Superliga jeszcze wróci. Za projektem stoją gigantyczne, amerykańskie pieniądze
Projekt piłkarskiej Superligi zanim na dobre się rozkręcił, w zasadzie się rozpadł. We wtorek wieczorem wycofały się z niego angielskie kluby. Blisko podjęcia tej decyzji są też Milan i Inter. Ale pomysł wróci - prędzej czy później. Za wszystkim stoją bowiem zbyt wielkie pieniądze pochodzące od wielkich amerykańskich graczy biznesowych.
A wszystko miało wyglądać tak pięknie. Bankierzy amerykańskiego JP Morgan Chase nie mieli problemów z wyłożeniem miliardów, ale musiał być spełniony podstawowy warunek - liga ma być na wzór NBA, MLB, NFL i NHL: nie ma tych, którzy z ligi spadają, mogą tylko być dodatkowe zespoły, dodatkowe inwestycje i dodatkowe wpływy. Zapomnijcie o waszym europejskim, dawno przestarzałym systemie szansy dla wszystkich: pieniądze tylko dla najlepszych.
Ameryka kocha (finansować) piłkę nożną
JP Morgan Chase, największy amerykański bank, warty około trzech trylionów dolarów kocha sport... na którym można zarobić. Nawet jeśli jest to nie-amerykański sport jak "soccer" czyli wszędzie indziej na świecie - piłka nożna. A jeśli jeszcze jest to piłka na najwyższym poziomie, jak Superliga, z klubami znanymi od Seattle do Pekinu, to bankierzy pytają tylko "ile potrzeba?".
W przypadku Superligi na początek miało to być finansowanie w wysokości około pięciu miliardów dolarów, na - jak podaje "Financial Times” - zaledwie 2 do 3 procent. "To będzie jedna z największych inwestycji w historii piłki nożnej, trzęsienie ziemi” - komentował jeszcze we wtorek sprawę Tom Bridge, szef analitycznej firmy "Deloitte". Dla JP Morgan finansowanie sportu stało się tak ważne, że pod koniec lat 90-tych stworzono specjalna grupę finansistów koncentrujących się tylko na sporcie. A przede wszystkim potrzebach ultra-bogatych właścicieli klubów sportowych.
Nieprzypadkowo, jednym z ich bardzo szanowanych klientów jest Stan Kroenke, właściciel - obok zgłoszonego (i już wycofanego) do Superligi Arsenalu Londyn - także futbolistów NFL (Los Angeles Rams) oraz grających w National Basketball Association Denver Nuggets. Dla perspektywy - pięć miliardów dla Superligi to nie są aż takie wielkie pieniądze dla JP Morgan - niedawno pożyczyli Kroenke'owi dwa miliardy na budowę stadionu w Englewood. "Bank obiecuje pomagać właścicielom klubów w otrzymaniu specjalnie przygotowanego dla ich potrzeb finansowania - czy to chodzi o kupno drużyny, budowę obiektów, czy niezbędną płynność gotówkową - takie jest motto "sportowej" komórki JP Morgan Chase.
Dlaczego amerykański bank? Nie tylko dlatego, że JP Morgan robi takie finansowania od dekad. Z nieoficjalnych informacji wynika, że bankierzy nie mieli problemów z wyłożeniem miliardów, ale musiał być spełniony podstawowy warunek - liga ma być na wzór NBA, MLB, NFL i NHL: nie ma tych, którzy z ligi spadają, mogą tylko być dodatkowe zespoły, dodatkowe inwestycje i dodatkowe wpływy.
Superliga - piłka nożna na wzór amerykański
"Nie ma sensu finansowania gry zespołu, którego za sezon może już nie być wśród najlepszych. Nikt nie podjąłby takiego ryzyka" - mówią ludzie, którzy byli blisko zabezpieczenia finansowego pomysłu Superligi. Tak tłumaczy to Tom Bridge: "Jeśli jesteś właścicielem Liverpoolu, masz słabszy sezon i nie kwalifikujesz się do Ligi Mistrzów, to odnosisz olbrzymie straty finansowe. W Superlidze masz spokój - masz spokój i pewność, że inwestycja w drużynę zawsze się będzie opłacać".
Manchester United, Juventus Turyn, Chelsea, AC Milan, Manchester City, Tottenham Hotspur, Barcelona, Real Madryt, Arsenal, Atletico Madryt i Liverpool miały mieć status "założycieli". Pomysł był taki, że te kluby posiadają kontrolne udziały w nowej firmie mającej zarządzać rozgrywkami. Każdy z dodanych do Superligi zespołów miał się ich decyzjom podporządkować.
Jak widać po tym, co wydarzyło się we wtorkowy wieczór, pomysł - przynajmniej na razie - chyba jednak nie wypali. Z Superligi wycofały się angielskie kluby, w których... jest najwięcej amerykańskich pieniędzy. Chelsea jeszcze nieoficjalnie. Manchester City, Arsenal, Manchester United, Liverpool i Tottenham - ogłosiły, że opuszczają projekt. Chwilę potem włoskie media doniosły, że zamierzają wycofać się też oba mediolańskie kluby: Inter i i Milan. Na teraz w Superlidze pozostają Real Madryt, FC Barcelona, Atletico Madryt i Juventus. Barcelona dołączy, jeśli zgodę wyrażą socios w specjalnym referendum.
Jeśli ktoś myśli, że to koniec rewolty, jest w błędzie. Prędzej czy później pomysł powołania nowych rozgrywek w szerszej formule wróci. Wielkie pieniądze, jakie są do "wyjęcia" za bardzo pachną zadłużonym właścicielom największych klubów. Na rynek mocno wchodzą nowi gracze - wielkie stacje streamingowe. Jak wynika z ostatnich informacji, pierwsze rozmowy w sprawie przekazu transmisji z meczów Superligi przeprowadzono między innymi z Amazon, firmą najbogatszego człowieka świata, wartego blisko 200 miliardów dolarów Jeffa Bezosa (serwis streamingowy Prime TV, który pokazuje już dziś między innymi NFL na żywo), koncernem Disneya (serwis ESPN+), firmą Comcast (właściciel między innymi stacji NBC) oraz... Facebookiem.
Gra idzie o wielką stawkę - 2,4 miliarda dolarów. Każdy z udziałowców, a także bankierzy JP Morgan Chase wiedzą, że pieniądze, czerpane przez UEFA z rozgrywek Ligi Mistrzów, to drobne w porównaniu przy tym, co kluby Superligi mogą zarobić samodzielnie.
Przejdź na Polsatsport.pl