Kulisy zwolnienia Heynena. „To miał być szok”, teraz czas na Grbicia?
Na trzy dni przed drugim finałowym meczem włoskiej ligi siatkarzy prezes Gino Sirci podjął decyzję o zwolnieniu z Perugii Vitala Heynena. „Chciałem wstrząsnąć zespołem, to miał być szok” – mówi charyzmatyczny właściciel klubu, który o objęciu Perugii rozmawiał już… z Nikolą Grbiciem.
Od razu jednak uspokajamy kibiców Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn Koźle. Serbski szkoleniowiec mistrzów Polski, którzy sami są pod ścianą, bo przegrali pierwszy mecz finału PlusLigi z Jastrzębskim Węglem 1:3 – odmówił. Jak twierdzi Sirici w wywiadzie z „La Gazetta Dello Sport” – „Grbić powiedział, że jest całkowicie skupiony na obronie tytułu w Polsce i nie podjął rozmów z Perugią”.
Czy to oznacza, że Sirci, który szuka trenera już od jakiegoś czasu, ba rozważał ledwie kilkanaście dni temu opcję zatrudnienia Ferdinando De Giorgiego, nie będzie już kusił Grbicia? Nie wiadomo. Wiadomo tylko, że we wspomnianym wywiadzie, który przeprowadził najbardziej znany włoski dziennikarz siatkarski Gian Luca Passini, prezes Perugii dodał, że będzie szukał na nowy sezon „doświadczonego trenera, który świetnie zna realia włoskiej siatkówki”. Sęk w tym, że Grbić choć nie jest Włochem, to w 100% wypełnia tę definicję.
- To że wykonali telefon do Nikoli wcale mnie nie dziwi, bo prezes Sirci już od dłuższego czasu składał mu różne propozycje. Nikola grał w Perugii, zna tam wielu ludzi m.in. dyrektora sportowego Stefano Recine. Z menedżerem drużyny Goranem Vujeviciem występował razem jeszcze dla Jugosławii (zdobyli mistrzostwo olimpijskie w Sydney). Grbić to jednak profesjonalista w każdym calu. Zawsze odmawiał, bo ma ważny kontrakt z naszym klubem. Przypomnę, że my w już w grudniu ogłosiliśmy że Nikola z nami zostaje i mam nadzieję nic się w tej sprawie nie zmieni – mówi nam prezes ZAKSY Sebastian Świderski.
ZOBACZ TAKŻE: Pierwsze słowa Heynena po zwolnieniu z Perugii
Póki co Perugię do końca finałowej rywalizacji poprowadzi dotychczasowy asystent Vitala Heynena Włoch Carmine Fontana, który w klubie jest od 2011, zawsze w roli drugiego trenera.
- Takie decyzje nigdy nie są miłe, ale chciałem wywołać szok – przyznaje prezes Gino Sirci. – Wciąż wierzę, że jesteśmy w stanie zacząć grać tak, by zdobyć mistrzostwo Włoch – dodaje krewki właściciel Perugii. O tym, że w klubie iskrzy między zawodnikami i trenerem było wiadomo od dawna. Tuż przed finałem przyznał to nawet Heynen, choć zaraz dodał, że według niego takie napięcie to sytuacja pożądana.
Sirci dodaje, że miał dobre kontakty z trenerem, ale jak się dowiedzieliśmy od co najmniej roku prezes Perugii wykonywał telefony nie tylko do Grbicia, ale do różnych szkoleniowców, bo szukał następcy dla Heynena, który miał na pieńku nie tylko z częścią zawodników (Atanasijević, Travica), ale też ze swoim sztabem.
Czarę goryczy przelała najpewniej sprawa Aleksandara Atanasijevicia, który przez kontuzję nie wrócił do pełni formy i szybko stracił, jeśli w ogóle je miał, zaufanie u Heynena. "Bata" zagrał ledwie w kilku meczach w trakcie tego sezonu. Ostatnio w ogóle nie pojawiał się na parkiecie, choć jest w pełni zdrów. Belg tuż przed finałem opowiadał wprawdzie o swej rozmowie z serbskim atakującym, dał nawet małą nadzieję, że być może wpuści go na boisko w starciu z Lube, ale Aleksandar znów nawet nie zbliżył się do parkietu.
Gdy w środowym meczu zadyszkę złapał Holender Ter Horst, Heyen wpuścił na boisko Macieja Muzaja, który na 11 ataków skończył… ledwie trzy, co dało mu skuteczność na poziomie 27%. Być może to ostatecznie rozsierdziło prezesa Sirci, który zdradził włoskim mediom, że reprezentant Polski miał ostatnio lekkie zdrowotne kłopoty i nie był gotów na 100%, za to „Atanasijević na treningach wypadał bardzo dobrze”.
Włoskie media dostrzegły także fakt, że Vital Heynen prawie nie rozmawiał z drużyną, gdy prosił o czas w trakcie pierwszego finałowego meczu z Lube. Jeden z portali przypomniał za to wideo z awanturą między Belgiem, a Draganem Travicą podczas meczu Ligi Mistrzów z francuskim Tours.
To tylko jeden z dowodów na to, że w ekipie wrzało od dłuższego czasu. Czy gwałtowna zmiana tuż przed drugim meczem finału pomoże? Sirci zapewne ma nadzieję, że tak. W Civitanovej też bardzo niedawno zwolniono trenera.
Po pierwszej porażce Lube z ZAKSĄ w ¼ finału Ligi Mistrzów z roboty wyleciał wspominany już Ferdinando De Giorgi, szefowie klubu też przyznali, że chcieli wstrząsnąć drużyną. Udało się. Lube gra o wiele lepiej, ale jednak Gianlorenzo Blengini, który obecnie prowadzi zespół Civitanovej, miał trochę czasu na odbudowanie zespołu. Carmine Fontana ma trzy dni.
Transmisja z drugiego meczu finałowego Cucine Lube Civitanova – Sir Safety Conad Perugia w niedzielę 18 kwietnia od godz. 18 w Polsacie Sport Extra.
Przejdź na Polsatsport.pl