Pekin 2022: Zbigniew Bródka wraca do sportu. "Z myślą o igrzyskach"
Zbigniew Bródka wraca do profesjonalnego łyżwiarstwa. - Ostatni start nie był taki jakbym sobie życzył. Mam chęci i motywację, wracam z myślą o igrzyskach w Pekinie. O medal będzie ciężko, ale stać mnie na dobry wynik - powiedział mistrz olimpijski z Soczi w wyścigu na 1500 m.
Dwa lata temu Bródka podjął decyzję o zawieszeniu kariery. Znakomity panczenista wycofał się ze ścigania po mistrzostwach świata w Inzell, gdzie na koronnym dystansie zajął 17. miejsce. Teraz wszystko wskazuje na to, że za kilka dni z reprezentacją Polski uda się na pierwsze przedsezonowe zgrupowanie do Hiszpanii.
- Cały czas jestem aktywny sportowo, uczestniczyłem nawet w niektórych treningach kadry narodowej w hali lodowej w Tomaszowie Mazowieckim. Nie siedziałem bezczynnie od wiosny 2019 roku. Wprost przeciwnie, a potwierdzeniem są rezultaty badań wydolnościowych, które miałem przeprowadzone niewiele ponad miesiąc temu. Okazuje się, że jestem na lepszym poziomie niż w 2017 roku w analogicznym czasie, więc to bardzo budująca wiadomość - stwierdził Bródka.
ZOBACZ TAKŻE: Mistrz olimpijski walczy w szpitalu z COVID-19
Łyżwiarz szybki Błyskawicy Domaniewice (powiat łowicki) był jednym z bohaterów ekipy biało-czerwonych podczas igrzysk w 2014 roku. Zdobył złoty medal na 1500 m, pokonując Holendra Koena Verweija o... trzy tysięczne sekundy. W dorobku ma też brązowe medale IO w Soczi i MŚ 2013 w tym samym rosyjskim mieście w biegu drużynowym. Do pełni szczęścia brakuje tylko krążka indywidualnego z mistrzostw globu.
- Liczyłem, że stanę na podium we wspomnianym Inzell w 2019 roku. Nie mam zamiaru rozgrzebywać dawnych spraw, ale niestety na ostatnim etapie przygotowań nie wszystko poszło zgodnie z planem. I zamiast walki o medal, sklasyfikowany zostałem pod koniec drugiej dziesiątki. Dlatego pozostał niedosyt. Wiem, że cały czas stać mnie na dobre występy. Gdyby za rok były mistrzostwa świata, zapewne ciężko byłoby wrócić do profesjonalnego łyżwiarstwa szybkiego, ale igrzyska to co innego - podkreślił zawodnik.
36-letni Bródka jest niesamowicie ambitnym sportowcem. Nie dość, że po długiej przerwie chce powalczyć o igrzyska w Chinach, to jeszcze od 11 lat łączy uprawianie łyżwiarstwa z pracą w Państwowej Straży Pożarnej w Łowiczu.
- Jestem na ostatnim etapie rozmów, w jakiej formie i jak w praktyce ma wyglądać mój powrót. Mam nadzieję, że wszystko zakończy się pozytywnie. W pracy w straży praktycznie już tak ustawiliśmy grafik, abym mógł pojechać na pierwszy zagraniczny obóz. Oczywiście, sportowo najlepsze lata już za mną, lecz patrząc na mój pesel (ur. 8 października 1984 roku – PAP) wciąż jest nieźle, wiem o tym. Będę mógł też swoje doświadczenie przekazać młodszym kadrowiczom, bo zrobiła się duża luka pokoleniowa po odejściu kilku czołowych panczenistów - zaznaczył.
ZOBACZ TAKŻE: Zamieni skok w dal na... jazdę bobslejem
Ze strony Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego rozmowy z Bródką prowadzi dyrektor sportowy, inny do niedawna utytułowany łyżwiarz Konrad Niedźwiedzki. Razem odnosili wspaniałe sukcesy w drużynówce; w składzie był też Jan Szymański.
- Rozmawiamy nad takim planem przygotowań, który pozwoliłby Zbyszkowi zbudować jak najlepszą formę w sezonie olimpijskim. Otrzymał od nas plan wyjazdowych zgrupowań i musi określić, w jakich terminach będzie mógł pracować z kadrą narodową. Zielone światło jest także ze strony ministerstwa, które chce pomóc w powrocie mistrza olimpijskiego w łyżwiarstwie - powiedział Niedźwiedzki.
- Jestem spełnionym łyżwiarzem, ale chcę jeszcze realizować się w profesjonalnym ściganiu na długim torze. Bądźmy szczerzy, o medal w Pekinie byłoby piekielnie ciężko, gdyż światowa czołówka w ostatnich latach mocno odjechała. Może gdybym miał więcej czasu niż rok? Ale i tak wszystko może się zdarzyć, choć – jak mówię – jestem realistą. Mam nadzieję, że zejdę ze sceny w dobrym humorze i po korzystnym starcie w igrzyskach. Jedyne obawy mam o swoje zdrowie, jak ogromne obciążenia wpłyną na organizm itd. Ale jeśli uniknę kontuzji, wszystko będzie super. I za rok będę mógł spokojnie przejść na sportową emeryturę - zakończył Bródka.