Łukasz Jurkowski: Ja już wygrałem życie, teraz muszę wygrać walkę
Łukasz Jurkowski (17-11, 7 KO, 4 SUB) w walce wieczoru gali KSW 61 zmierzy się z Mariuszem Pudzianowskim (14-7, 1 NC, 9 KO). - Żyję z dnia na dzień i cieszę się, że wyjdę w sobotę do klatki. Ja już wygrałem życie, teraz muszę wygrać pojedynek - powiedział na kilka dni przed walką "Juras".
Igor Marczak: Wróćmy do gali KSW 59, kiedy pojawił się pomysł Twojej walki z Mariuszem Pudzianowski. Chyba lepiej, że wtedy do tego pojedynku nie doszło, bo teraz jesteś po 8 tygodniach obozu przygotowawczego i to starcie dojdzie do skutku.
Łukasz Jurkowski: Wiadomo, że tamten pomysł był nie do realizacji. Oczywiście, gdyby KSW wtedy mnie przekonało, to bym był w stanie wyjść i walczyć. Fajnie, że ten pomysł wykiełkował. KSW potrzebuje takiej walki, szczególnie po jego ostatnim pojedynku. To będzie świetny pojedynek i ja się jaram.
Mariusz Pudzianowski się zastanawiał czy będziesz cięższy od niego. Będziesz chciał dobijać do 120 kg?
Nie powiem, ile ważyłem na początku przygotowań, bo musiałem zrzucać do limitu kategorii ciężkiej. Tydzień temu waga zaczęła się ruszać i poszła mocno w dół. Na tę chwilę 113 kg. Muszę chyba dobić tych kilogramów, być może jakaś pizza przed walką. Chcę ważyć 115-116 kg podczas walki.
Powiedziałeś w trailerze, że nie masz pretensji do ludzi, którzy nazywają ten pojedynek walką freakową. Zestawiając wszystkie okoliczności, to chyba można to nazwać hybrydą sportu i show.
Niech każdy nazywa sobie ten pojedynek jak chce. Dla mnie to nie ma większego znaczenia, bo nikt mi nie zabierze ponad 20 lat w sportach walki. Licząc z taekwondo, stoczyłem około 150 pojedynków. Doświadczenie całkiem duże. Obecnie nie zajmuje się na codzień tym. Pomiędzy walkami nie trzymam reżimu treningowego. Koncentruje się zawodowo na innych rzeczach. Jaram się, że mogę wrócić, ale nie wiem, ile jeszcze moja kariera potrwa. Żyję z dnia na dzień i cieszę się, że wyjdę w sobotę do klatki. Ja już wygrałem życie, teraz muszę wygrać pojedynek.
W rozmowie z Tomaszem Sararą sprzed dwóch tygodni powiedziałeś, że trzech rund nie jesteś w stanie zrobić. Jak jest teraz?
Myślę, że dalej nie jestem w stanie. Jak braknie tlenu, to trzeba będzie z doświadczenia czerpać. Nie da się w osiem tygodni zrobić wyników. Przyznam, że treningi z pulsometrem wyglądają zadziwiająco dobrze. To może nie wróżyć nic dobrego, bo z reguły było tak, że na treningach było słabo, a w walce lepiej. Teraz może być na odwrót.
Czy to najbardziej kasowa walka w Twojej karierze?
Tak. Ja jestem z czasów, kiedy kasową walką było 3000 zł. Za walkę z Mariuszem wezmę więcej niż za poprzednie razem wzięte. No na pewno licząc te przed przerwą. Nie mogę narzekać na warunki.