Wimbledon: Taniec na ośmiu milimetrach
134 edycja The Championships. Ośmiokrotny zwycięzca singla panów – Roger Federer po raz 81 zagra na Wielkim Szlemie. 18 leworęcznych tenisistów w turnieju głównym, 1 700 000 funtów dla mistrza i mistrzyni singla. A trawa podczas Wimbledonu na 18 kortach musi mieć 8 milimetrów wysokości…
Niezrównani brytyjscy fachowcy od pielęgnowania 38 kortów rozmieszczonych u zbiegu ulic Somerset i Church Road twierdzą, że potrzeba 15 miesięcy, aby trawa była idealna do gry. W kwietniu każdego roku (za wyjątkiem I, II wojny światowej i sezonu 2020, gdy pandemia COVID-19 uniemożliwiły grę) używa się nasion trawy, aby w maju źdźbła osiągnęły wysokość 15 milimetrów. W maju trawa jest przystrzyżona trzykrotnie, aby utrzymać ją w należytym reżimie: 15 milimetrów. Pod koniec kalendarzowego lata 6 ton ziemi zostaje nawiezione na każdy kort, tylko po to, aby nawierzchnia była równa. Co noc podczas trwania Wimbledonu, każdy kort jest subtelnie zraszany, po to, aby trawiasty dywan mógł przetrwać dwutygodniowe zmagania, a król returnu Serb Novak Djoković mógł pląsać na boso po trawie w drodze po dwudziesty wielkoszlemowy tytuł… Zimą, gdy jedynie zabłąkane dusze przychodzą zwiedzać muzeum Wimbledonu, trawa powinna mieć 13 milimetrów wysokości, lecz podczas The Championships nie ma innej opcji: źdźbło musi mieć 8 milimetrów…
Tajemniczy telefon z Niemiec
Naturalnie, miłośników tenisa elektryzuje myśl czy fenomenalny Serb, lider światowego rankingu będzie dwunastym w historii, który na przestrzeni jednego roku zdobędzie dublet (Roland Garros + Wimbledon). Nole wygrał w olśniewającym stylu turniej w Paryżu pokonując w półfinale króla ziemnych kortów – Rafę Nadala, a w finale wnuka solidnego radzieckiego piłkarza Siergieja Salnikowa – Stefanosa Tsitsipasa. Fani tenisa po raz kolejny będą roztrząsać czy zapracowana mama Serena Williams wyrówna rekord legendarnej australijskiej damy – Margaret Court i sięgnie po 24 tytuł Wielkiego Szlema. Polscy kibice będą trzymać kciuki za Igę Świątek, Magdę Linette, Alicję Rosolską, Huberta Hurkacza i Łukasza Kubota, który jako jedyny Polak posmakował triumfu na wimbledońskich kortach. Jednak Wimbledon nie zawsze był li tylko i wyłącznie miejscem fantastycznej sportowej rywalizacji. Dwa lata z lekkim okładem przed wybuchem II wojny światowej podczas meczu Pucharu Dwighta Davisa: USA – Niemcy, na korty w Londynie zadzwonił sam fuhrer – Adolf Hitler i jak fama niesie, bynajmniej nie zamierzał dyskutować o wyższości slajsa nad topspinem na trawie…
Blada twarz Gottfrieda von Cramma
Baron Gottfried Alexander Maximilian Walter Kurt von Cramm był nie tylko znakomitym tenisistą okresu międzywojennego (wszak dwukrotnie wygrał Roland Garros w singlu w 1934 i 1936 roku oraz triumfował w mikście podczas Wimbledonu’1933 z Hilde Krahwinkel), ale i człowiekiem honoru. Kiedy przyjaciel von Cramma, reprezentant Niemiec w Pucharze Davisa – Daniel Prenn został zmuszony do opuszczenia kadry z uwagi na żydowskie pochodzenie, baron głośno skrytykował nazistów i regularnie odmawiał wstąpienia w szeregi partii, choć Hermann Goring często namawiał i zapraszał na wytworne kolacje…
Niemieccy tenisiści w pocie czoła przygotowywali się do meczu międzystrefowego: USA – Niemcy, który miał zostać rozegrany na korcie centralnym Wimbledonu w lipcu 1937 roku. Zwycięzca tego pojedynku trafiał na obrońców tytułu – Wielką Brytanię. W 1935 roku baron zaskarbił sobie sympatię miłośników sportu, gdyż podczas meczu międzystrefowego: USA – Niemcy, baron przyznał się, że piłka dotknęła jego rakiety po zagraniu Amerykanina Donalda Budge’a. Sędzia uznał, że piłka po uderzeniu Budge’a wylądowała na aucie, co było zgodne z prawdą, lecz uczciwy von Cramm podszedł do sędziego i wyjaśnił mu, że musnął piłkę rakietą, więc punkt należy przyznać Amerykanom. Ten szlachetny gest miał niebagatelny wpływ na końcowy wynik (mecz wygrali Amerykanie), co naturalnie rozsierdziło Adolfa Hitlera. W mniemaniu fuhrera, baron von Cramm zachował się niewłaściwie, co było o tyle dziwaczne, że baron był wysokim blondynem, który pasował na przedstawiciela rasy aryjskiej, więc wpisywałby się idealnie w filozofię partii rządzącej Trzecią Rzeszą. Na nieszczęście dla fuhrera, miłośnika dominacji Niemiec na świecie i szaleńca snującego plany o supremacji z perspektywy zacisznej rezydencji w Berchtesgaden, baron nie podzielał jego wizji.
Niemiecka prasa nazwała szlachetne zachowanie von Cramma „zdradzieckim aktem”. W 1937 roku nadarzyła się wyborna okazja, aby baron „odkupił” swoje winy względem dyktatora. W finale europejskim rozegranym w Berlinie w dniach 10-12 lipca Niemcy z Hennerem Henklem i von Crammem w składzie pokonali Czechosłowację 4-1. Tydzień później kadra Niemiec zawędrowała na Wimbledon, aby zmierzyć się z USA.
20 lipca 1937 roku atmosfera panująca na trybunach kortu centralnego na Wimbledonie była podniosła. 14 000 widzów… W gronie zaproszonych gości: królowa Mary, ambasador Niemiec w Wielkiej Brytanii – Joachim von Ribbentrop, niemiecki minister sportu oraz wielu oficjeli z USA. Stan rywalizacji brzmiał: 2-2, a do ostatniego meczu singlowego stanęli: Gottfried von Cramm i Donald Budge. Kiedy tenisiści już zamierzali wyjść na kort centralny Wimbledonu, dżentelmen pilnujący wejścia do szatni, mrugnął do barona i szepnął mu do ucha: „ma pan ważną rozmowę międzynarodową”. Zaniepokojony baron posłusznie zawrócił z drogi wiodącej na kort, uniósł słuchawkę i usłyszał głos Adolfa Hitlera. Donald Budge przyznał po meczu, że kilkakrotnie słyszał jak baron mówi w ojczystym języku: „ja, mein fuhrer”. Baron temu zaprzeczał, ale wedle podsłuchującego rozmowę Amerykanina, Hitler miał zakończyć konwersację słowami: „wygra pan to dla Niemiec, baronie”.
Gottfried wyszedł na kort blady jak ściana, lecz nawet pod wpływem ogromnego stresu, zdołał wygrać dwa pierwsze sety: 8-6, 7-5. Dwie kolejne partie ułożyły się po myśli Amerykanina. Budge wygrał je w stosunku: 6-4, 6-2. W decydującym piątym secie, von Cramm imponował wolejami, zacnie sprzątał przy sieci i prowadził już 4-1. Jednak Donald Budge zdołał wyrównać na 4-4. Na korcie rozgorzała zaciekła walka. Baron obronił cztery piłki meczowe, ale koniec końców uznał wyższość Budge’a i uległ mu 6-8. Kiedy Budge posyłał winnera, zegar wskazywał 20.45. Szarzało, obaj panowie grali przy zapadającym zmroku. Gottfried podszedł do siatki i z uśmiechem na ustach pogratulował zwycięstwa rywalowi mówiąc: „Don, to był najlepszy mecz w mojej karierze w sensie jakości tenisa. Jestem szczęśliwy, że mogłem go rozegrać przeciwko tobie. Darzę cię ogromnym szacunkiem. Gratulacje”.
Jednak fuhrer nie był równie łaskawy jak baron. 5 marca 1938 roku gestapo wtargnęło do zamku Bruggen – siedziby barona. Pod zarzutem utrzymywania stosunków homoseksualnych z Manasse Herbstem, aktorem żydowskiego pochodzenia, znanym chociażby z niemego filmu „Syn Hannibala”, von Cramm został zatrzymany. Baron nie zaprzeczył, że łączy go ogromna zażyłość z Manasse, a dla gestapo był to doskonały pretekst, aby osadzić von Cramma w berlińskim więzieniu.
