Co dalej z Michalem Dolezalem? Apoloniusz Tajner zabrał głos
Trener polskich skoczków Michal Dolezal ma ważny kontrakt do końca kwietnia 2022 roku. Prezes PZN Apoloniusz Tajner mówi, że nie ma powodu, by ten stan rzeczy zmieniać. – Jest wynik i atmosfera – mówi Tajner, dodając, że nie ma też groźby, że ktoś nam Dolezala podkupi. – Media spekulują, ale realnego zagrożenia, że to się stanie, nie ma – kwituje Tajner.
Sezon 2020/2021 w skokach narciarskich dobiega końca. Przed nami jeszcze tylko turnieje w słoweńskiej Planicy, ale tam już niewiele się zdarzy. Kryształowej Kuli dla Polaka nie będzie, bo Norweg Halvor Egner Granerud już dawno uzyskał bezpieczną przewagę, To on będzie królem tego sezonu. Nam pozostaje się zastanowić, czy to co zdobyliśmy, nas satysfakcjonuje, czy misja trenera Michala Dolezala powinna trwać?
Dolezal obronił się wynikami
- Kontrakt mamy do końca kwietnia 2022 – informuje nas prezes PZN Apoloniusz Tajner. – Oczywiście w każdej umowie są furtki umożliwiające jej zerwanie przez każdą ze stron. Jeśli idzie o związek, to ważne są dla nas dwie rzeczy: wynik i atmosfera w grupie. Może być wynik, ale nie ma atmosfery lub świetna praca i brak efektów. W przypadku Michala Dolezala żadna z tych opcji nie wchodzi jednak w rachubę.
Prezes Tajner przyznaje, że PZN wszystko pasuje. Mówi on wręcz, że Dolezal, to jeden z lepszych trenerów pracujących dotychczas z polską reprezentacją. – Zaufaliśmy mu po odejściu Stefana Horngachera w 2019 roku, daliśmy mu pełną autonomię w zatrudnianiu członków sztabu i jak się okazuje, to był dobry ruch. A przypomnę tylko, że kiedy go zatrudnialiśmy, to nie brak było takich głosów, że jednak należało wciąć bardziej znane nazwisko.
Godny następca Horngachera
- Przyznam, że ja sobie analizowałem nasze trenerskie wybory i wychodzi mi na to, że od 2005 roku podejmujemy właściwe decyzje. Każdy kolejny szkoleniowiec coś wnosi, pcha naszą kadrę do przodu – zauważa Tajner, dodając, że nigdy nie miał wątpliwości, że Dolezal sobie poradzi z kadrą po doświadczeniach zebranych u boku Horngachera.
ZOBACZ TAKŻE: Czesi zmieniają trenera skoków!
Teraz, zdaniem prezesa PZN, sytuacja jest taka, że jeśli w ciągu roku nie wydarzy się nic złego, to na pewno dojdzie do rozmów na temat przedłużenia współpracy. – Powiem tak, że od początku wiedzieliśmy, że Dolezal będzie następcą Horngachera, choć jego nazwisko nie pojawiało się na giełdzie. A teraz, jeśli po igrzyskach olimpijskich, sztab i zawodnicy będą dalej chcieli ze sobą współpracować, to nie ma żadnego zagrożenia, że tak się nie stanie. Jedyne ryzyko, że dostanie inną, dużo lepszą propozycję.
Czy ktoś nam go podkupi?
Na ile realne jest to, że jakaś inna federacja zabierze nam Dolezala? Takie ryzyko było, zanim objął kadrę, bo Horngacher proponował mu, żeby razem z nim przeniósł się do Niemiec i prowadził tamtejszą reprezentację. Teraz, tak wynika przynajmniej z wiedzy posiadanej przez polskich działaczy, nikt do Dolezala nie podchodzi. On ma w Polsce bardzo dobry kontrakt, świetnie się tu czuje, więc nie ma powodu, dla którego mógłby chcieć odejść.
Pozostanie Dolezala nie oznacza jednak, że w tym roku w ogóle nie będzie zmian w sztabie. Jak powiedział prezes Tajner, trener sam dobiera sobie współpracowników. Co prawda dotąd nie dotarły do PZN żadne informacje, by Dolezal chciał cokolwiek zmieniać, ale jeśli miałoby się coś wydarzyć, zmienić, to tylko w tym zakresie.
Wyniki najlepsze od lat
- Inna sprawa, że ja tam nie widzę, żeby do czegokolwiek miało dojść. To jest bardzo zgrana ekipa. Mnie osobiście cieszy to, że trener rak dobrze dogaduje się z Adamem Małyszem. To są przyjaciele ze skoczni, ale oczywiście nie było gwarancji, że znajdą wspólny język. Tak się jednak stało i to jest ta wartość dodana kadry. To dodaje siły i ducha. Zresztą Adam podpowiedział trenerowi rozwiązanie z połączeniem kadry A i B. Przekonał go, że warto. Potem przekonał mnie, a teraz cieszymy się z postępów, jakie robią młodsi zawodnicy, trenując na co dzień ze starszymi kolegami – kwituje Tajner.
Na koniec pozostaje skwitować wyniki osiągnięte w tym roku przez Dolezala. Tajner mówi, że są najlepsze od lat i trudno się z nim nie zgodzić. Zacznijmy od mistrzostw świata w lotach w Planicy, gdzie drużyna zajęła trzecie miejsce (indywidualnie mieliśmy trzech zawodników w dziesiątce). W Turnieju Czterech Skoczni cieszyliśmy się z wygranej Kamila Stocha i trzeciego miejsca Dawida Kubackiego (w sumie czterech naszych w dziesiątce). W mistrzostwach świata mieliśmy złoto Piotra Żyły na skoczni normalnej i brąz drużyny. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata mamy trzecie miejsce Stocha i drugie reprezentacji w Pucharze Narodów. Do tego można dołożyć, że aż 11 zawodników zdobywało w tym roku punkty, że mieliśmy przebłyski u młodych (Andrzej Stękała, Klemens Murańka), a to ważne, bo przecież idzie zmiana pokoleniowa w kadrze.
Przejdź na Polsatsport.pl