Iwanow: Cudze chwalicie, swego nie znacie
Każda bramka młodego polskiego piłkarza w takim klubie jak Legia Warszawa stołecznego kibica musi cieszyć. Tym bardziej, jeżeli jest to trafienie na wagę trzech punktów w ciągle - mimo odmiennych realiów niż kiedyś - prestiżowym spotkaniu jak to z Górnikiem Zabrze. Powinna też wprawiać w radość sztab szkoleniowy i zarządzających ekipą mistrza Polski. I oby nie był to miły przerywnik, ewenement, ale wskazówka, z której warto korzystać w przyszłości.
Kacper Kostorz nie jest już nastolatkiem, ma 21 lat i na Zachodzie byłby już postrzegany jako zawodnik doświadczony, ukształtowany i z pewnym dorobkiem. Rówieśnikiem chłopaka z Cieszyna jest przecież Joao Felix, a Kylian Mbappe jest zaledwie o rok starszy, a ma już w swoim CV ponad 100 goli w Ligue 1 i tytuł mistrza świata.
Ale w Polsce realia są inne bo taki mamy futbolowy klimat. Tylko od nas jednak zależy czy będziemy go zmieniać. Trenerzy walczący o jak najlepszy wynik, szczególnie w takim miejscu jak to z Łazienkowskiej, zawsze są pod presją, grają o trofea i muszą się troszczyć także o swoją głowę. Dlatego poza nielicznymi przykładami sięgają po piłkarzy z zagranicy twierdząc, że ci, których mają w drugim zespole albo w juniorach „jeszcze się nie nadają”. Czy zatem nie należy zrobić wszystkiego, by wreszcie się nadawali? Zawsze uważałem, że trener – jak sama nazwa wskazuje - jest od trenowania, a nie pozyskiwania piłkarzy. Kupić zawsze można. Z tym łatwiej pod warunkiem, że ma się fundusze. „Stworzyć”, zbudować jest trudniej.
Michał Karbownik był jedną nogą w Radomiaku i gdyby nie fiasko związane z Ivanem Obradovićem oraz upartość i odwaga Aleksandara Vukovića, który nie bał się na niego postawić, budżet Legii nie zostałby zasilony sześcioma milionami euro. Bartosz Białek trafił do pierwszego zespołu Zagłębia bo w Lubinie nie sprawdziły się „asy” z zagranicy, a Patryk Klimala „skorzystał” na tym, że niewypałem okazał się Ognjen Mudrinski. Hitem w jego przypadku okazały się słowa prezesa Jagielloni Cezarego Kuleszy, który stwierdził, że zatrudnienie Serba miało sens, bo dzięki temu okazało się, że były napastnik młodzieżówki ma odpowiednie kwalifikacje i dziś zarabia w funtach szterlingach w Szkocji.
ZOBACZ TAKŻE: Czy Kazimierz Deyna rzucił w szatni butem w Kazimierza Górskiego?
Kostorz jest w Legii od lata 2019 roku, kiedy przeniósł się do Warszawy z pierwszoligowego wówczas Podbeskidzia Bielsko-Biała. Lekko nie miał, zagrał 37 minut w trzech meczach Ekstraklasy, na wypożyczeniu w Miedzi Legnica też nadmiernie nie błyszczał, chociaż 2 gole i 3 asysty w 14 spotkaniach nie wyglądają najgorzej. Powrót do stolicy nie był jednak bezbolesny. Konkurencja, problemy ze zdrowiem, gra w drugim zespole. Wreszcie przed tygodniem pojawił się z ławki na kwadrans w Płocku i zaliczył asystę. W sobotę dostał już 35 minut, wszedł przy wyniku 1:1 i pięknym finiszem zapewnił zespołowi zwycięstwo. Pytanie, co dalej?
Dla każdego piłkarza, nie tylko młodego ale dla takiego w szczególności, najważniejsza jest regularność i postawienie na niego. Wiadomo, że przy Pekharcie, Lopesie, Muci’im, Rusynie liczba miejsc w ofensywie jest ograniczona. Ale dwa ostatnie spotkania Kostorza pokazują, że jego potencjał daje argumenty, by pojawiał się częściej i na dłużej, bo tylko to może wpłynąć na jego rozwój, choć jasnym jest, że co mecz nie będzie szedł w górę.
Maciej Rosołek też miał mocne wejście, dużo bardziej imponujące niż to Kostorza, bo w debiucie odwrócił spotkanie z Lechem Poznań. Także z „Kolejorzem” zaistniał – również w pierwszym meczu – Kacper Skibicki. Pierwszy jest na wypożyczeniu w Gdyni i dobrze, że już trafia dla Arki. Drugi stracił nieco na swojej pozycji i po transferach z zagranicy oraz przy dyspozycji Kostorza może być mu trudniej, mimo, że są to piłkarze spełniający jednak inne funkcje. Jak potoczą się ich dalsze losy, tego nikt nie wie. Miarą jakości trenerów są jednak nie tylko wyniki tu i teraz ale i wpływ na rozwój poszczególnych piłkarzy. Odnoszę wrażenie, że np. Bartosz Slisz pod wodzą Czesława Michniewicza wygląda coraz korzystniej. Ale to najdroższy transfer w historii klubu. Czas na zawodników z drugiego szeregu. A takich w zespole jest więcej.
Nikt nie powinien mieć abonamentu na granie ze względu na swój PESEL ale jednak chciałbym zobaczyć Kostorza na dystansie dłuższym i częściej, tym bardziej, że Legia w kontekście walki o tytuł raczej może już oddychać spokojnie. Czy ten sam temat dotyczyć będzie synów byłych legionistów Szymona Włodarczyka i Ariela Mosóra? Tego nie jestem już taki pewien. Ścieżka ich karier też musi być jednak już dokładnie rozpisana, bo przykłady Sebastiana Walukiewicza, czy Mateusza Praszelika pokazują, że czasem cudze chwalimy, a swego do końca nie znamy. Najbliższe tygodnie pokażą nam, jak będzie to wyglądać z Kacprem Kostorzem.
Przejdź na Polsatsport.pl