Perugia - Lube. Po czyjej stronie bije serce Sebastiana Świderskiego?
We Włoszech, tak jak w Polsce, rusza wielki finał rozgrywek siatkarzy. O scudetto zagrają Sir Safety Conad Perugia oraz Cucine Lube Civitanova. W obu tych zespołach grał swego czasu prezes Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle Sebastian Świderski. Na który z nich stawia? Który z nich jest mu bliższy? Transmisja z pierwszego finałowego meczu SuperLega w Polsacie Sport Extra.
Cucine Lube Civitanova zagra w finale po raz czwarty z rzędu. Dla Sir Safety Conad Perugia będzie to trzeci finał z rzędu – co oczywiście oznacza, że trzeci raz spotkają się w nim te same zespoły. W sezonie 2017/2018 wygrała ekipa z Perugii i był to jedyny finał z tych czterech kolejnych, które zespół Lube przegrał. Rok później „Kuchnie” odzyskały tytuł i dzierżą go do dziś, bo kampania 2019/2020 z powodu koronawirusa nie została dokończona.
Lube oczywiście jest bardziej utytułowanym zespołem. Na koncie ma pięć mistrzostw Włoch i udział w sześciu przegranych finałach. Perugia grała jeszcze w trzech przegranych finałach. Dwa razy poległa w starciu z Lube (2013/2014 oraz 2018/2019) raz z Modeną (2015/2016). Obecna Perugia to formalnie inny klub od tego, w którym w latach 2003-2007 występował Sebastianem Świderski. "Tamta" Perugia do finału ani raz nie doszła.
W ogólnym bilansie meczów pomiędzy Lube i Perugią (tą obecną) na 49 starć 25 do 24 prowadzi Civitanova. W meczach rozegranych w fazie play-off jest 9:9. W obecnym sezonie 3:3, a starciach w finale Lube prowadzi 8:6. W play-off Perugia wyeliminowała Milan i Monzę, Civitanova Modenę i Trento.
Finał, tak jak i półfinały – gra się do trzech zwycięstw. Przewagę rozegrania ewentualnego, ostatniego meczu na własnym parkiecie ma Perugia, bo to zespół Vitala Heynena zajął pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym.
ZOBACZ TAKŻE: Bednorz odmówił Skrze!
Zdecydował o tym przedostatni bój tej fazy – właśnie z Civitanovą – wygrany przez Block Devils na wyjeździe 3:2. Co ciekawe w Perugii górą 3:2 było Lube – puste trybuny sprawiają, że atut własnego boiska nie ma w tym sezonie aż tak dużego znaczenia.
Kto jest faworytem finałowej rywalizacji? Po tym co działo się w ostatnich tygodniach większość fachowców stawia na Lube, bo zespół gra naprawdę dobrze. Wreszcie funkcjonują wszystkie elementy. Civitanova poniosła tylko jedną porażkę z finalistą Ligi Mistrzów – Itasem Trentino w fazie półfinałowej. W trzech pozostałych meczach Nimir Abdel Aziz i spółka nie mieli żadnych szans. Na zagrywce szalał Simom. Świetnie zaczął grać Leal (poza meczem numer 4), na swoim niezwykle wysokim poziomie, mimo upływających latach gra Osmany Juantorena. Nad wszystkim czuwa argentyński rozgrywający Luciano De Cecco, który w poprzednim sezonie grał w Perugii.
Umbyjski klub też wydaje się grać lepiej. Vital Heynen w jednym z ostatnich wywiadów stwierdził, że ostatni mecz półfinału z Monzą był naprawdę dobry. Co ważne – media we Włoszech twierdzą, że szkoleniowiec dogadał się z Aleksandarem Atanasijeviciem. W klubie generalnie miała zapanować zgoda co do tego, że jakiekolwiek niesnaski wszyscy odkładają na bok bo cel jest jeden – scudetto.
- Moje serce zawsze bije żywiej na myśl o Perugii – mówi prezes Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle Sebastian Świderski, który grał we Włoszech zarówno w umbryjskim klubie, jak i w Lube (2007-2010). – Oczywiście na papierze, formalnie jest nowa Perugia, ale ludzie są ci sami, z którymi ja miałem do czynienia. Co do wytypowania zwycięzcy finału nie podejmuje się. Obie ekipy są bardzo mocne. Obie udowodniły w tym sezonie, że potrafią podnosić się w trudnych momentach - przypomina Świderski.
- Na pewno Lube ma bardziej zbilansowany skład. Atak rozkłada się na Juantorenę i Leala. W Perugii wszystko spoczywa na barkach Leona. Powrót Atanasijevicia? Nie wiem, czy po takiej przerwie w grze, po tych wszystkich wewnętrznych problemach Aleksandar będzie w stanie wziąć ciężar gry na siebie. Nie znam go, nie wiem, czy ta przerwa może mu pomóc, czy zaszkodzić. Na pewno będzie chciał coś udowodnić, pod warunkiem, że dostanie szansę. Presja będzie ogromna na obu drużynach. We Włoszech mają jednak to szczęście, że margines błędu jest ciut większy niż w naszej PlusLidze. W SuperLega gra się do trzech zwycięstw, u nas tylko do dwóch. Każda porażka w Polsce stawia pod ścianą. We Włoszech masz jeszcze szansę – przypomina Sebastian Świderski.
Jego ZAKSA zaczyna bój z Jastrzębskim Węglem we wtorek o godz. 20.30 (transmisja w Polsacie Sport). Finał we Włoszech również startuje 14 kwietnia. Mecz Sir Safety Conad Perugia – Cucine Lube Civitanova pokażemy o godz. 22.30 w Polsacie Sport Extra
Przejdź na Polsatsport.pl