Kuriozalne relacje polskiego klubu z miastem. Im lepsza gra, tym... gorsze traktowanie
Z pewnością nie jest to odosobniony przypadek w polskich realiach, ale właśnie ten rzuca się na myśl, jeżeli mówi się o nie do końca (eufemizm) najlepszych relacjach na linii klub - miasto. Włodarze drugoligowej Skry Częstochowa nie mają łatwo z magistratem.
Częstochowa kocha sport... niszczyć?
Częstochowa to specyficzne miasto pod względem relacji miasta z klubami, zwłaszcza piłkarskimi. Wydaje się, że im lepsza postawa poszczególnych zespołów, tym rządzący mniej doceniają te sukcesy, a ich wypowiedzi pokroju "Częstochowa to miasto sportu, Częstochowa kocha sport" nijak odnajdują swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Z drugiej strony można się zgodzić, że Częstochowa to miasto sportu, ale miasto nie chce pomagać, a wręcz momentami odnosi się wrażenie, że przeszkadza i rzuca kłody. A więc "Częstochowa kocha sport... niszczyć?". Wielokrotnie informowaliśmy o problemach Rakowa z tamtejszym magistratem, które dotyczyły m.in. dotacji, a w ostatnich latach budowy stadionu. Teraz głośno o innym klubie - grającym w eWinner 2. lidze - Skrze Częstochowa.
Gdyby Stanisław Bareja żył, mógłby zrobić z tego niezły film, bo scenariusz byłby już praktycznie gotowy. Z drugiej strony wcale nie byłoby tak łatwo to uczynić, bo czy można robić żart z żartu?
Częstochowska Skra jeszcze nie tak dawno była na peryferiach polskiego futbolu, co najwidoczniej odpowiadało rządzącym miastem, którzy nie musieli doceniać promocji jaką klub stwarza dla miasta. Teraz sytuacja jest zgoła odmienna, a częstochowski magistrat dostrzega niesamowity progres klubu - problem w tym, że udaje, że go nie widzi. Wracając jeszcze na moment do Rakowa, prezydent miasta Krzysztof Matyjaszczyk w jednej z wypowiedzi zaznaczył, że Częstochowa stara się stworzyć najlepsze warunki do uprawiania sportu. Chwilę później RKS musiał wyprowadzić się na dwa lata do Bełchatowa, bo... tych warunków do gry w piłkę nie było.
Zobacz także: Nie tylko Raków! W Częstochowie rośnie kolejna piłkarska potęga?
Niedawno włodarze miasta ogłosili przetarg na promocję miasta poprzez sport, w tym piłkę nożną. W komunikacie można przeczytać, że dotyczy on wyłącznie klubów występujących w PKO BP Ekstraklasie i Fortuna 1. Lidze. Ile zatem jest takich drużyn, które spełniają ów wymagania? Odpowiedź brzmi - Raków Częstochowa i nikt poza tym.
Co ciekawe, gdy wspomniany Raków grał w drugiej lidze, wówczas promocja miasta poprzez futbol dotyczyła także klubów występujących w tej klasie rozgrywkowej. W momencie, kiedy RKS zaczął wspinać się w krajowej hierarchii, a do drugoligowców dołączyła Skra, nagle okazało się, że trzeci poziom rozgrywkowy w Polsce jest niewystarczający, aby promować kluby w nim grające.
Zobacz także: Drugoligowiec za milion złotych. "Inni kupują jachty i stawiają domy. My tworzymy klub z pasji"
Wszystkie dzieci nasze są - poza tymi z Częstochowy
Nie jest to pierwszy raz, kiedy Skra musi znosić ignorancję miasta, bowiem w poprzednich latach sytuacja była identyczna. Paradoksalnie częstochowianie w tym sezonie nadal są w grze o awans do Fortuna 1 Ligi, a niejednokrotnie ich mecze były transmitowane w ogólnopolskiej telewizji. Ekipa z Loretańskiej dała o sobie znać jakiś czas temu, gdy występowała z koszulkami na których widniał olbrzymi znak zapytania. To również było spowodowane kiepskimi relacjami z magistratem.
Przykładów można byłoby podać jeszcze kilka, wszak pod koniec 2020 roku Skra poprosiła miasto o wsparcie finansowe w wysokości czterech tysięcy złotych (!) na organizację turnieju dla dzieci z okazji dnia św. Mikołaja, połączonego z turniejem charytatywnym. Klub pieniędzy nie dostał i tylko dzięki determinacji włodarzy i rodziców udało się nie zawieść oczekiwań dzieci.
Częstochowa poza Jasną Górą nie może pochwalić się zbyt wieloma "atrakcjami", a sport - w tym futbol powinien być wizytówką tego miasta. Tym bardziej może dziwić, że miasto tak bardzo zniechęca wielu mieszkańców do działania (tutaj przykładem może być drużyna hokejowa, której zabroniono korzystania... z szatni na lodowisku).
Skra, mimo niskiego budżetu i praktycznie zerowego wsparcia ze strony miasta, radzi sobie jak może i sportowo ma na rozkładzie m.in. takie firmy jak Widzew Łódź czy GKS Katowice. Pytanie czy w przypadku potencjalnego awansu do Fortuna 1 Ligi i odwiedzin Skry przez kamery Polsatu Sport przy okazji transmisji któregoś z meczów, magistrat także uzna, że klub słabo promuje miasto? Wszak wówczas może dojść do zapisu w przetargu "promocji miasta poprzez piłkę nożną", że dotyczy on tylko klubów PKO BP Ekstraklasy...
Przejdź na Polsatsport.pl