Daniel Pliński: Tylko cud może pozbawić ZAKSĘ tytułu
– Musiałby się zdarzyć sportowy cud, by zespół z Kędzierzyna-Koźla nie sięgnął po tytuł – powiedział Daniel Pliński. W środę rozpocznie się finał PlusLigi, w którym dojdzie do rywalizacji ZAKSA – Jastrzębski Węgiel.
ZAKSA wyraźnie zdominowała rywalizację w ekstraklasie w fazie zasadniczej, dobrze radziła sobie także w dotychczasowych meczach play off. Brylowała również w innych rozgrywkach - w efektownym stylu sięgnęła po Puchar Polski i czeka na występ w finale Ligi Mistrzów.
W trakcie półfinałowej rywalizacji w PlusLidze drużyna trenera Nikoli Grbica straciła Pawła Zatorskiego. Klub poinformował, że reprezentacyjny libero zmaga się z kontuzją pleców. Zabrakło go w składzie w drugim i trzecim spotkaniu z PGE Skrą Bełchatów.
Zobacz także: Finał PlusLigi – terminarz i plan transmisji
– Najprawdopodobniej w pierwszym meczu finału ZAKSA też zagra bez Pawła Zatorskiego, najlepszego libero na świecie. To duże osłabienie, ale jak popatrzymy na formę zastępującego go Adriana Staszewskiego w trzecim meczu ze Skrą, to wychodzi, że ta drużyna się broni i jakiegoś wielkiego problemu tutaj nie będzie. Oczywiście, Paweł jest potrzebny i koledzy będą na niego czekać, ale na pozycji libero w jakiś sposób są zabezpieczeni – wskazał Pliński.
Wicemistrz świata z 2006 roku i mistrz Europy z 2009 roku wskazał, że plusem jastrzębian jest fakt, że do dobrej dyspozycji z początku sezonu wraca Tomasz Fornal.
– Miał problemy po przejściu zakażenia COVID-19, potem jeszcze przytrafiła mu się kontuzja. Ale widać, że teraz czuje się dobrze i pewnie, a jego forma idzie w górę. Zespół trenera Andrei Gardiniego ma jednak problem z drugim przyjmującym. Jak w wyjściowym składzie mecz zaczyna Rafał Szymura, to potem wchodzi za niego Yacine Louati i odwrotnie – analizował.
Były środkowy, który w styczniu został trenerem drugoligowego zespołu Stalpro Błyskawica Szczecin, nie ma wątpliwości, kto ma większe szanse na tytuł przed rozpoczęciem finału.
– Moim zdaniem absolutnym faworytem jest ZAKSA. Jeśli nie zdobędzie mistrzostwa, to będzie wielka sensacja. To drużyna poukładana perfekcyjnie, ma wszystko we własnych rękach. Myślę, że musiałby się zdarzyć sportowy cud, by to Jastrzębski Węgiel sięgnął po tytuł. Procentowo oceniam to 90:10 na korzyść kędzierzynian – ocenił.
Pięciokrotny mistrz Polski nie wyklucza jednak, że do wyłonienia mistrza kraju potrzebne będą trzy mecze.
– Jastrzębianie mogą wygrać jedno spotkanie z ZAKSĄ. Jest to możliwe, ale moim zdaniem dwukrotnie zwyciężyć w tak krótkim odstępie czasu nie dadzą rady. W finale Pucharu Polski ZAKSA się po tym zespole "przejechała", myślę, że to też gdzieś siedzi w głowach jastrzębian – podkreślił.
Jego zdaniem jednak spotkania w finale ekstraklasy nie powinny być aż tak jednostronne jak wspomniany mecz decydujący o PP.
– Finały ligowe rządzą się swoimi prawami. PP to specyficzny turniej, a w finale ligowych zmagań o medale drużyny wznoszą się na wyżyny pod względem poziomu sportowego. Myślę więc, że to na pewno nie będzie tak jednostronne widowisko jak finał PP, ale faworytem absolutnym jest ZAKSA – zaznaczył.
Mniej oczywista jest dla niego sytuacja w parze, która powalczy o brąz - Skra kontra z Verva Warszawa Orlen Paliwa.
– Gdyby wszystko było poukładane zdrowotnie w zespole z Bełchatowa, to absolutnie byłby on faworytem. Ale wiemy, że nie zagra kontuzjowany Taylor Sander, nie wiadomo co z innym przyjmującym Milanem Katicem. Najprawdopodobniej w tych meczach będzie musiał grać młody Mikołaj Sawicki. Szanse więc się wyrównują i ciężko wskazać faworyta. Gdyby był Sander, to zdecydowanie stawiałbym na Skrę, ale tak to jest według mnie 50:50 – ocenił Pliński.
Rywalizacja zarówno w finale, jak i o brąz rozpocznie się w środę.
Przejdź na Polsatsport.pl