Mateusz Bieniek: Nie jedziemy do Rimini, aby przegrywać
Reprezentacja Polski zameldowała się w Rimini, gdzie w najbliższy piątek rozpocznie grę w Lidze Narodów. Jednym ze szczęśliwców, który znalazł się w samolocie do Włoch był Mateusz Bieniek. - Priorytetem są dla nas igrzyska olimpijskie, aczkolwiek nie jedziemy do Rimini, aby przegrywać - stwierdził środkowy Biało-Czerwonych.
Piotr Ziętkowski: Wyjeżdżacie na do Rimini na 30 dni. Podczas turnieju Ligi Narodów rozegracie aż 15 spotkań. Chyba po raz pierwszy w karierze jest pan w takiej sytuacji.
Mateusz Bieniek: Jeszcze nigdy nie byliśmy zamknięci w takiej "bańce". Na pewno będzie to dla nas spore wyzwanie. Mamy takie realia, do których musimy się dostosować. Cieszymy się, że taki turniej się odbywa i możemy na nim zagrać.
Jak wygląda atmosfera w reprezentacji? Czujecie "chemię"?
W naszej reprezentacji "chemia" jest już od kilku lat. Można powiedzieć, że znamy się jak "łyse konie". Lubimy ze sobą spędzać czas, co jest bardzo ważne. Mamy nadzieję, że przed nami jeszcze kilka trofeów do zdobycia.
ZOBACZ TAKŻE: Siatkarska Liga Narodów bez Mazurka Dąbrowskiego! Szokująca decyzja organizatorów
Trener Vital Heynen po turnieju we Włoszech będzie musiał wybrać szczęśliwą dwunastkę, która poleci na igrzyska olimpijskie do Tokio. Czuje pan dreszczyk emocji, że może się pan nie znaleźć w tej kadrze? A może przeciwnie - uważa pan, że jest w tak dobre formie, że ten wyjazd jest praktycznie pewny?
Przed nami rywalizacja. Do Tokio wybierze się szczęśliwa "dwunastka". Każdy chce się w niej znaleźć. Mam nadzieję, że i mi się uda w niej być.
Czym dla was jest turniej Ligi Narodów? Lecicie tam, żeby wygrać? Czy może waszym celem jest jak najlepsze przygotowanie się do imprezy czterolecia?
Priorytetem są dla nas igrzyska olimpijskie, aczkolwiek nie jedziemy do Rimini, aby przegrywać. Na każdy mecz będziemy wychodzić po zwycięstwo. Jeśli się uda, to chcemy wygrać ten turniej.
Cała rozmowa z Mateuszem Bieńkiem w załączonym materiale wideo.