Gerd Mueller. Kim jest piłkarz, którego goni Robert Lewandowski?
Hans Flick, trener Bayernu Monachium przekazał dobrą wiadomość. Robert Lewandowski wraca do gry po przerwie spowodowanej kontuzją w meczu reprezentacji Polski. Polski napastnik zagra 24 kwietnia w meczu z FSV Mainz. Począwszy od tego spotkania będzie miał 360 minut, by pobić rekord strzelecki Gerda Muellera.
Robert Lewandowski strzelił w tym sezonie 35 bramek. Chodzi jednak o to, żeby strzelił ich minimum 40, a najlepiej 41. Rekord w liczbie strzelonych goli w jednym sezonie Bundesligi wynosi 40 goli. Został on ustanowiony w sezonie 1971/72, a należy do Gerda Mullera.
Lewandowskiego bezwzględnie stać na to, żeby prześcignąć Muellera. W końcu mówimy o napastniku, który strzelił pięć bramek w jednym spotkaniu ligowym. Na dokładkę w ciągu 10 minut. Takie wydarzenie miało miejsce w sezonie 2015/16 w meczu Bayernu z Wolfsburgiem.
W piłce zdobył wszystko
Jeśli Lewandowski pobije rekord Muellera to przejdzie do historii i śmiało będzie go można nazwać jedną z największych legend Bundesligi. Już teraz można tak o nim mówić, ale pokonanie Mullera to będzie ta wisienka na torcie. Gerd to zawodnik, który zdobył tytuł mistrza świata, mistrza Europy, wygrał Złotą Piłkę, a dla reprezentacji strzelił 68 bramek. Na mundialu strzelił w sumie 14 bramek, z 10 golami został królem strzelców mistrzostw świata w 1970 roku w Meksyku.
Dla Bayernu strzelił łącznie 398 bramek, z czego 365 w Bundeslidze. Na liczniku Lewandowskiego jest 288 goli dla Bayernu. Z czego 197 w Bundeslidze. Do tego może dołożyć 74 dla Borussii Dortmund, ale i tak do Mullera sporo mu brakuje. Dokładnie 94 bramki. Trzy dobre sezony i Lewandowski może tego dokonać. Kolejna pogoń za kimś takim, jak Muller może być dla naszego piłkarza naprawdę fascynująca.
Polecony przez fryzjera
O Muellerze mówili „Bombowiec Narodu”. To robi wrażenie, ale przecież był najskuteczniejszym snajperem w niemieckiej piłce. Do Bayernu trafił za 2 tysiące marek z TSV Nordlingen, regionalnego klubu, dla którego strzelił 240 goli w rozgrywkach młodzieżowych w jednym sezonie. Drużyna zdobyła wówczas 311 bramek, co pokazuje skalę talentu Muellera.
W zespole seniorskim też był skuteczny: strzelając 46 bramek w 33 meczach. W ciągu 15 lat w Bayernie kontynuował dobrą passę. Zdobył z tym klubem wszystko. Trzy razy wygrał Puchar Europy, raz Puchar Zdobywców Pucharów, czterokrotnie wygrał ligę. Do Bayernu miał go polecić fryzjer Alexander Kotter, a Franz Beckenbauer miał kiedyś powiedzieć, że gdyby nie Mueller, to Bayern „dalej siedziałby w drewnianej chacie”.
Mueller nigdy nie interesował się grą defensywną. Był zawodnikiem, którego piłka szukała w polu karnym. Trenerzy doskonale wiedzieli, że ten człowiek jest stworzony do strzelania bramek (ciężko było mu odebrać piłkę, a już zatrzymanie go w polu karnym z piłką przy nodze graniczyło z cudem), więc nie angażowali go w defensywę. Było warto. Odpłacił przecież Bayernowi i reprezentacji ogromną liczbą goli.
Mama dała zgodę na Bayern
Bayern był ukochanym klubem Muellera. Kibicował mu od dziecka. Kiedy inni usiłowali wyrwać go z Nordlingen, to nie mieli żadnych szans. On czekał na Bayern, choć swego czasu opowiadał, że wtedy nawet nie wiedział, z kim podpisuje kontrakt. Nie byłoby mu się łatwo wyrwać. Mama dała mu zgodę na przenosiny, gdy Bayern zapewnił ją, że syn dostanie pracę na pół etatu w firmie meblowej i będzie kontynuował naukę (grę w Nordlingen łączył z pracą spawacza).
