Andrzej Stękała: Nie wiem, co siedzi w głowie Stefana Horngachera
Andrzej Stękała nie należał do ulubieńców byłego trenera polskich skoczków Stefana Horngachera. Temat ich relacji wraca więc jak bumerang. - Skupiam się tylko na sobie, nie wiem, co siedzi w głowie trenera Horngachera. Wiem natomiast, co siedzi w mojej i mogę mieć tylko i wyłącznie pretensje do siebie, że wtedy coś poszło nie tak - powiedział Stękała, który wraz z Apoloniuszem Tajnerem będzie w niedzielę gościem magazynu Polskie Skocznie.
Artur Gac: Czy miał pan okazję na MŚ zamienić choćby słówko z trenerem Stefanem Horngacherem?
Andrzej Stękała: Widziałem się z nim, ale tylko mi pogratulował. Następnie poszedł do Kamila, później do Piotrka, i im też pogratulował. Natomiast nie miałem okazji, aby z nim rozmawiać. Szczerze mówiąc nie czuję potrzeby rozmowy i myślę, że on też.
ZOBACZ TAKŻE: Wielki rywal Halvora Egnera Graneruda zaoferował mu... domowe obiady od mamy
Właśnie chciałem zapytać, czy dzisiaj byłby pan gotowy na taką rozmowę, żeby szczerze porozmawiać z Austriakiem, wyjaśnić pewne zaszłości i animozje, po czym podać sobie dłonie?
Nie mam takiej potrzeby. Skupiam się tylko na sobie, nie wiem co siedzi w głowie trenera Horngachera. Wiem natomiast, co siedzi w mojej i mogę mieć tylko i wyłącznie pretensje do siebie, że wtedy coś poszło nie tak. Wiem, jakie sam popełniałem błędy, wiem też jakie błędy on popełniał, ale nie będę mu ich wytykał. Najwidoczniej tak musiało być.
Zatem, odwołując się do pana szczerości, o co mógłby pan mieć w tej kwestii pretensje względem samego siebie w relacjach z Horngacherem?
Szczerze mówiąc nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie, bo tego jest dość sporo. Zresztą staram się do tego już nie wracać. Jedyne, co mógłbym powiedzieć, to człowiek uczy się na błędach. Ja popełniłem kilka błędów, ale myślę, że wyciągnąłem z nich wnioski. Dziś w niektórych aspektach postąpiłbym inaczej.
