Joe Smith Jr mistrzem, ale w Oklahomie były nokauty i kontrowersje

Sporty walki
Joe Smith Jr mistrzem, ale w Oklahomie były nokauty i kontrowersje
Fot. PAP
Boks

Zanim na ring w Oklahomie, w pojedynku o pas mistrza świata WBO wagi półciężkiej wyszli Amerykanin Joe Smith Jr i Rosjanin Maksim Własow Oklahomie, na gali Top Rank Boba Aruma były spektakularne nokauty, pokaz boksu młodych ringowych nadziei, a także mistrzów olimpijskich. Ale główna walka wieczoru przebiła je wszystkie. Tutaj przez dwanaście rund była walka o każdy centymetr, wygrał minimalnie Smith Jr, ale nie zabrakło też kontrowersji. Co się działo w Tulsa, w stanie Oklahoma?

Niezauważony nokdaun i TKO przez... skręconą kostkę?

 

Trudno jest być synem legendy. 31-letni Trey Lippe Morrison (17-0, 17 KO), syn kontrowersyjnego, zmarłego przed laty Tommy Morrisona przekonał się o tym na początku gali w Oklahomie. Ciągle bardzo przeciętny Morrison co prawda wygrał, ciągle ma nieskazitelne konto, ale miał wiele szczęścia. Jason Bergman (27-20, 18 KO), pięściarz na zawołanie, najpierw przetrwał atak  Morrisona, a później lewym sierpem posłał rywala na deski. Kiedy wszyscy zastanawiali się, jak Morrison przetrwa pierwsze liczenie w karierze, sędzia ringowy Gary Ritter (jako jedyny na świecie) doszedł do wniosku, że... nokdaunu nie było. Bergman usiłował przekonać sędziego, że się myli, ale ringowy go zignorował. Tak zaskakująco, jak się walka zaczęła, tak samo się skończyła - w trzeciej rundzie Bergman zamachnął się mocno i tak mocno nie trafił, że skręcił kostkę i przegrał przez niezdolność kontynuowania walki.

 

Brazylijski mistrz olimpijski: ciągle niepokonany

 

Robson Conceicao (16-0, 8 KO) wygrał złoty medal igrzysk w 2016 roku, pokazując świetny, wszechstronny boks. Wśród zawodowców jest ciągle, pięć lat później, niepokonany, ale potrzebował takiego zwycięstwa jak na gali w Oklahomie, by przekonać do siebie niedowiarków. Przeciwko  reprezentantowi Meksyku Jesusowi Ahumada (17-4, 11 KO), już od początkowych rund wiadomo było, że wygra, nie wiadomo było tylko kiedy. Brazylijczyk był lepszy we wszystkim: trafiał kiedy chciał, był szybszy, nie dawał się trafiać i kiedy sędzia ringowy zorientował się, że walki nie przerwie narożnik Meksykanin, zrobił to sam. Od tego jest sędzia: skończył walkę po szóstej rundzie, zwracając uwagę lekarzowi, że zdrowie Ahumady "jest w poważnym zagrożeniu".

 

"Kucharz" Anderson: było coś na szybko

 

Jared Anderson (9-0, 9 KO) wystąpił w kasynie w Tulsa w stroju kucharza, ale przeciwko Jeremiahowi Karpency (16-3, 6 KO) za dużo gotować nie musiał. Wystarczyło popatrzeć na wyraz twarzy Andersona, kiedy jego rywal już w pierwszej rundzie przewrócił się po ciosie na korpus - "co ja tutaj robię" w zupełności oddawało różnicę klas między zawodnikami, Ten sam cios po którym Karpency był liczony w pierwszej rundzie, skończył walkę w drugiej. - Wszyscy widzieli co jest grane, nie muszę nic dodawać - mówił po walce Anderson. - Mam nadzieję, że już wkrótce będą czekały na mnie duże walki. Mój rywal, ktoś z kimś chciałbym walczyć? Na przykład Carlos Takam - odpowiedział 21-letni talent. 

 

Spektakularny nokaut Ajagby!

 

W zapowiedzi walki mocno bijącego Nigeryjczyka, Efe Ajagby (15-0, 12 KO) pisałem, że każde inne rozstrzygnięcie niż znokautowanie Briana Howarda (15-5, 11 KO) będzie dla jego teamu rozczarowaniem. Olimpijczyk z Rio De Janeiro przez pierwsze rundy był lepszy, bił mocniej, ale niewiele zapowiadało, że skończy nie tylko nokautem, ale nokautem spektakularnym. W trzeciej rundzie potężny cios Ajagby z prawej ręki trafił Howarda dokładnie w ucho i jak napisał jeden z dziennikarzy - "Howard złożył się na ringu jak leżak". Przez kilka minut zajmowali się nim lekarze, ale na szczęście wszystko było w porządku. - Dobrze się czułem, słucham narożnika, że mam uderzać na korpus, to ręce mu opadną. A później była ta prawa na głowę - mówił Ajagba po zakończeniu walki. 

 

 

Smith Jr - Własow: to była wojna na wyniszczenie!

 

Dla amerykańskich (i nie tylko) bukmacherów Joe Smith Jr miał wygrać, jeśli nie łatwo i przyjemnie, to bez większych problemów i przed czasem, a dokładnie przed końcem dziesiątej rundy. Od początku miałem wrażenie, że chyba nikt z nich nie oglądał walk Rosjanina w wadze junior ciężkiej i nie widział jego bardzo trudnego, opartego na ciągłym ruchu, stylu. Pewnie także sam Smith Jr nie zdawał sobie z tego sprawy, ale bardzo  szybko się o tym przekonał - przez pierwsze sześć rund tym, który trafiał częściej, nadawał ton walki był Własow, który swoją ruchliwością  frustrował  momentami zagubionego - choć mocno trafiającego -  Amerykanina. Walka stała się wyrównana dopiero w drugiej połowie, a im bliżej końca walki, tym więcej było kontrowersji.

 

 

Największa z nich była w jedenastej rundzie. Joe Smith Jr zaczął trafiać, Własow chwiał się na nogach, ale przykląkł dopiero po ciosie w tył głowy. Sędzia zadecydował, że nie było nokdaunu, ale pozwolił Rosjaninowi odpoczywać w swoim narożniku, korzystać z rad trenera - co jest zabronione.

 

Ostatecznie o wszystkim zadecydowali sędziowie punktowi. Dwóch z nich dało zwycięstwo Smithowi Jr, trzeci punktował remis. I tutaj były kontrowersje, bo sędzia Ritter dał Smithowi Jr zwycięstwo dwoma punktami w 11. rundzie, choć nie było w niej liczenia. Niby można tak punktować, nie jest to wbrew przepisom, ale takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko, a już w walkach mistrzowskich - prawie nigdy.

Przemysław Garczarczyk z USA, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie