Klaudia Gertchen ma koszykówkę w genach. Jej ciocia to wicemistrzyni Europy z 1980 r.
Reprezentantka Polski Klaudia Gertchen (CCC Polkowice), która otrzymała nagrodę rodzimej federacji za największy postęp w sezonie 2020/21, koszykówkę ma w genach. Jej ciocia Barbara Nawrot to wicemistrzyni Europy z 1980 r. - Koszykówka od zawsze była obecna w mojej rodzinie - powiedziała PAP.
Gertchen w minionym sezonie wywalczyła z CCC wicemistrzostwo kraju i została uznana za zawodniczkę, która uczyniła największy postęp w Energa Basket Lidze Kobiet.
24-latka wystąpiła we wszystkich 30 spotkaniach ligowych, w których miała średnio 7,9 pkt (przy skuteczności rzutów za dwa punkty 52 proc.), 3,9 zbiórki i 1,8 asysty. Poprzednie cztery sezony spędziła w Widzewie Łódź, który głównie walczył o utrzymanie się w ekstraklasie, którą opuścił w 2020 r. Postęp jaki uczyniła zaowocował powołaniem do kadry na letnie zgrupowania i mecze towarzyskie.
ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje były selekcjoner reprezentacji Polski kobiet w koszykówce
- To nowy rozdział w moim życiu, bo po raz pierwszy jestem w seniorskiej reprezentacji Polski. To powołanie to efekt udanego sezonu klubowego, ale nie byłoby mnie tu w kadrze gdyby nie trener CCC Karol Kowalewski, który dał mi szansę. Oczywiście pomagały mi też koleżanki, więc tak naprawdę to zasługa wielu osób, że mogę występować w drużynie narodowej - podkreśliła.
Gertchen nie chce wybiegać w przyszłość, ale wierzy, że Polkowice będą dalej miejscem, w którym rozwijać się będzie jej kariera.
- Mam nadzieję, że to był ważny sezon w mojej karierze, ale nie chcę niczego zapeszać. Wierzę, że kolejny w Polkowicach także będzie udany - powiedziała.
Zawodniczka tradycje sportowe, a przede wszystkim koszykarskie, ma w genach. Najbardziej znaną członkinią rodzinnego klanu basketu jest ciocia Barbara Nawrot, wicemistrzyni Europy z 1980 r. w reprezentacji prowadzonej przez słynnego Ludwika Mięttę-Mikołajewicza. Nawrot, która ma w dorobku pięć srebrnych medali mistrzostw Polski i jeden brąz (wszystkie wywalczone ze Spójnią Gdańsk), jest pierwszą recenzentką występów bratanicy.
- Koszykówka była w mojej rodzinie od zawsze. Grali w nią tata, wujek, rodzice, rodzeństwo - młodszy brat i starsza siostra. Obydwoje już przestali trenować, tylko ja zostałam. To starsza siostra zaciągnęła mnie na trening, gdy miałam siedem lat. Największe sukcesy odnosiła oczywiście ciocia Basia (Nawrot - przyp. red.). Po meczach dzwoni do mnie i mówi, co zrobiłam dobrze, a co źle. Zawsze pomaga, doradza. Fajnie mieć taką ciocię - dodała.
Gertchen podkreśla, że w koszykówce podoba jej się wszystko, a najbardziej: "gra zespołowa, walka, zaciętość, agresja".
24-letnia skrzydłowa dostrzega różnice między pracą szkoleniowców w klubie i w reprezentacji, z którą obecnie przebywa na zgrupowaniu w Warszawie.
- Trener Maros Kovacik zwraca bardziej uwagę na szczegóły, na to, co składa się na poszczególne elementy gry. W reprezentacji treningi są cięższe niż w klubie, ale tego się spodziewałam. Dobrze, że trener jasno mówi co robimy źle, często przerywa akcje, tłumaczy, czasami jest bardziej zdenerwowany, ale skoro nie gramy, tak ja tego chce... System gry jest podobny do klubowego, bo przecież trener Karol Kowalewski współpracował z trenerem Marosem Kovacikiem w Polkowicach - podkreśliła.
Polki rozegrały do tej pory dwa towarzyskie mecze w Pieszczanach - uległy finalistkom mistrzostw Europy Słowaczkom (55:66) i Słowenkom (67:86). W tym drugim spotkaniu Gertchen była drugim strzelcem drużyny narodowej - uzyskała 14 pkt.
W następnym tygodniu biało-czerwone zmierzą się towarzysko ponownie ze Słowenią, tym razem dwukrotnie w Lublanie, a następnie w Zagrzebiu z kolejnym uczestnikiem czerwcowego Eurobasketu we Francji i Hiszpanii - Chorwacją.
Przejdź na Polsatsport.pl