Suarez mistrzem Hiszpanii, czyli jak zagrać Barcelonie na nosie

Piłka nożna
Suarez mistrzem Hiszpanii, czyli jak zagrać Barcelonie na nosie
Fot. PAP
Atletico zdobyło 11 tytuł mistrzów Hiszpanii

Atletico było wierne sobie. Zdobyło 11 tytuł w swoim najczystszym stylu. Przegrywali, cierpieli, a w końcu strzelili zwycięskiego gola w Valladolid (2:1). I wygrali ligę. Drużyna Diego Simeone tak właśnie grała cały sezon. Ten ostatni mecz był kwintesencją charakteru i stylu gry tej drużyny. Sami wypracowywali przewagę, później trwonili dorobek i znajdowali się na zakrętach, aby w końcu wychodzić na prostą. To nie była drużyna, która zachwycała. Często męczyła siebie i kibiców, ale była jakaś.

Po siedmiu latach znów przełamała hegemonię Realu i Barcelony, korzystając na pandemicznej i nie tylko zadyszce liderów hiszpańskiego futbolu. Symbolem tego specjalnego tytułu „innego” niż wiele poprzednich był Luis Suarez. Urugwajski napastnik, który był pierwszą ofiara rewolucji w Barcelonie. Potraktowany z buta przez nowego trenera Barcy Ronalda Koemana zapewnił mistrzostwo madrytczykom. To on strzelił gola na 2:1 w ostatnim meczu. W sumie strzelił ich 21. Dokładnie tyle ile dał Barcelonie (na wszystkich frontach) w sezonie, po którym został wyrzucony.

 

Małomówny zwykle Urugwajczyk na kilka kolejek przed końcem obecnego sezonu wspominał rozżalony, że Koeman zakomunikował mu, aby nie przychodził już na treningi, bo nie pasuje do jego składu. Wojownik, który w kolejnych sezonach tylko w lidze strzelał dla Barcelony kolejno: 16, 40, 29, 25, 21, 16 i 20 goli. W Katalonii byli tak bardzo przekonani, że z 34-latka niż już nie będzie, że postanowili oddać go jednemu z rywali, godząc się wypłacanie połowy jego gigantycznej pensji. Czyli mówiąc wprost: jeszcze dopłacili, aby tylko sobie poszedł. Nazwanie tego upokorzeniem jest dość delikatnym określeniem.

 

I jak to dzisiaj brzmi patrząc na losy Barcy, Koemana i Suareza? Barca została skopana w Lidze Mistrzów i w rozgrywkach ligowych, a Urugwajczyk triumfuje po raz piąty (wcześniej czterokrotnie wygrywał ligę z Barceloną). Nie byłoby tego, gdyby nie geniusz trenerski Diego Simeone, który dla Suareza potrafił się nagiąć i nawet nieco zmodyfikować styl, do którego był przywiązany. Zmysł Argentyńczyka, traktującego piłkarzy jak swoich wojowników staje się jeszcze bardziej widoczny, kiedy zestawimy obecny sukces z tym co zrobił w 2019 roku. Postanowił wówczas wymienić swoich żołnierzy. Nie dokonał korekty, ale prawdziwej rewolucji pozbywając się za około 330 mln swoich najlepszych graczy m.in. Griezmanna, Rodriego, Lucasa Hernandeza, Godina, Luisa Filipe czy Juanfrana, a ściągając za 250 mln zastęp nowych z Joao Felixem, Trippierem, Hermoso czy Llorente na czele. Omal nie zapłacił za to głową, bo tak gruntowna zmiana właściwie nigdy nie działa z miejsca, ale wytrwał i dziś pije szampana.

 

Przez dziesięć lat pracy w klubie, który dawniej słynął z częstych zmian trenerów zdobył dwa mistrzostwa Hiszpanii, jeden Puchar Hiszpanii, dwa razy wygrał Ligę Europy i dwa razy grał w finale Ligi Mistrzów.

 

Marzeniem działaczy piłkarskiego związku w Argentynie jest, aby było ich stać na zatrudnienie Simeone, który byłby w stanie poprowadzić Messiego i spółkę do Mistrzostwa Świata.

 

„Aby prowadzić kadrę trzeba być spokojnym i cierpliwym, a ja taki na razie nie jestem. Jak się uspokoję to chętnie spróbuję, jeśli mnie jeszcze ktokolwiek będzie tam chciał”  – tłumaczył siedem lat temu po pierwszym mistrzostwie z Atletico.

 

Patrząc dziś na „Cholo” Simeone i cuda jaki potrafi czynić ze swoimi wybrańcami, wydaje się, że jest już gotowy.

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie