Iwanow: Mr. Europa League i jego kolejna przygoda
Manchester United albo AC Milan, Tottenham Hotspur Arsenal i AS Roma to top faworyci Ligi Europy. Do tej czwórki złożonej z przedstawicieli angielskiej Premier League i włoskiej Serie A dołożyć by jeszcze można holenderskiego giganta Ajax Amsterdam. Ale absolutnie nie można też lekceważyć Villarealu. Ten dość skromny klub spod Valencii może nie tylko wraz Realem Madryt oraz … Granadą bronić hiszpańskiego honoru w Europie. Może zrobić coś więcej.
Villareal za sterami ma człowieka, który nie tylko wie jak awansować do finału ale i jak w nim wygrywać. Unai Emery ma zaledwie 49 lat, a na swoim koncie już pracę w największych klubach Starego Kontynentu. Z Valencią grał w Champions League. Zetknął się ze specyfiką pracy w Spartaku Moskwa. Z Sevillą trzy razy z rzędu wygrywał Ligę Europy! Dwa lata temu wraz z Arsenalem dostał się do finału w Baku, gdzie uległ jednak Chelsea. Był także w Paris Saint Germain i choć sukcesu międzynarodowego tam nie odniósł, to jednak zgarnął sześć krajowych trofeów. Taka firma jak ta z Parc De Princes byle kogo do współpracy nie zaprasza.
Po półrocznym odpoczynku Emery wrócił do „biznesu” w Hiszpanii. Tym razem już nie do któregoś z „wielkich”, ale spokojnie, niebawem znów ktoś wybierze jego numer. Villareal realizuje się w Europie tak jak dotychczasowe projekty Unaia. Grupę przeszli bez wielkiego wysiłku. Maccabi Tel Awiw, turecki Sivaspor czy Karabach Agdam, który brutalnie wybił z głowy europejskie marzenia Legii Warszawa, to nie byli rywale, którzy na Emery’m mogli zrobić jakiekolwiek wrażenie. 16 zdobytych punktów – na 18 możliwych – takim dorobkiem grupowym nie mogły się pochwalić ani Tottenham, ani AC Milan, ani Bayer Leverkusen. Skuteczniejszy był jedynie były klub Emery’ego, Arsenal. W fazie pucharowej krzywdy nie byli w stanie im zrobić „spadkowicze” z Champions League czyli Red Bull Salzburg i Dynamo Kijów, a cała zabawa skończyła się praktycznie po pierwszych spotkaniach, które Villareal wygrało na terenach przeciwnika zgodnie po 2-0. Przed „Żółtą Łodzia Podwodną” jeszcze co prawda dzisiejszy rewanż ale cudów od kijowian bym nie oczekiwał.
Emery to taktyczny maniak i tytan pracy. Nie ma dla niego świętych krów, dlatego być może nie poszło mu w europejskich rozgrywkach w Paryżu gdzie musiał mierzyć się z muchami w nosie Neymara. Na Emirates starał się wejść w buty legendarnego Arsene’a Wengera, w jego zespole brakowało jednak wówczas prawdziwych liderów, co wyraźnie pokazał finał Ligi Europy z Chelsea, która miała wtedy w drużynie Olivera Giroud i Edena Hazarda i puchar lokalnemu przeciwnikowi dzięki nim sprzątnęła sprzed nosa.
W Villareal Emery może pracować na swoją modłę i nie martwić się kaprysami rozpieszczonych wysokimi kontraktami sław. Ma w swoim składzie jednego z najciekawszych pomocników w Hiszpanii Daniego Parejo. Ale co to za gwiazda? W reprezentacji Hiszpani znajdują się Paul Torres i Gerard Moreno. Swoją pozycję pod jego skrzydłami utrzymują ex stoper Napoli i Realu Madryt Raul Albiol czy znany z występów w Walencji, Barcelonie i Dortmundzie Paco Alcacer. Przeciętny kibic zna także nazwiska Carlosa Bacci (w przeszłości m.in. AC Milan) i Fransisa Coquelina (niegdyś Arsenal). Za chwilę może usłyszeć i o młodziutkich Ferze Nino czy Yeremim Pino. Ale umówmy się: ta grupa piłkarzy w porównaniu z kadrami Milanu czy Tottenhamu dechu w piersiach raczej nie zapiera.
Pasja, dyscyplina taktyczna, dobra komunikacja i właściwe ułożenie zespołu to przy jego warsztacie, talencie i pracowitości pozwala znaleźć się w ośmiu najlepszych zespołów spadkobiercy Pucharu UEFA. Co dalej? „Mister Europa League” wcale nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Przejdź na Polsatsport.pl