Iwanow przed Węgry - Polska: Madziarzy czują respekt, a może to zasłona dymna?
Węgrzy z szacunkiem podchodzą do meczu z Polakami. Na każdym kroku podkreśla się tu fakt, że większość naszych piłkarzy gra w topowych ligach Europy i są tam znaczącymi postaciami z odpowiednimi statystykami. Czy ten szacunek, wręcz respekt nie jest jednak zasłoną dymną?
Szczęsny, Zieliński, Glik, Bereszyński, Reca są ważnymi zawodnikami w Serie A, Moder z Bednarkiem grają w Premier League, Milik we francuskiej Ligue 1, a Lewandowski w ubiegłym roku wybrany został najlepszym graczem świata. Gospodarze w tym względzie mogą zaimponować jedynie dwoma gwiazdami z RB Lipsk, bramkarzem Peterem Gulacsim i Willym Orbanem. Nie będzie Dominika Szoboszlaia, a także znakomitego wahadłowego Filipa Holendera. Czy to oznacza, że nie musimy się obawiać?
Jedyną przewagą, jaką ma dziś nad Paulo Sousą włoski selekcjoner „Madziarów” Marco Rossi to czas jego pracy z węgierską kadrą. Będzie to jego 25. występ w roli szkoleniowca tego zespołu, więc sporo spraw zdążył sobie już poukładać. Ubiegłoroczny lockdown zmienił jego drużynę na lepsze, jesienią mógł przeformatować zespół na system 1-3-5-2, przebrnął baraże do EURO, wygrywając po drodze z Bułgarią oraz Islandią i zakończył Ligę Narodów na pierwszym miejscu w grupie i kosztem Rosji, Serbii oraz Turcji. Awansował do Dywizji A, choć przecież grupę eliminacji do mistrzostw Europy zakończył na 4. pozycji! Jego pierwsze miesiące pracy to wcale nie była sielanka.
ZOBACZ TAKŻE: Jak wypadał w trenerskich debiutach Paulo Sousa?
Pomysł z grą na trzech środkowych obrońców się sprawdził. Obok Orbana znakomicie rozwija się ukształtowany w Rapidzie Wiedeń i zbierający ostatnio rewelacyjne noty w Fenerbahce Atilla Szalai. Środek pola, mimo nieobecności Szoboszlaia, jest dobrze zaopatrzony: Zsolt Kalmar przejmie rolę dyrygenta zespołu i choć gra „tylko” w słowackiej Dunajskiej Stredzie jego umiejętności docenił niegdyś Ralf Rangnick, ściągając go w młodym wieku do drugoligowego wtedy Lipska.
Rudowłosy pomocnik na pewno za długo w DAC nie pogra. Zabezpieczać go będzie Adam Nagy, który też poczuł już grę w silnej lidze, bo po EURO trafił do Bolonii, a dziś rywalizuje na poziomie Championship w Anglii, tam, skąd pochodzi przecież i dwójka naszych reprezentantów Kamil Jóźwiak i Przemysław Płacheta. Uzupełni ich Dawid Siger z Ferencvarosu, który grał w Lidze Mistrzów z takimi rywalami jak Juventus czy Barcelona.
Rossiemu trudniej będzie zniwelować brak Holendera bo Silvester Hangya nie ma takich atutów w ofensywie, ale być może dziś potrzebna będzie Węgrom bardziej defensywna charakterystyka w tym sektorze boiska.
Najważniejsze pytanie dotyczy pozycji napastników. „Normalnie” dwójkę atakujących powinni tworzyć Adam Szalai z FSV Mainz (bez gola w tym sezonie) i Rolland Salai z Freiburga, który w weekend pokonał Rafała Gikiewicza z Augsburga. Ale Rossi rozważa wystawienie i tylko jednego napastnika. I zdaniem tutejszych dziennikarzy jest także opcja, by postawić na … byłego króla strzelców Ekstraklasy w barwach Legii Warszawa Nemanję Nikolicsa.
Szczerze mówiąc wydaje się to dość osobliwa koncepcja, bo 33-letni, urodzony w Serbii napastnik, w lidze w barwach Fehervaru ostatnio nadmiernie nie błyszczy. Oczywiście występ przeciw Polakom wzbudziłby u niego zupełnie inny poziom motywacji ale sportowe argumenty wskazują raczej na Salaia. Rossi może mieć jednak inny punkt widzenia.
Dla Polaków to mecz o przyszłość, nikt nie wyobraża sobie straty punktów już na pierwszej przeszkodzie, tym bardziej, że za tydzień czeka nas Wembley i Anglia. Ale dla Węgrów, choć traktują nas z wielkim respektem, zdobyte punkty – albo punkt – mogą im poukładać drogę na następnych kilka miesięcy.
Ich kalendarz jest bardziej korzystny niż nasz. Po spotkaniu z Polską czekają ich spotkania z San Marino i Andorą. Marzenia o 9 punktach tlą się w ich głowach. Na EURO są w grupie „śmierci” z Niemcami, Francją i Portugalią. Dziś stają przed wielką szansą i po cichu chcą zrobić wszystko, by zapewnić sobie dobry nastrój przed czerwcową imprezą, która zagości także na Arenie Ferenca Puskasa.
Przejdź na Polsatsport.pl