PKO Ekstraklasa: Lech Poznań przegrał ze Stalą Mielec po niesamowitej końcówce!
Piłkarze Stali Mielec zdobyli bardzo ważne trzy punkty, wygrywając na wyjeździe z Lechem Poznań 2:1. O takim wyniku przesądziły ostatnie minuty, kiedy goście strzelili dwa gole. Ten zwycięski padł w siódmej minucie doliczonego czasu gry!
Trener poznaniaków Maciej Skorża w porównania z ostatnim pojedynkiem z Podbeskidziem dokonał aż sześciu zmian. Kilka było wymuszonych kontuzjami – w miejsce Mickey’a van der Harta do bramki wrócił Filip Bednarek, a Mikaela Ishaka w ofensywie zastąpił Aron Johannsson. Opiekun gości Włodzimierz Gąsior dokonał tylko dwóch roszad, ale jego zespół wygrał spotkanie Pogonią Szczecin (1:0), więc szkoleniowiec nie musiał szukać zbyt wielu nowych rozwiązań.
ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje legendarny piłkarz Widzewa Łódź
Mecz był słabym widowiskiem. Gospodarze mieli przewagę, z której jednak niewiele wynikało. Lechici starali się grać kombinacyjnie, Stal szukała raczej prostych środków i długimi podaniami przenosiła ciężar gry na połowę rywala. Akcje gospodarzy nieźle wyglądały na środku boiska, ale im bliżej było pola karnego, Pedro Tibie i Dani Ramirezowi brakowało pomysłu na rozegranie. Z dystansu Strączka próbował pokonać Tymoteusz Puchacz, lecz jego uderzenie nieznacznie minęło spojenie słupka z poprzeczką.
Najlepszej okazji nie wykorzystał Michał Skóraś, który w 41. minucie wyprowadził kontrę. Miał obok siebie trzech partnerów i tylko dwóch obrońców Stali, tymczasem podał z zbyt lekko i obrońcy gości zażegnali niebezpieczeństwo.
Mielczanie ożywili się pod koniec pierwszej połowy. Po podaniu Macieja Domańskiego, Mateusz Mak głową z bliska mógł pokonać golkipera "Kolejorza", ten jednak był na posterunku.
Po zmianie stron podopieczni Skorży podkręcili tempo i zamknęli przeciwnika na ich własnej połowie. Znów Puchacz mógł wpisać się na listę strzelców, lecz trafił w słupek. Piłka odbiła się jeszcze od nóg interweniującego Strączka, ale jeden z mieleckich defensorów wyjaśnił sytuację.
Lech dominował na boisku, stwarzał zagrożenie, ale Strączek spisywał się bez zarzutów. 22-letni bramkarz wyszedł obronną ręką w sytuacji sam na sam z Alanem Czerwińskim. Stal z kolei sporadycznie gościła na połowie gospodarzy; technicznym uderzenie bramkarza Lecha próbował zaskoczyć Maciej Urbańczyk, ale Bednarek nie dał się zaskoczyć.
Mijały minuty, a poznaniacy coraz bardziej nerwowo rozgrywali swoje akcje. Beniaminek z kolei starał się szanować piłkę i dowieźć remis do końca meczu.
Ostatni kwadrans pojedynku okazał się jedną wielką huśtawką nastrojów. Najpierw do podania wzdłuż pola karnego dopadł Puchacz, który z tzw. pierwszej piłki w końcu znalazł drogę do siatki. Futbolówka po drodze odbiła się od nogi Bożydara Czorbadżijskiego i zmyliła Strączka.
Stali brakowało atutów w ofensywie by sforsować defensywę rywala. Ale to piłkarze Lecha przyszli z pomocą mieleckiej drużynie. Wprowadzony zaledwie minutę wcześniej Krawec tak niefortunnie interweniował w zamieszaniu w polu karnym, że trafił do własnej bramki. Sędzia Jarosław Przybył długo czekał na decyzję arbitrów z wozu VAR, ale ostatecznie lechici rozpoczęli od środka boiska.
To nie był jednak koniec emocji. Rozpoczęła się już siódma minuta doliczonego czasu gry, gdy Petteri Forsell z autu wyrzucił piłkę na ponad 30 metrów w pole karne gospodarzy. Tam przejął ją De Amo Perez i z bliska zdobył bramkę na wagę trzech punktów.
Piłka jest piękna ⚽️👍
— Zbigniew Boniek (@BoniekZibi) May 1, 2021
Lech Poznań - PGE FKS Stal Mielec 1:2 (0:0)
Bramki: Puchacz 80 - Krawec 89 (s), De Amo 90+7
Lech Poznań: Filip Bednarek - Alan Czerwiński, Lubomir Satka, Antonio Milic, Tymoteusz Puchacz - Michał Skóraś (65. Jan Sykora), Jesper Karlstroem (70. Nika Kwekweskiri), Dani Ramirez, Pedro Tiba, Jakub Kamiński (88. Wasyl Krawec) - Aron Johannsson (65. Filip Szymczak).
PGE FKS Stal Mielec: Rafał Strączek - Marcin Flis, De Amo Perez, Bożidar Czorbadżijski - Maciej Urbańczyk (84. Maciej Jankowski), Robert Dadok (73. Albin Granlund), Mateusz Matras (84. Petteri Forsell), Grzegorz Tomasiewicz, Krystian Getinger - Maciej Domański (67. Aleksandyr Kolew), Mateusz Mak (67. Andreja Prokic).
Żółte kartki: Milic, Sykora - Mak, Matras
Przejdź na Polsatsport.pl