Fortuna 1 Liga: Trener Bruk-Betu po meczu z ŁKS. "Zrobimy ten awans"
"Zrobimy ten awans. Wierzę, że jesteśmy drużyną, która na niego zasługuje i udowodnimy to w następnym meczu" - podkreślił trener piłkarzy Bruk-Betu Termaliki Mariusz Lewandowski. Lider Fortuna 1 Ligi w przedostatniej kolejce znów nie wykorzystał okazji do osiągnięcia tego celu.
Drużyna z Niecieczy jest o krok od zagwarantowania sobie miejsca w piłkarskiej elicie, w której ostatni raz występowała trzy lata temu. Lider pierwszoligowych rozgrywek potrzebuje do tego jednego punktu, ale celu nie zrealizował w drugim kolejnym meczu. W minioną niedzielę uległ na wyjeździe Odrze Opole 0:1, a w piątek okazał się w Łodzi słabszy od ŁKS i przegrał 2:3.
ZOBACZ TAKŻE: Słoniki już prawie były w Ekstraklasie. Awans odebrał gol w 99. minucie! (WIDEO)
Mecz na boisku również walczących o powrót do ekstraklasy łodzian miał emocjonujący przebieg. Gospodarze dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, ale podopieczni Lewandowskiego doprowadzali do remisu. Potrzebny do awansu punkt mieli jeszcze w 97. minucie. W ostatniej akcji spotkania sędzia podyktował rzut karny dla ŁKS, a ekipie z Niecieczy, pewnie wykonując jedenastkę, okazję do świętowania zabrał Łukasz Sekulski.
"To, co się stało w ostatnich sekundach to wielka dramaturgia. Bramkę, która zabrała nam awans straciliśmy w ostatnich sekundach. Ale powiem jedno: wierzę, że w ten zespół, wierzę, że jesteśmy drużyną, która zasługuje na awans i udowodnimy w następnym meczu, że przez całe rozgrywki byliśmy w dobrej formie" – mówił po meczu trener Bruk-Betu Mariusz Lewandowski.
Przekonywał, że jego piłkarze w finałowej kolejce, w której "Słonie" podejmą Stomil Olsztyn rozstrzygną w końcu sprawę bezpośredniego awansu i razem z kibicami będą fetowali sukces.
"Wierzymy w siebie. W Łodzi zagraliśmy mecz, którego nie powinniśmy przegrać. Piłka jest jednak czasami brutalna. Zrobimy ten awans" – zapewnił były reprezentant kraju, który nie chciał odpowiadać na więcej pytań.
ŁKS zwycięstwo nad liderem odniósł w debiucie 33-letniego trenera Marcina Pogorzały, który w tym tygodniu na stanowisku pierwszego szkoleniowca zastąpił Ireneusza Mamrota. Dzięki wygranej łodzianie zapewnili sobie prawo gry w barażach. Na kolejkę przed końcem sezonu zasadniczego zajmują 5. miejsce w tabeli.
Młody trener przyznał, że nie mógł wymarzyć sobie lepszych okoliczności udanego debiutu. Podkreślił, że jest dumny ze swoich piłkarzy, którzy przeciwko Bruk-Betowi rozegrali jeden z najlepszych meczów w rundzie wiosennej.
"Takie zwycięstwa budują zespół, w takich meczach on się scala. Jestem dumny z tego zespołu, z każdego z chłopaków. Pokazali, że potrafią grać w piłkę, potrafią walczyć, potrafią przenosić góry. Nie poddali się. Szybko stracona bramka po przerwie nie podłamała nas, tak samo, jak stracony gol z rzutu karnego" – zaznaczył.
Jak przyznał, przed starciem z liderem jego sztab mocno pracował nad aspektami taktycznymi, ale dbał też o "głowy" zawodników. We wcześniejszych meczach łódzkiej drużynie trudno było bowiem podnieść się po straconych golach i nie mogła ustabilizować formy.
ŁKS w ostatniej kolejce zagra na wyjeździe z trzecim w tabeli GKS Tychy, który zachował jeszcze szansę na bezpośredni awans.
Bezpośrednią przepustkę do ekstraklasy wywalczą dwie najlepsze drużyny w tabeli, trzecia awansuje z baraży.
Bruk-Bet ostatni raz w ekstraklasie występował w sezonie 2017/18. W sumie spędził w niej trzy lata, był zespołem z najmniejszej miejscowości występującym w najwyższej klasie rozgrywkowej.