Bartosz Heller: Olimpijska reaktywacja Piotra Kantora i Bartosza Łosiaka
Warszawa, Cypel Czerniakowski, klub Monta Beach Volley. 27 czerwca 2018. Piotr Kantor oraz Bartosz Łosiak – ówcześni liderzy rankingu FIVB - w wielkim stylu triumfują w turnieju World Tour i mają cały plażowy świat u stóp. Konia z rzędem temu, kto by wtedy przewidywał, że siatkarze rodem z Sosnowca i Jastrzębia-Zdroju, którzy wnieśli do dyscypliny nową jakość bazującą na szybkiej i łamiącej wszelkie schematy grze, będą mieli kłopoty z olimpijską kwalifikacją.
Piotr i Bartosz stanęli jeszcze na podium podczas finałów cyklu w Hamburgu po czym... na długie miesiące opuściła ich dobra karma. Podczas przedłużonych o rok kwalifikacji, mimo plagi kontuzji i urazów grali dobrze, ale bez fajerwerków. Te odpalili dopiero pod koniec maja w Soczi. Wygrywając nad Morzem Czarnym, zapewnili sobie w praktyce olimpijskie paszporty. Formalnie w miniony weekend w Ostrawie. To była wyjątkowa długa droga do Tokio.
Wyjątkowo długa, ale jeżeli wierzyć Grzegorzowi Klimkowi – nienerwowa. “Nie było zwątpienia. Wiedzieliśmy, że jeżeli będziemy robić swoje i solidnie pracować, to nie może być zawsze pod górkę. Nie panikowaliśmy. W innych teamach, które do końca walczyły z nami widziałem więcej nerwowości” - podsumowuje trener męskiej reprezentacji Polski. Kantor i Łosiak – od soboty nasi podwójni olimpijczycy – przechodzą dziś na spokojnie szczepienia a za tydzień prawdopodobnie polecą na Florydę. “Jeżeli PZPS zaakceptuje moje plany to będziemy przez ponad dwa tygodnie szlifować formę w Orlando i grać sparingi z amerykańskimi parami. Następnie wrócimy na turniej WT w Gstaad a potem czeka nas już wylot do Japonii” - takie są przedolimpijskie plany kadry, które naszej stronie zdradza Klimek.
ZOBACZ TAKŻE: Trzykrotna mistrzyni w siatkówce plażowej nie jedzie na igrzyska
Polska męska siatkówka plażowa ma się zatem znakomicie. W Tokio tak jak w Rio - wobec wcześniejszego awansu Grzegorza Fijałka i Michała Bryla (nie zapominajmy o naszym profesorze i równie głodnym sukcesu, aktualnym mistrzu Polski) – reprezentować będą nas będą dwie pary. Taki stan posiadania nad Zatoką Tokijską bedą miały tylko federacje Brazylii, Rosji, Stanów Zjednoczonych, Włoch i w zależności od wyników finałów Pucharu Kontynentalnego ewentualnie Holandii, Łotwy lub Niemiec. Szanse na występ w tokijskim Parku Shiokaze wciąż zachowują Katarzyna Kociołek i Kinga Wojtasik, ale stoją przed… piekielnie trudnym zadaniem. Wspierane przez swoje młodsze koleżanki z reprezentacji Polski muszą wygrać wspomniany wyżej turniej w Hadze, gdzie o ostatnie bilety do Tokio bić się będzie aż 16 drużyn.
A skoro o paniach mowa. Na japońskich piaskach na pewno nie zobaczymy w akcji Kerii Walsh-Jennings. Trzykrotna mistrzyni i czterokrotna medalistka olimpijska celowała w swoje szóste igrzyska, ale wraz ze swoją młodą partnerką padła ofiarą limitu dwóch par dla danej federacji. Czasami niezwykle wysokie, siódme miejsce w rankingu olimpijskim to za mało. “Igrzyska to najważniejsza impreza na świecie, która jest rozgrywana raz na… pięć lat” - żartuje Łotysz Aleksandrs Samoilovs. Dla ikony amerykańskiego i światowego sportu, proces kwalifikacyjny okazał się za długi właśnie o te dwanaście miesięcy. Na naszych oczach kończy się pewna plażowa epoka.
Przejdź na Polsatsport.pl