Mariusz Fyrstenberg o Hurkaczu i Świątek: Dlaczego nie oczekiwać tych wyników, skoro właśnie przyszły
Dlaczego nie oczekiwać tych wyników, skoro właśnie przyszły. Oboje są młodzi. To nie są czasy, kiedy zawodnicy w wieku 27 lat kończyli kariery. Ci najlepsi niedługo przestaną grać, więc jak odejdą, to Hubert może wtedy postawić kropkę nad i - przyznał Mariusz Fyrstenberg.
Filip Gawęcki: Czy zaskoczyła cię wygrana Huberta Hurkacza?
Mariusz Fyrstenberg: Zdecydowanie była to dla mnie wielka niespodzianka. Nie dlatego, że nie wierzę w możliwości Huberta, ale dlatego, że ostatnie miesiące nie było dla niego najlepsze i sam to podkreśla. To jest świetne, że chłopak mógł wspiąć się na wyżyny swoich możliwości po trochę słabszym okresie. Z drugiej strony wygrywał z Tsitsipasem i Nishikorim, a więc zawodnikami z pierwszej dziesiątki. Ten potencjał gdzieś w nim drzemał i teraz wyszedł na zewnątrz. Bardzo cieszę się z tego powodu. Jest prowadzony bardzo profesjonalnie przez swojego trenera, sam jest wielkim profesjonalistą w stu procentach. Zainwestował w siebie wiele przez ostatnie lata, więcej niż inni zawodnicy.
W pewnym momencie Hubertowi przytrafiły się trzy porażki z rzędu. Mówiono, że coś trzeba zmienić, że może jest zbyt spokojny, zbyt chimeryczny. Skąd u niego taka nagła przemiana?
Natura tenisa jest taka, że zawodnicy zbierają punkty z dwóch, trzech, czterech turniejów w roku. Nie da się grać cały rok na świetnym poziomie, chyba że jest się Federerem. Rzeczywiście to spowolnienie Huberta było bardzo długie. Przypominam sobie nawet mistrzostwa Polski w Bytomiu, gdzie przegrał w drugiej rundzie z juniorem. Pandemia różnie wpłynęła na zawodników. Hubert grał świetnie przed pandemią, potem sześć, siedem miesięcy bez grania. To różnie wpływa na zawodników. Później wygrywał pojedyncze mecze i dopiero w Miami wszystko się udało.
Zobacz także: Kwietniowe plany Huberta Hurkacza. Trzy turnieje i spotkanie... z Robertem Lewandowskim?
Porażka Hurkacza w Dubaju z Tsitsipasem, gdzie oglądaliśmy Huberta takiego, jakiego chcieliśmy oglądać, czy to był ten zastrzyk wiary, mimo porażki, że nadchodzi ten lepszy moment?
Rzeczywiście stara się grać coraz bardziej agresywnie. Zyskuje przewagę w trakcie trwania punktu, ale później nie jest w stanie pociągnąć dalej. A teraz widzę, że bardzo nad tym pracuje. Nie oszukujmy się, że Hubert nie jest ofensywnym graczem i nigdy nie będzie. To wynika z charakteru. Jest trochę jak Andy Murray.
Szesnaście to liczba często powtarzana, bo Iga Światęk i Hubert Hurkacz zajmują oboje to miejsce w rankingach światowych. To jest w tym momencie top i nie powinniśmy oczekiwać, że za chwilę pierwsza dziesiątka? Czy wręcz przeciwnie i będą razem się napędzać?
Podszedłbym do tego bardzo spokojnie. Dlaczego nie oczekiwać tych wyników, skoro właśnie przyszły. Oboje są młodzi. To nie są czasy, kiedy zawodnicy w wieku 27 lat kończyli kariery. Ci najlepsi niedługo przestaną grać, więc jak odejdą, to Hubert może wtedy postawić kropkę nad i. Są też jednak inni zawodnicy jak Sinnner, który też będzie się rozwijał. Wejdzie nowa fala młodych i jestem czekam jak to będzie. Myślę, że to będzie tak, jak przed erą Federera, Djokovicia, Nadala i Murraya. Wtedy każdy mógł wygrać Szlema.
Jakbyś miał wymienić największe przemiany, które zaobserwowałeś u Hurkacza w Miami. Jakie to były punkty zwrotne?
Hubert bardzo trzyma ciśnienie. W tych najważniejszych momentach dla siebie nie psuje. Sinner popełniał błędy, których nie było widać u Huberta. On daje grać przeciwnikom, co powoduje, że przeciwnicy muszą coś od siebie dać. Taki styl sprawia, że on wytrzymuje te najważniejsze momenty. Jeśli chodzi o sferę tenisową, to bardzo dobrze serwuje. Coraz lepiej porusza się i stara się grać coraz bardziej agresywnie. Tutaj jest margines do poprawy. Widać, że ma potencjał do poprawy, bo gdyby był kompletny, to trzeba byłoby coś wyciskać. U niego są rzeczy, które można jeszcze ulepszać i to jest najfajniejsze. Hubert bardzo dobrze biega. To jest jego plus, jeśli chodzi o jego grę.
Cała rozmowa w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl