Bundesliga. Co dzieje się z Gladbach. Trener zdradził?
Przypadek Bayernu Monachium i Hansiego Flicka, który wygrał ze swoją drużyną wszystko, co wygrać było można w sezonie 2019/20 kolejny raz udowadnia, jak ważny jest trener i jego pozycja w szatni. Najnowszy przykład tej tezy, ale działającej „w drugą stronę”, to Borussia Moenchengladbach.
Flick przejął zespół z rąk Kovaca, który zdobył mistrzostwo Niemiec, ale w nowym sezonie jego Bayern nie zachwycał. Porażka 1:5 z Eintrachtem przelała czarę goryczy. Zła atmosfera w szatni, brak komunikacji trener-zawodnicy doprowadziła do konfliktów i złośliwości. Zmiana była przesądzona. Po jej dokonaniu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki nowy trener Flick, odmienił tych samych zawodników.
Najnowszy przypadek w Bundeslidze w tej kwestii to Marco Rose. Trener Gladbach, który niedawno ogłosił, że odchodzi po sezonie do Borussi, ale Dortmund. Tym oświadczeniem wywołał „tsunami” w szatni i w klubie. Dodajmy w klubie, który pierwszy raz w historii awansował do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, eliminując Inter i Szachtar czyli finalistę i półfinalistę zeszłorocznej edycji tych rozgrywek.
Po ogłoszeniu decyzji przez Rose, dosłownie kilkadziesiąt godzin później Gladbach przegrało z przedostatnim w tabeli Mainz. Potem była porażka w tragicznym stylu Manchesterem City, porażka 2:3 z RB Lipsk, mimo prowadzenia do przerwy 2:0, wreszcie odpadniecie w ćwierćfinale Pucharu Niemiec właśnie z Dortmundem.
Zespół Źrebaków już od pięciu spotkań czeka na wygraną w Bundeslidze, co spowodowało spadek na 9. miejsce w tabeli. Tak złej passy Rose w tym klubie jeszcze nie miał. Kibice i dziennikarze z otoczenia Gladbach domagają się „głowy” trenera, aby uratować sezon, który może zakończyć się brakiem europejskich pucharów w kolejnych rozgrywkach.
ZOBACZ TAKŻE: Sousa powołał kadrę!
Co bardziej nerwowi nazywają Marco Rosę zdrajcą, ale tak to jest, kiedy ogłasza się przejście do konkurencji, czyli do BVB, która często osłabia Gladbach, najpierw podkupując zawodników (Reus, Hazard, Dahoud), a teraz trenera! Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że dzisiaj Dortmund nie jest bezpośrednim rywalem Bayernu Monachium w walce o tytuł mistrzowski, tylko konkurentem Gladbach o miejsce dające grę w Lidze Mistrzów.
Tę rywalizację będziemy śledzić do ostatniej kolejki tego sezonu, a namiastkę obserwowaliśmy we wspomnianym wtorkowym ćwierćfinale Pucharu Niemiec. Włączając ligę i puchar, to już szósty mecz bez wygranej Gladbach. Co ciekawe po raz ostatni Borussia wygrała pod koniec stycznia właśnie z Dortmundem (4:2).
Rose decydując się na odejście do BVB skorzystał z wpisanej do kontraktu klauzuli o możliwości wykupu. Piłkarze mówią, że to nie jest przyczyna ich słabszej gry i gorszych wyników, ale naprawdę trudno nie łączyć ze sobą tych dwóch faktów. Nie można powiedzieć, że Gladbach przegrywa swoje mecze wyraźnie, ale jednak brakuje zawodnikom kilku procent, które na tym poziomie decydują, czy wygrywasz czy nie. Porażka z RB Lipsk w ostatniej akcji meczu może o tym świadczyć. 9. miejsce w tabeli należy rozpatrywać w kategoriach dramatu dla tego klubu.
W ostatnich latach Borussia mocno się rozwinęła, w czym spora zasługa dyrektora sportowego Maxa Eberla, który wykonuje kawał dobrej roboty. Twarzą nowej jakości Gladbach był trener Rose, ale zamiast kontynuacji tej wizji, może zabraknąć europejskich pucharów.
Byłaby szkoda, gdyby ten projekt został zachwiany w takich okolicznościach. Trzeba też powiedzieć, że nieczysto zagrała Borussia Dortmund. Można było zakontraktować Rose, ale tego nie ogłaszać. Zwłaszcza, że Eberl kilka dni wcześniej mówił, że trener będzie kontynuował swoją pracę w Gladbach na 98 procent, potem na 95 procent, a na koniec okazało się, że jego podopieczny podpisał umowę z BVB.
To groteskowa sytuacja, która w dziwnym i mało profesjonalnym świetle stawia dyrektora sportowego. Jak ufać komuś, kto zapewnia o przedłużeniu kontraktu i nie dotrzymuje słowa? Odejście Rose uderza zatem w wizerunek jego, Eberla, Gladbach i Dortmundu, dlatego trudno dziwić się reakcji kibiców.
Rose i tak może mówić o sporym szczęściu. Gdyby fani mogli wejść na trybuny, na pewno daliby upust swoim emocjom, wywieszając różne hasła na transparentach. Atmosfera byłaby jeszcze bardziej napięta.
W sobotę Rose i jego drużyna grają u siebie z Bayerem Leverkusen. Czy wreszcie nastąpi przełom?
Przejdź na Polsatsport.pl