Euro 2020. Iwanow przed meczem ze Szwecją: Potencjał po naszej stronie

Piłka nożna
Euro 2020. Iwanow przed meczem ze Szwecją: Potencjał po naszej stronie
Fot. Cyfrasport
Iwanow: Spotkanie ze Szwecją wpłynie na ocenę i przyszłość piłkarskiej reprezentacji Polski i jej nowego selekcjonera. Paulo Sousa – albo będzie „święty” albo okaże się, że jego misja to droga do zatracenia.

Nadszedł dzień prawdy. Najważniejszy mecz reprezentacji Polski od spotkania przeciw Kolumbii na mistrzostwach świata w Rosji sprzed trzech lat. Przesadziłem? Chyba nie… Przecież awans do EURO 2020 z „takiej” grupy jak nasza był obowiązkiem.

W pierwszej edycji Ligi Narodów mogliśmy spaść z Dywizji A, ale zmieniał się regulamin, który pozwolił nam w niej pozostać. W drugiej wyprzedziliśmy Bośniaków, a rywalizacji z Włochami i Holandią tylko raz wyszliśmy … remisowo, gdy w Gdańsku po dobrym meczu byliśmy w stanie z Italią uzyskać mocne 0-0. To, co wydarzy się jutro będzie miało swoje konsekwencje i to duże. Przypomnę, że wkrótce wybory nowego prezesa PZPN…

 

Spotkanie ze Szwecją wpłynie na ocenę i przyszłość piłkarskiej reprezentacji Polski i jej nowego selekcjonera. Paulo Sousa – albo będzie „święty” albo okaże się, że jego misja to droga do zatracenia. I że pożegnanie z Jerzym Brzęczkiem wcale nie było dobrym posunięciem. Trudno bowiem po 1-1 w Sevilli z Hiszpanią podjąć się stwierdzenia, że reprezentacja zrobiła krok naprzód i weszła na inny pułap.

 

ZOBACZ TAKŻE: Kogo obawiają się Szwedzi?

 

Portugalczyk z meczu na mecz uczy się polskich piłkarzy i wygląda na to, że w środę wystawi – wreszcie - taką jedenastkę, jakiej każdy się spodziewa. Jeżeli ten mecz nie zakończy się naszym zwycięstwem, optyka, która nagle po jednym meczu przybrała kolor różowych okularów znów będzie zupełnie inna. Szwedzi w teorii powinni być w naszym zasięgu ale piłkarska praktyka, w tym wypadku poparta historią pokazuje, że to nie my wystąpimy w ostatnim spotkaniu grupowym w roli faworyta.

 

Pewne nacje od lat się nie zmieniają pod kątem sposobu gry, temperamentu, charakterystyki piłkarskiej ale i rysu psychologicznego. I chyba taką ekipa jest właśnie Szwecja. „Twarde” 1-4-4-2 to jednak nie tylko gra na dwójkę środkowych napastników, skoro wspiera ich z lewej strony wszechstronna i niebezpieczna osoba w postaci Emila Forsberga. Kompaktowa obrona, której jeszcze w tym turnieju nikt nie pokonał i olbrzymie zagrożenie przy stałych fragmentach gry, przy których wiadomo, jak my sobie radzimy. Czy raczej nie radzimy - to byłoby określenie – niestety - znacznie bliższe prawdy naszego stanu posiadania.

 

Bać się – i tu znowu teoria – w sumie nie ma kogo. Bramkarz Robin Olsen to rezerwowy Evertonu. Mikael Lustig ma 34 lata i gra w ojczystym AIK Solna. Marcus Danielson w Chinach. Ludwig Augustinsson spadł z Werderem Brema do 2.Bundesligi. Sebastianowi Larssonowi stuknęło nie dawno 36 lat i też gra w AIK. Marcus Berg jest dwa lata młodszy od doświadczonego pomocnika i najlepszy czas ma już dawno za sobą, a przed wyjazdem do rosyjskiego Krasnodaru przed dwa sezony zarabiał petrodolary w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

 

To naprawdę nie jest ekipa gwiazd światowego formatu, którymi może poszczycić się nasza drużyna. Do tego jesienią Szwedzi opuścili najwyższą Dywizję Ligi Narodów. Zdobyli w niej zaledwie 3 punkty, za Francją i Portugalią. Równie słabo zaprezentowała się wtedy w tym gronie Chorwacja, którym miejsce w „elicie” uratowała jedynie lepsza statystyka strzelecka.

 

Presją ciążyć będzie jednak nie na Skandynawach, a polskich gwiazdach Bayernu Monachium, Juventusu Turyn, SSC Napoli czy klubów angielskiej Premier League. Niby jakość jest po naszej stronie, a ta grupa piłkarzy w swych klubowych zespołach ma na rozkładzie drużyny złożone z dużo mocniejszych graczy niż ci, którzy jutro pojawią się w tunelu rosyjskiej areny Mistrzostw Europy w żółtych koszulkach. Futbol to jednak nie matematyka. Ani szala, na której można położyć jakość i wtedy okaże się, czyja wartość jest wyższa. Do tego Szwedzi nie „leżeli” nam nigdy i poza jednym przypadkiem zazwyczaj w meczach o stawkę dostawaliśmy od nich „po głowie”. Czas to jednak wreszcie zmienić. Podobno mamy najlepsze od lat piłkarskie pokolenie. Pora to udowodnić. Nie jest to misja niewykonalna.

 

Bożydar Iwanow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie