Czy Ogniwo Sopot straci swojego trenera? Czyż szuka nowej posady!
Karol Czyż to jeden z najpoważniejszych kandydatów do objęcia posady trenera reprezentacji Polski w rugby. Trener Ogniwa Sopot, wspólnie z byłym kapitanem kadry Kamilem Bobrykiem, złożył aplikację w konkursie na to stanowisko. Czy to oznacza, że odejdzie z drużyny mistrzów Polski? Jaki ma plan na kadrę? I jak broni ostatnich trzech, jednych z najgorszych w historii, lat reprezentacji Polski?
Robert Małolepszy: Jest Pan jednym z głównych kandydatów do objęcia posady trenera reprezentacji Polski w rugby XV – najważniejszej polskiej drużyny w tej dyscyplinie. Chce Pan porzucić drużynę mistrzów Polski? Polski Związek Rugby zastrzegł, że przyszły selekcjoner nie może jednocześnie prowadzić innej drużyny?
Karol Czyż: O reprezentacji Polski, o tym co chcę z nią zrobić wspólnie z Kamilem Bobrykiem, bo razem aplikujemy, mogę rozmawiać, ale tylko wtedy, gdy zostaniemy wybrani. Tak sobie z Kamilem postanowiliśmy. Mamy plan na kadrę, napisaliśmy projekt, wiemy, co chcemy zrobić przez najbliższe trzy lata, ale na dziś to tyle.
To może chociaż ogólnie, no i co z tą pracą dla Ogniwa?
Miałem już kilka próśb o wywiady w związku z kandydowaniem na funkcję trenera i za każdym razem prosiłem o wstrzymanie się z pytaniami o pracę z reprezentacją. Muszę więc być konsekwentny. A co do warunku postawionego przez PZR, będę się odnosił do niego, jeśli zostanę wybrany. Możemy za to porozmawiać o kadrze w ostatnich latach.
O trzech zmarnowanych latach….
Ja nie zgadzam się z tak postawioną tezą. Po pierwsze Duaine Lindsay, którego byłem asystentem tak naprawdę to miał dwa lata. Bo przecież przez ostatni rok nie zagraliśmy ani jednego meczu.
Akurat wtedy, gdy wreszcie coś drgnęło w grze reprezentacji..
No właśnie. Z Holandią, w ostatnim naszym meczu, przegraliśmy na wyjeździe zaledwie 6:7, a prowadzenie straciliśmy w ostatniej akcji meczu. Nowozelandczyk Storm Caroll, który prześladuje nas od lat, kopnął podwyższenie z bardzo trudnej pozycji. A wcześniej Dawid Rubaśniak pechowo się poślizgnął w obronie. Zdarza się. Ale każdy kto oglądał ten mecz musi przyznać, że to była zupełnie inna kadra niż ta wcześniejsza.
Co nie zmienia faktu, że z 11 rozegranych pod wodzą irlandzkiego szkoleniowca meczów wygraliśmy zaledwie trzy.
ZOBACZ TAKŻE: Williams kończy karierę i wraca do boksu
Początek był rzeczywiście ciężki. Ale ja znów wrócę do tego, że zaczęliśmy od porażki 30:71 z Holandią na wyjeździe, a skończyliśmy porażką 6:7. Po drodze była wygrana 23:20 na wyjeździe ze Szwajcarią, która dziś sportowo i organizacyjnie jest od nas lepsza. To nie był stracony czas. Udało się znaleźć kilka wartościowych wzmocnień zawodnikami z polskim pochodzeniem z Wysp Brytyjskich. To były dobre duchy drużyny. Inni gracze dużo się od nich uczyli. Szukaliśmy swojego stylu, planu gry, zmienialiśmy go, mieliśmy plan na kolejne zmiany.
Ja pozostanę przy swojej opinii, że jednak to były zmarnowane trzy lata.
