Wichniarek: Widzę światełko w tunelu, Sousa powinien zostać
Jak zwykle nadzieje były wielkie, a wynik końcowy prawie jak zawsze. Nie wychodzimy z grupy, która moim zdaniem nie była najtrudniejsza podczas tych mistrzostw, ale naszym przekleństwem jak zwykle był pierwszy mecz. Tym razem ze Słowacją. Ale mimo tej klęski widzę światełko w tunelu dla drużyny Paulo Sousy. Pod jednym warunkiem!
Patrząc na to jak zagraliśmy w tym meczu i w dwóch kolejnych odnoszę wrażenie, że trema pierwszego, najważniejszego spotkania, od którego tak naprawdę zależało powodzenia „misji Euro”, splątała naszej reprezentacji nogi. Ciśnienie jakie było wywołane przez nas wszystkich, również piłkarzy i trenerów, aby znów nie przegrać pierwszego meczu na wielkiej imprezie, wywołała u zawodników błędne koło.
W pierwszej połowie tego spotkania wyglądaliśmy fizycznie bardzo słabo, ale mam wrażenie, że powodem tej sytuacji było właśnie zbyt duża chęć nie przegrania spotkania, a to przełożyło się na negatywne emocje. Nogi, a przede wszystkim głowy Polaków w pierwszych 45 minutach starcia ze Słowakami nie funkcjonowały tak ja powinny. Druga połowa wyglądała lepiej, byliśmy zespołem dyktującym warunki gry, strzeliliśmy bardzo ładną bramkę, po bardzo dobrej akcji zespołowej. Niestety, błąd Krychowiaka spowodował czerwoną kartkę dla niego, a to w dużej mierze przyczyna, że tego meczu nie wygraliśmy. Nie byliśmy w stanie odrobić strat i wygrać spotkania w 10.
ZOBACZ TAKŻE: Piłkarze murem za Sousą?
Reakcja zespołu po tym nieudanym spotkaniu, zapowiedzi rehabilitacji już w meczu z Hiszpanią przełożyły się na dobry wynik, czyli remis z faworyzowanymi rywalami. Był to dobry mecz i dobry prognostyk na ostatnie spotkanie grupowe ze Szwecją. Niestety przekleństwem ostatniego meczu, taki jak i całego turnieju, były indywidualne błędy prowadzące do straty bramek.
W tak ważnym spotkaniu, jakim bez zwątpienie było starcie ze Szwedami bramka tracona już w drugiej minucie nie może się zdarzyć. Mimo to zespół pokazał charakter, starał się odrobić te straty i dążył do wyrównania, a bardzo blisko byliśmy po dwukrotnym strzale w poprzeczkę naszego kapitana.
Niestety, druga połowa i kolejny indywidualny błąd lub indywidualne błędy kilku zawodników pozwoliły Skandynawom na strzelenie drugiej bramki. Zespół i tym się nie załamał i to jest największy pozytyw tego spotkania i tego turnieju. Byliśmy w stanie i wyrównać i byliśmy blisko strzelenia bramki dającej nam zwycięstwo, a co za tym idzie upragniony awans z grupy.
Niestety, musieliśmy zaatakować i nadzialiśmy się na kolejną kontrę przeciwnika. Przegrane spotkanie, przegrany awans i sukces na mistrzostwach Europy. Podsumowując – w tej drużynie jest potencjał ofensywny, ale brak stabilizacji w defensywie nie pozwala na odnoszenie sukcesów.
Sousa ma teraz zbyt mało argumentów aby nie rozpoczęła się dyskusja o jego zwolnieniu. Wielu będzie zwolenników zmiany i poszukania nowego trenera, ale ja jestem zdania, że powinien zostać. Widzę światełko w tunelu. Jeżeli tylko Portugalczyk będzie w stanie wyplenić złe nawyki naszej gry defensywnej, będzie w stanie nauczyć nasz zespół, że odległości między formacjami muszą być mniejsze to jest szansa na wygrywanie meczów.
Nie może się zdarzyć taka sytuacja, jak przy drugiej bramce dla Szwedów, gdy Bednarek zamiast atakować zawodnika z piłką już na linii środkowej, cofa się we własne pole karne. Albo brak asekuracji „podłączającego się” Krychowiaka, który oddaje strzał na bramkę rywala, tymczasem linia obrony jest o 25 m „spóźniona” To są szkolne błędy, które można wyeliminować, a które złamały nam kręgosłup podczas Euro 2020.
Pracy jest wiele, ale widzę potencjał tej drużyny.
Przejdź na Polsatsport.pl