Iwanow: Polacy nic się nie stało?
Zdania po debiucie Paulo Sousy są podzielone. Mimo olbrzymiej liczby mankamentów w grze polskiego zespołu, nikt nie wysnuwa oczywiście daleko idących wniosków i nie rzuca na stos portugalskiego selekcjonera. Odwrócenie losów spotkania, odrobienie najpierw dwubramkowej straty, a potem doprowadzenie do remisu 3:3, głównie dzięki kunsztowi Roberta Lewandowskiego, przykrywają ogrom wątpliwości.
Dziennikarze gryzą się jeszcze w język, czołowi piłkarze, widząc błędy raczej wypowiadają się o nowym etapie reprezentacji w pozytywnych słowach, prezes PZPN i pomysłodawca zmiany na stanowisku trenera kadry, jak zawsze był aktywny na Twitterze po zakończeniu spotkania i też stara się wyciszać pomruk pojawiającego się tu i ówdzie niezadowolenia.
Bo remis w Budapeszcie na nic jeszcze konkretnie nie wpływa. Z naszym głównym rywalem o drugie miejsce w grupie gramy bowiem jesienią u siebie, a marzycieli o wyprzedzeniu Anglików nie była raczej jakaś duża liczba. I po spotkaniu na Puskas Arenie z pewnością jeszcze bardziej się skurczyła. Polacy, nic się nie stało? Wiemy na jakim koniu jeździ łaska kibica.
Sousa za mocno pogrzebał zarówno w składzie jak i wizji jaka narodziła się w jego głowie gdy wchodził na „biało-czerwony” pokład. Nasz statek szybko wpadł w sztorm i ledwo się z niego wydostał. W trudnym momencie selekcjoner sięgnął po odsuniętego przez siebie pierwotnie wice-kapitana Kamila Glika, ożywił grę Kamilem Jóźwiakiem, na którego odważnie postawił Jerzy Brzęczek, ratował się Krzysztofem Piątkiem, który też zrobił sporo dla poprzednika nowego szkoleniowca.
ZOBACZ TAKŻE: Plan transmisji sobotnich meczów eliminacyjnych do MŚ
W końcu sięgnął też po niegrającego w ostatnich tygodniach w Anglii, weterana reprezentacji, Kamila Grosickiego. Jego jedyny debiutant w tym meczu – Michał Helik – to był totalny niewypał i ruch absolutnie niezrozumiały. Tym bardziej, że to piłkarz Barnsley miał być w tym specyficznym ustawieniu szefem tej nowej defensywy, a to po prostu nie miało prawo się udać. Wiedział to przed meczem każdy. Szkoda, że nie nasz sztab.
Pierwotny plan szybko legł w gruzach i wyobraźmy sobie, jaka byłaby w Polsce „jatka”, gdyby w ten sposób eliminacje zaczął zespół prowadzony przez Jerzego Brzęczka. Obawiam się, że nie zwracano by uwagi na to, że drużyna odrabiała straty, a trener dokonał świetnych zmian. Przecież wiadomo, że wszystkie negatywne historie związane ze „stylem” gry naszego zespołu za kadencji Brzęczka to była tylko i wyłącznie „jego wina”. A może i zaproszony w czwartkowy wieczór do wywiadu Robert Lewandowski nie patrzyłby na te pierwsze dni nowej reprezentacji tak pochlebnie? I zapytany, jaka była taktyka na to spotkanie, przed udzieleniem odpowiedzi na dobrych kilka sekund by się zawahał…
Przejdź na Polsatsport.pl