Łukasz Piszczek w Legii Warszawa? Trener mistrzów Polski rozwiał wszelkie wątpliwości
Trener pewnych już tytułu mistrza Polski piłkarzy Legii Warszawa Czesław Michniewicz przestrzegł przed niedzielnym rywalem w 29. kolejce ekstraklasy - Stalą Mielec. - Z czołówką gra się jej dobrze - powiedział szkoleniowiec o zespole broniącym się przed spadkiem. Michniewicz zabrał również głos ws. domniemanego transferu Łukasza Piszczka do klubu z Łazienkowskiej 3.
Na dwie kolejki przed końcem sezonu Legia ma 60 punktów i o siedem wyprzedza Raków Częstochowa, który w środę wygrał właśnie ze Stalą 1:0 po golu w doliczonym czasie drugiej połowy. Mielczanie są z kolei na przedostatniej pozycji z trzema "oczkami" przewagi nad Podbeskidziem Bielsko-Biała.
- Oglądaliśmy wczoraj mecz Stali z Rakowem Częstochowa. W pierwszej połowie mielczanie grali bardzo dobrze, w drugiej trochę opadli z sił. Zagramy z zespołem, który jest świadomy tego, w jakim miejscu jest, bardzo chce się utrzymać w ekstraklasie. Wygrał z Lechem Poznań, wygrał z Pogonią Szczecin, był o mały włos od remisu z Rakowem, więc z czołówką dobrze mu się gra - analizował Michniewicz na konferencji prasowej.
ZOBACZ TAKŻE: Legia pozyska objawienie ligi portugalskiej? Ryan Gauld na celowniku
W grudniu Legia niespodziewanie przegrała u siebie z tym rywalem 2:3. - Nie powiem, że jedziemy tam się zrewanżować. Po prostu chcemy rozegrać dobre spotkanie, nie powielać prostych błędów, które popełniliśmy wtedy w Warszawie. To była dla nas bolesna porażka. Takie mecze się rzadko zdarzają, żeby przegrać po trzech rzutach karnych, ale nam się to niestety przytrafiło - przypomniał szkoleniowiec.
Michniewicz nie chciał udzielić konkretnych informacji o składzie zespołu na spotkanie w Mielcu. - Jeszcze mamy kilka dni na wybór. Chcielibyśmy, żeby jak największa liczba zawodników zagrała w tych dwóch ostatnich meczach, ale zależy nam też na dobrych wynikach. Niektóre decyzje podejmiemy tradycyjnie dzień przed spotkaniem, a niektóre - w dniu meczu. Do końca będziemy zastanawiać się, kto zagra od początku, a kto na zmianę - zapowiedział.
Poinformował jednak, że prawdopodobnie w tym sezonie nie wystąpi już czeski napastnik Tomas Pekhart, bliski korony króla strzelców ekstraklasy, gdyż zdobył dotychczas 22 gole. Wicelider tej klasyfikacji Jakub Świerczok z Piasta Gliwice ma 14 trafień. - Pierwszy powód jest taki, że ma drobny uraz po ostatnim meczu z Wisłą Kraków, a drugi - Tomas jest w stałym kontakcie z trenerem reprezentacji Czech, która przygotowuje się do mistrzostw Europy i 24 maja zaczyna zgrupowanie. Praktycznie byłby dwa lata bez odpoczynku, więc uznaliśmy, że to jest dobry moment, żeby wyleczył kontuzję do końca i trochę odsapnął. Ale będzie z nami na ostatnim meczu z Podbeskidziem i pewnie jeszcze zagra, jeśli Świerczok strzeli z sześć goli... - dodał z uśmiechem Michniewicz.
Stołeczny klub już wcześniej poinformował, że w dwóch kończących sezon spotkaniach zabraknie Luquinhasa, który za zgodą sztabu trenerskiego udał się do Brazylii, gdzie jego partnerka spodziewa się dziecka.
W ostatnich pięciu spotkaniach Legia zdobyła dwie bramki. Trzy mecze kończyły się bezbramkowymi remisami. - Analizujemy tę sytuację. Wcześniej łatwo nam przychodziło zdobywanie bramek. Ja się cieszę, że ten spadek skuteczności nastąpił w takim momencie, kiedy już wszystko jest jasne. Chcemy grać "na zero z tyłu", ale na pewno nie na zero strzelonych bramek - podkreślił.
Uciął też medialne spekulacje dotyczące ewentualnego transferu Łukasza Piszczka, któremu niebawem kończy się kontrakt z Borussią Dortmund. Zdaniem Michniewicza taki piłkarzy przydałby się każdemu klubowi, ale 35-letni obrońca definitywnie zakończy wkrótce karierę i o dołączeniu go do składu Legii nie może być mowy.
- Łukasz ma zaplanowany każdy dzień i każdą godzinę do emerytury. Ustalił, że po sezonie kończy z profesjonalną piłką, pomimo że Borussia namawiała go, żeby został jeszcze przez rok. On ma swoje plany na siebie, na swój klub. Szkoda bardzo, bo zawodnik z takim doświadczeniem, z takim podejściem bardzo by nam się przydał, ale tak się na pewno nie stanie - zaznaczył Michniewicz.
Niedzielne spotkanie w Mielcu zaplanowano na godzinę 17.30. Na zakończenie sezonu warszawianie podejmą 16 maja Podbeskidzie.