Noty za mecz ze Słowacją: Sousa – Lewy, czyli wróciła „samotność napastnika”…
Przy okazji not po meczu Polska – Słowacja na kanale „Prawda Futbolu” wybuchł spór, czy Polska powinna grać jednym, czy dwoma napastnikami. Co ciekawe Artur Wichniarek bronił pomysłu, aby wyjść z sześcioma pomocnikami na Słowaków.
Były napastnik tłumaczył: „Lewandowski potrzebuje piłek. Potrzebuje napędzania akcji”. Zaznaczał: „Robert skupia na sobie uwagę obrońców, a dzięki temu tworzą się wolne przestrzenie dla innych graczy. Można to wykorzystać, co zobaczyliśmy przy akcji, która dała nam wyrównanie, gdy Klich zagrał do Rybusa, a ten do Linettiego”.
Tyle, że z Marcinem Lepą staraliśmy się argumentować, że jednak Robert Lewandowski potrzebuje partnera w ataku. Że to była – zdawało się! – „żelazna zasada”, jaką dotychczas kierował się Paulo Sousa. Z Węgrami zagraliśmy parą: Lewandowski – Milik, ale przy stanie 0:2 wszedł na murawę jeszcze jeden napastnik – Piątek i to za pomocnika!
ZOBACZ TAKŻE: Sousa zachowuje optymizm. Słusznie?
Z Andorą wystąpiło trzech atakujących od początku: Milik, Piątek i Lewandowski. Po kontuzji RL9 pojawił się na kolejny napastnik – Świderski. Z Anglią nie mógł wystąpić „Lewy”, a Sousa dalej trzymał się pomysłu dwóch napastników – hymnów na murawie wysłuchali Piątek i Świderski, a po przerwie za tego ostatniego wszedł Milik. Z Rosją trwał eksperymentów show. I od pierwszej połowy operowaliśmy trzema napastnikami – Świerczokiem, a za nim Kownackim i Świderskim. Z Islandią obok Lewandowskiego wyszedł Świerczok…
Tymczasem przyszedł najważniejszy mecz kadencji Paulo Sousy – ze Słowacją i w St. Petersburgu wybiegł sam Lewandowski. Trener Antoni Piechniczek mówi: „Zasadniczo – przynajmniej w moim przekonaniu – Sousa trafił ze składem. Jednak chyba rzeczywiście powinniśmy grać dwoma napastnikami”. Inna jest dynamika drużyny w takiej sytuacji. Inne nastawienie rywali. Tymczasem znowu była „samotność napastnika”. Jakże znamy tę sytuację z kadencji Jerzego Brzęczka… Czy wcześniej z pracy Waldemara Fornalika, czy Franciszka Smudy…
Piechniczek mówi: „I teraz Sousa musi zadać sobie absolutnie kluczowe pytanie. Dalej zmieniać, czy jednak dać szansę większości piłkarzy, którzy zmierzyli się ze Słowakami?”. Pytanie, czy rzeczywiście trafił ze składem? Problemy z formą Wojciecha Szczęsnego sygnalizowaliśmy od miesięcy. „Największym wygranym czerwcowego zgrupowania jest Tomasz Kędziora” – powiedział niedawno Jacek Zieliński.
Tymczasem na prawej strony trzyosobowego bloku wyszedł Bartosz Bereszyński. Krychowiak z Rosją wyglądał dobrze, z Islandią fatalnie. Analityk „Prawdy Futbolu”, Marcin Matuszewski dopytywał się przed Słowacją: „Który Krychowiak wyjdzie z szafy?”. Do tego dochodzi kwestia partnera Lewandowskiego. Grać na samego kapitana, czy jednak powinno być dwóch atakujących od pierwszej minuty? Ma o czym myśleć Paulo Sousa. Piechniczek komentuje: „W moim przekonaniu najważniejsze jest zaangażowanie. Czy będą biegali, czy będą walczyli, czy zechcą się zrehabilitować za to, co stało się w pierwszym meczu turnieju”.
Noty Prawdy Futbolu (Roman Kołtoń, Artur Wichniarek i Marcin Lepa) po meczu Polska - Słowacja (1:2, w skali 1-10, gdzie 5 to przeciętnie, 4 słabo, 3 bardzo słabo, 2 katastrofa, 1 lepiej było nie grać w tym spotkaniu... 6 dobrze, 7 bardzo dobrze, 8 kapitalnie, 9 klasa światowa, 10 idealny mecz): Szczęsny 3 - Bereszyński 2, Glik 4, Bednarek 4 - Jóźwiak 2, Klich 5 (85 Moder), Krychowiak 1 (grał do 62 minuty, opuścił boisko po czerwonej kartce w wyniku dwóch żółtych), Linetty 5 (74 Frankowski na minus), Rybus 4 (74 Puchacz na plus) - Zieliński 4 (85 Świderski) - Lewandowski 2.
Przejdź na Polsatsport.pl