Eksperci Polsatu Sport: Czas rozliczać piłkarzy, a nie zwalniać trenerów
Zmiana trenera - to najczęściej stosowny "lek" na bolączki drużyn piłkarskich. W obecnym sezonie zastosowano go w obu występujących w Fortuna 1 Lidze ekipach z Łodzi, a efekt tego jest marny. W ostatniej kolejce zawodnicy ŁKS i Widzewa ponieśli porażki, w obu przypadkach były one wynikiem fatalnych indywidualnych błędów. W Magazynie Fortuna 1 Ligi w obronie trenerów stanęli więc eksperci Polsatu Sport Janusz Kudyba i Tomasz Łapiński. - Zacznijmy rozliczać piłkarzy - apeluje ten pierwszy.
Szymon Rojek: W miniony weekend kibice w łodzi mieli kwaśne miny. Niezależnie czy kibicują Widzewowi, czy ŁKS.
Janusz Kudyba: Oglądałem mecz ŁKS i wróciły w nim demony przeszłości trenera Mamrot. W momencie, gdy ŁKS "dostał" bramkę na 1:2, przypomniałem sobie te gole stracone w sezonie, w którym ŁKS spadał z Ekstraklasy. Wtedy był trener Wojciech Stawowy, później Kazimierz Moskal. I patrząc na Arkadiusza Malarza, który miał bardzo dobry okres w Grecji, później w Legii, ale później złapał taki "negatywny automatyzm", pomyślałem, że czas w końcu rozliczyć zawodników, a nie trenerów. Bo w ŁKS są nagminne błędy, który prokuruje własnie Malarz. A jak po tej porażce przeczytałem, że jest jakaś opcja zmiany trenera, to znając prezesa Tomasza Salskiego, pomyślałem, że to plotka. Nie wyobrażam sobie, żeby teraz, w takim momencie zwolnić trenera Mamrota. Tym bardziej po takich kuriozalnych błędach bramkarza, który powinien być ostoją drużyny, a od ponad pół roku robi nagminnie błędy. Rzadko kogoś indywidualnie krytykuję, ale trenerzy nie mogą cierpieć przez indywidualne błędy zawodników.
ZOBACZ TAKŻE: Nieudany debiut nowego trenera Widzewa Łódź
To kogo rozliczyć w przypadku Widzewa? Przychodzi do głowy nazwisko Kacpra Gacha, jego dziwne zachowanie przed rzutem karnym było niewytłumaczalne.
Tomasz Łapiński: Powinniśmy pominąć to milczeniem, bo Widzew gra koszmarnie. Pierwsza bramka to dla mnie abstrakcja, trudno to zrozumieć. Gach ma dziesięć metrów przewagi, a wybija piłkę na oślep i zalicza stratę. Jeszcze opuszczając "szesnastkę" fauluje. To jest kuriozalne. A Gacha pamiętamy z dobrych występów w Podbeskidziu, pod skrzydłami trenera Brede. Teraz mam wrażenie, że w Widzewie pojawił się jakiś cień Gacha. Przypominam sobie jego błędy z ŁKS, przypominam sobie błędy z Zagłębiem Sosnowiec. Na koncie ma więcej zawalonych bramek, niż wszyscy pozostali obrońcy w sumie. Straszna jest ta jego postawa. Wydaje mi się też, że mentalnie zły wpływ na zawodników może mieć fakt, że stracili gola grając o dwóch zawodników więcej. Trudno jest z czegoś takiego się podnieść.
Janusz Kudyba: Jeszcze jedno zdanie do Widzewa. W momencie zwolnienia trenera Dobiego, po zremisowanym meczu, w tabeli "wiosny" pierwsza była Sandecja, a drugi Widzew. I ten ruch ze zwolnieniem trenera był... nawet nie skończę.
Przejdź na Polsatsport.pl