Każdy ma prawo do swojej opinii. Ja przypomnę jeszcze choćby mecz z Portugalią w Łodzi, z którą też przegraliśmy pechowo 25:27, pod koniec spotkania. Ta Portugalia gra dziś bardzo wyrównane mecze w grupie Championship. Z Rumunią poniosła porażka w ostatniej akcji meczu 27:28.
To jednak nie jest ta sama Portugalia.
Portugalia to Portugalia. Dodam jeszcze jeden fakt – jak świetnie rozwinęli się niektórzy zawodnicy polscy – Patryk Reksulak, Jędrzej Nowicki, Krystian Pogorzelski. Naprawdę mogę tę listę jeszcze wydłużyć.
Jeśli już mówimy o Portugalii, z którą rzeczywiście o mało nie wygraliśmy na stadionie Widzewa, nawet jeśli to nie był pierwszy skład tej drużyny, to zgadzam się, że to wciąż Portugalia. A jeśli ta drużyna tak dobrze radzi sobie teraz w grupie wyżej, to gdzie jest limit naszej reprezentacji?
To bardzo trudne pytanie, bo wynik naszej reprezentacji zależy od wielu czynników. Jeśli dostanę szansę pracy z kadrą, będę mógł odpowiedzieć dużo precyzyjniej.
Prezes związku na spotkaniu z klubami Ekstraligi powiedział, że będzie stawiał jako cel dla nowego trenera kadry awans do grupy Championship. To w ogóle realne? A jeśli nawet awansowalibyśmy, to co dalej?
Wszystko jest możliwe pod warunkiem stworzenia warunków dla kadry, znalezienia sponsora strategicznego.
Za nami pierwsze wiosenne mecze Ekstraligi Rugby. Jak wrażenia?
Start na pewno był ciężki dla wszystkich. Dawno nie graliśmy w rugby. Od października zawodnicy nie mieli możliwości rywalizacji. Teraz – przez odrabianie zaległości – wiosna będzie długa i ciężka. Na razie kontuzje raczej omijają kluby, ale im dalej w las, tym będzie ciężej. Do rozegrania jest 11 kolejek plus finał. Trzeba mieć naprawdę szeroki skład i szczęście, by dotrwać do tego finału.
Mimo tego trudnego sezonu Ogniwo było przeciwko rozszerzeniu limitu dla obcokrajowców z trzech do pięciu. Dlaczego?
Trzeba dawać szansę młodym, polskim zawodnikom. Niech łapią minuty w meczu, budują doświadczenie. To jest istotne. Oczywiście zawsze pojawią się opinie w drugą stronę, ale my stoimy na takim stanowisku.
Ogniwo ma w tabeli taką przewagę, że już raczej na pewno zagracie finał na swoim boisku. Kto ma największe szanse być waszym przeciwnikiem?
Na pewno Master Pharm, ale nie tylko. Pogoń i Skra Warszawa też wyglądają dobrze, nie mają nic do stracenia. Zwłaszcza Skra, która o mało nie pokonała nas w pierwszej rundzie, a teraz zagra z nami na własnym boisku.
Czy z pozostałych drużyn któraś ma szansę włączyć się w walkę o czwórkę?
Przekonamy się po 4-5 kolejkach. Gdy pojawią się pierwsze urazy, okaże się, kto ma szerszy skład. Na pewno na dziś w zasadzie wszystkie pozostałe ekipy, poza Spartą Jarocin, mają równe szanse. Mecze między nimi będą bardzo wyrównane. W siłę rośnie Arka Gdynia, mają fajny klimat – będą bardzo trudnym przeciwnikiem. Budowalni Lublin już w mecz z Master Pharm Łódź pokazali, że są silni. Orkan w starciu przeciwko nam zaprezentował świetną obronę. Juvenia jest nieobliczalna. Lechia się odbudowuje. Naprawdę w tej grupie „pościgowej” każdy może wygrać z każdym. Liga będzie bardzo ciekawa.
Przejdź na Polsatsport.pl