NBA: Kolejne triple-double LeBrona Jamesa. Pewna wygrana Lakers
Ponownie świetne spotkanie w lidze NBA rozegrał LeBron James. Koszykarz Los Angeles Lakers drugi dzień z rzędu zanotował triple-double. Tym razem złożyło się na nie 25 punktów oraz po 12 asyst i zbiórek, a jego zespół pokonał u siebie Minnesota Timberwolves 137:121.
W grudniu James skończył 36 lat, ale upływający czas na jego grze się nie odbija. Wiele młodszych gwiazd w przypadku meczów rozgrywanych dzień po dniu jeden z nich odpuszcza, ale nie on.
Obrońcy tytułu w starciu z najsłabszą drużyną sezonu kontrolę nad meczem przejęli w drugiej połowie. Po pierwszej prowadzili bowiem tylko jednym punktem. Napędzani grą Jamesa ostatecznie nie mieli jednak problemów z odniesieniem zwycięstwa.
- Staram się kontrolować tempo gry i odpowiednio reagować na obronę rywali. Czasem atakuję kosz, a czasem podaję do lepiej ustawionych kolegów. Szczególnie w czwartej kwarcie udawało mi się podejmować dobre decyzje - powiedział James, który triple-double zanotował po raz 99. w karierze.
ZOBACZ TAKŻE: Ruszyły szczepienia przeciw COVID-19. Pelicans jako pierwsi
Dla Lakers również 25 punktów zdobył rezerwowy Montrezl Harrell. Wśród pokonanych najlepsi byli Anthony Edwards i Karl-Anthony Towns. Obaj uzyskali po 29 pkt. W tabeli Konferencji Zachodniej Lakers z bilansem 27 zwycięstw i 13 porażek zajmują trzecie miejsce. Lepsze są ekipy Utah Jazz (29-10) i Phoenix Suns (26-12), które minionej nocy odpoczywały.
Na Wschodzie prowadzi natomiast Philadelphia 76ers (28-12). We wtorek wygrała we własnej hali z New York Knicks 99:96. Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził Tobias Harris, który na swoim koncie zapisał 30 punktów.
Jeszcze lepszy mecz rozegrał Damian Lillard. Rozgrywający Portland Trail Blazers zdobył 50 punktów i miał 10 asyst, a jego zespół pokonał we własnej hali New Orleans Pelicans 125:124.
Wyczyn Lillarda jest tym cenniejszy, że na sześć minut przed końcem spotkania Trail Blazers przegrywali różnicą aż 17 punktów. Od tego momentu 30-latek zdobył 15 punktów, a wygraną dał drużynie skutecznie wykonując dwa rzuty wolne na 1,2 s przed ostatnią syreną. - To, czego udało nam się dziś dokonać, zapamiętamy na długo - powiedział bohater wieczoru.
- Damian wciąż robi rzeczy niesamowite. Takich wyczynów nigdy nie biorę jako pewnik, ale jednocześnie przestały mnie już zaskakiwać - komplementował podopiecznego trener Terry Stotts.