W pierwszym sezonie strzelił 33 bramki i przyczynił się do awansu drużyny do Bundesligi. Tak zaczęła się era sukcesów Bayernu z Muellerem na pokładzie, bo w gronie najlepszych nie przestał zadziwiać skutecznością.
W 1966 i 1967 wygrał z Bayernem Puchar Niemiec, a w 1967 także Puchar Zdobywców Pucharów. W 1969 Bawarczycy zostali mistrzami swojego kraju, a on strzelił 30 goli w 30 meczach. Najlepsze wciąż jednak było przed nim. W latach 1972-76 Bayern rządził na krajowym podwórku. Trzy razy wygrał ligę, tyle samo razy Puchar Europy.
Jak wiemy w najlepszym sezonie (1971/72) strzelił 40 bramek, ale w pozostałych też nie schodził poniżej pewnego poziomu. Po ustanowieniu rekordu była trójka lub dwójka z przodu. Dopiero w pożegnalnym sezonie 1978/79 mocno zszedł z tonu (9 trafień) i wyjechał do Stanów, do FL Strikers.
Gonił za rekordami
Jego kariera była gonieniem za rekordami. W 1972 strzelił 85 bramek w różnych rozgrywkach. W sezonie 1969/70 zdobywał gole w 16 spotkaniach Bundesligi z rzędu. W 1974 został najskuteczniejszym snajperem mundialu.
Pierwszy z rekordów Muellera pobił po 40 latach Leo Messi. Z kolejnym nie dał sobie rady Lewandowski. Tytuł najlepszego strzelca mistrzostw świata stracił po 42 latach. W 2006, po mundialu w Niemczech wyprzedził go Ronaldo (15 goli). W 2014 roku spadł na trzecie miejsce, bo i jego i Ronaldo minął Miroslaw Klose (16 bramek). Cztery lata wcześniej Klose zrównał się w Muellerem w liczbie bramek zdobytych na mundialu (14).
Mieliśmy z Mullerem pod górkę
Starsi polscy kibice doskonale znają Muellera. To on strzelił jedynego gola w słynnym meczu na wodzie w 1974 roku, w którym przegraliśmy z Niemcami 0:1 i straciliśmy szansę na finał mistrzostw świata. Trzy lata wcześniej, na Stadionie X-lecia, graliśmy z Niemcami mecz eliminacji mistrzostw Europy. Wtedy przegraliśmy 1:3, a Mueller dwa razy trafił do siatki. Pierwsze zderzenie z Muellerem przeżyliśmy jednak w 1965 roku. Wtedy też strzelił dwie bramki, przegraliśmy 1:3, a Mullera krył Jacek Gmoch, były selekcjoner reprezentacji.
Mueller był wielkim piłkarzem, ale i też człowiekiem pełnym kompleksów. Koledzy w Bayernie początkowo śmiali się z jego budowy fizycznej. Odreagowywał to, nosząc dziwne ciuchy i stylizując się na hippisa. Kiedyś nagrał nawet piosenkę. Miał swoje słabości. Samolotem latał znieczulony alkoholem. Nie radził też sobie z popularnością. A przecież był najbardziej rozpoznawalnym piłkarzem. Jego ślub w 1967 był wielkim wydarzeniem w Monachium. Po zdobyciu króla strzelców w Meksyku każdy Niemiec widział, kim jest Muller.
Dopóki grał, jakoś sobie radził. Pod koniec kariery w Niemczech zaczęły się jednak problemy. Jednej z kontuzji omal nie przypłacił amputacją nogi. Wyjechał do Stanów, skąd wrócił spłukany finansowo. Doszły problemy z alkoholem. Wyszedł jednak na prostą dzięki kolegom z Bayernu. Dostał pracę trenera w klubie. Od lat nie pracuje, cierpi na chorobę Alzheimera. W lutym pojawiły się informacje, że jego stan jest bardzo poważny.
Przejdź na Polsatsport.pl