strzelił prosto w bramkarza.
Niewykorzystana akcja Jarocha zemściła się chwilę później. Po dośrodkowaniu Krawiecia, piłkę przedłużył Tiba, a Johannsson ubiegł Jakuba Kiełba i głową doprowadził do remisu.
Lech do końca walczył o wygraną, ale Warta dzielnie się broniła. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, w polu karnym gospodarzy doszło do sporego zamieszania. Najprzytomniej zachował się najbardziej pracowity w zespole gości Tiba, który z bliska trafił do siatki.
Warta Poznań - Lech Poznań 1:2 (0:0)
Bramki: Kuzimski 46 - Johannsson 80, Tiba 90+4
Warta Poznań: Adrian Lis - Jan Grzesik, Mateusz Kupczak, Aleks Ławniczak, Jakub Kiełb - Makana Baku (86. Robert Janicki), Łukasz Trałka, Maciej Żurawski, Michał Kopczyński (45+1. Mateusz Czyżycki), Michał Jakóbowski - Mateusz Kuzimski (72. Gracjan Jaroch)
Lech Poznań: Mickey van der Hart - Alan Czerwiński, Thomas Rogne, Antonio Milic, Tymoteusz Puchacz (75. Wasyl Krawec) - Jan Sykora, Jesper Karlstroem (67. Nika Kwekweskiri), Dani Ramirez (75. Filip Szymczak), Pedro Tiba, Jakub Kamiński (67. Michał Skóraś) - Aron Johannsson (89. Bartosz Salamon)
Żółte kartki: Puchacz, Krawec
Przejdź na Polsatsport.pl