Kamil Glik: Musimy popracować nad stałymi fragmentami
Kamil Glik przyznał, że za kadencji Paulo Sousy defensywa polskiej reprezentacji nie zawsze stanowiła monolit. - Nowy trener chciał nas poznać, szukał też najlepszych rozwiązań dla drużyny. Zdecydowanie musimy jednak popracować nad stałymi fragmentami - powiedział piłkarz Benevento.
- Do tej pory byliśmy przyzwyczajeni, szczególnie w eliminacyjnych meczach do mistrzostw Europy, że traciliśmy bardzo mało goli. Nowy trener chciał nas jednak poznać, szukał też najlepszych rozwiązań dla drużyny. Nasza defensywa nie wyglądała jak monolit. Zdecydowanie musimy popracować nad stałymi fragmentami. W ostatnich dniach mieliśmy też pewne problemy zdrowotne, które pokrzyżowały selekcjonerowi plany, bo nasz skład mógł wyglądać trochę inaczej - powiedział na konferencji prasowanej na Polsat Plus Arenie Gdańsk Glik.
ZOBACZ TAKŻE: Skrót meczu Polska - Islandia (WIDEO)
Środkowy obrońca zauważył, że we wtorkowym towarzyskim meczu z Islandią (2:2) dwa stałe fragmenty kosztowały gospodarzy stratę dwóch bramek.
- Ten element jest bardzo ważny, a na takich turniejach jak mistrzostwa Europy wręcz fundamentalny. Stałe fragmenty to również kwestia koncentracji i można je w krótkim czasie poprawić oraz odpowiednio przygotować. Także w ofensywie, bo mamy zawodników, którzy również pod bramką rywali są w stanie coś fajnego stworzyć - dodał.
Od 24 maja do 8 czerwca biało-czerwoni trenowali na obozie w Opalenicy, ale w środę przenieśli się do Hotelu Marriott Resort & Spa w Sopocie, który będzie ich bazą podczas mistrzostw Europy.
- Zgrupowanie w Opalenicy było niezwykle udane. Był czas na mocną pracę, także fizyczną, ale również czas na relaks i odpoczynek, czyli sympatyczne spędzenie wolnych chwil. Wojtek Szczęsny ocenił, że było to najlepsze zgrupowanie od lat. Czy najlepsze? Nie wiem, ale na pewno bardzo fajne. Zmiana miejsca po dwóch tygodniach wszystkim wyjdzie jednak na dobre, bo przebywanie tak długo w jednej lokalizacji nie jest zbyt komfortowe - ocenił.
W inauguracyjnym spotkaniu ME biało-czerwoni zmierzą się w poniedziałek w Sankt Petersburgu ze Słowacją.
- Rzucałem okiem na mecze naszych najbliższych rywali i wiem, gdzie są mocni i wiem, jakie mają słabsze strony. Czekamy jednak, aż trenerzy przygotują nam dogłębną analizę. Dzisiaj mamy taki czas odpoczynku i leczenia ran po meczu z Islandią, natomiast od czwartku rozpoczynamy operację Słowacja – stwierdził.
W dwóch generalnych próbach przed finałowym turniejem Polacy zremisowali 1 czerwca w towarzyskim spotkaniu we Wrocławiu 1:1 z Rosją, a we wtorek 2:2 w Poznaniu z Islandią.
- Zawsze chce się wygrywać, ale te wyniki nie wpłynęły negatywnie na nasze nastroje i na to, z jakim nastawieniem przystąpimy do mistrzostw. Chciałbym bowiem po zakończonym turnieju, aby wszyscy, czyli zawodnicy, sztab, dziennikarze i kibice byli zwyczajnie dumni z naszej drużyny. I tego przede wszystkich oczekują. Po powrocie do Polski chcę mieć świadomość, że zrobiłem wszystko, co było w mojej mocy i nie mieć sobie nic do zarzucenia – zaznaczył.
33-latek nie ukrywa, że ostatni sezon, zwłaszcza pod względem mentalnym, był dla niego bardzo trudny. Benevento broniło się przed spadkiem z Serie A, a to oznacza, że od pierwszego do ostatniego dnia rozgrywek musiał być nieustannie skoncentrowany.
- Po przyjeździe do Opalenicy poukładałem sobie pewne rzeczy w głowie i przystąpiłem do treningów z pełną energią, Jestem gotowy i zdrowy, jednak nie czuję się pewniakiem. Nigdy tak do tego nie podchodziłem, ale praktycznie w każdym klubie w jakim grałem i przez większą część reprezentacyjnej kariery, byłem zawodnikiem pierwszego wyboru i nie jest dla mnie łatwą sytuacją to, że muszę oglądać kolegów z boku. Jestem przyzwyczajony, że spędzam ten czas na boisku, a nie na ławce rezerwowych - skomentował.
Glik podkreślił, że trener Sousa nie dyskutuje z piłkarzami na tematy personalne.
- Tych kwestii nie konsultuje nawet z naszym kapitanem, czyli Robertem Lewandowskim. Na temat swoich wyborów rozmawia tylko i wyłącznie ze swoim sztabem - zapewnił.
Podczas ME biało-czerwoni będą trenować na Polsat Plus Arenie Gdańsk. Inauguracyjne zajęcia zaplanowano w czwartek o godz. 17 – są otwarte dla kibiców, a będzie mogło je obejrzeć pięć tysięcy osób.
- Cieszę się, że wreszcie na stadionach czuć kibiców, bo cały sezon graliśmy przy pustych trybunach. Dobrze, że możemy ich gościć na naszych meczach i że swoją obecnością mogą nam pomóc. Wracamy do normalności, co nie tylko nas, ale chyba wszystkich cieszy - podsumował.