Baron przywykły do wygód, nie rezygnował z walki o wolność. Pisał listy do przyjaciół. Król Szwecji, Gustaf V wywierał presję na rządzie Niemiec i po sześciu miesiącach spędzonych w więzieniu, baron von Cramm wrócił na korty. W 1939 roku zdołał wygrać prestiżowy turniej na kortach Queen’s Clubu pokonując Amerykanina Bobby’ego Riggsa. Jednak przed wybuchem II wojny światowej już nie zagrał na Wimbledonie, gdyż organizatorzy uznali go za kryminalistę…
Podczas działań wojennych, baron wiernie służył Wermachtowi. Brał udział w operacji Fall Barbarossa. Doznał rozległych odmrożeń podczas walk pod Stalingradem w 1942 roku i otrzymał Żelazny Krzyż za zasługi na polu bitewnym. Następnie baron został pozbawiony honorów będąc podejrzany o udział w spisku przeciwko Hitlerowi.
W 1951 roku von Cramm po raz ostatni zagrał na kortach Wimbledonu. Nie błyszczał na trawie jak przed wybuchem II wojny światowej. Po zakończeniu kariery sportowej, baron zawiadywał administracją w niemieckiej federacji tenisowej i został... importerem bawełny! Jego burzliwe życie dobiegło końca 9 listopada 1976 roku w Egipcie. Zginął w pobliżu Kairu jako pasażer samochodu podczas zderzenia z wojskowym samochodem…
Boris Becker został najmłodszym mistrzem Wimbledonu w 1985 roku mając 17 lat i 227 dni. Kiedy podczas przemówienia po czterosetowym finale z Kevinem Currenem, Boris powiedział: „Niemcy nigdy nie miały tenisowego idola”, komentator stacji BBC rzekł: „należy wybaczyć niewątpliwe faux pas temu młodzieńcowi. Boris ma prawo nie wiedzieć, że wygrał Wimbledon 7 lipca, a więc dokładnie w dniu 76 urodzin barona Gottfrieda von Cramma. Gdyby baron żył, obchodziłby dziś 76 urodziny… W dniu jego urodzin, niemiecki tenisista wygrał Wimbledon. Czyż to nie urocze?” – głos komentatora popłynął ku szerokiej publiczności. Boris po latach zgłębił wiedzę o baronie, który przed meczem Pucharu Davisa na centralnym korcie Wimbledonu otrzymał telefon od fuhrera…
Kort centralny
Podczas II wojny światowej bombardowania zniszczyły 14 000 domostw leżących w pobliżu wimbledońskich kortów. 11 października 1940 roku spadająca bomba zniszczyła fragment dachu nad kortem centralnym. Wimbledon zrezygnował z eliminacji do turnieju głównego w 1946 roku. Na trybunach wokół kortu centralnego zniszczonych zostało 1200 krzesełek. Pierwszym powojennym mistrzem singla został Francuz (urodzony w Indochinach!) Yvon Petra, a wśród pań triumfowała Pauline Betz z USA.
W 1949 roku do Londynu przybył tenisista o przydomku „Lucky Ted” (potrafił przetrwać kryzys w pięciosetowych meczach, taki współczesny Nole Djoković!). Był to Kalifornijczyk Ted Schroeder. Palił fajkę, a na kort wkraczał z przedziwnym, osobliwym chodem jakby był pierwowzorem Latającego Cyrku Monty Pythona (kłania się ministerstwo dziwnych kroków). Dziennikarze opisujący jego mecze twierdzili, że Ted wychodzi na kort jakby dopiero co zeskoczył z konia. 28-letni Schroeder był rozstawiony z jedynką podczas Wimbledonu’1949. To był jedyny występ Schroedera podczas The Championships. Cóż to była za słodka męczarnia! Cztery rundy, same pięciosetówki. Ted pokonał Gardnara Mulloya, Franka Sedgmana, Erica Sturgessa i Jaroslava Drobnego. Jaroslav był turniejową szóstką. W tymże samym turnieju, jeno w deblu, Ted Schroeder osiągnął finał gry podwójnej grając w parze ze swoim rodakiem Gardnarem Mulloyem.
Często polscy kibice spragnieni tenisowych sukcesów mówią o tym, że zbyt długo czekają na wybitne osiągnięcia Polek na Wielkim Szlemie. Jadwiga Jędrzejowska przegrała finał singla pań Wimbledonu w 1937 roku ulegając Brytyjce Dorothy Round w trzech setach: 2-6, 6-2, 5-7. W 2012 roku Agnieszka Radwańska zagrała w finale Wimbledonu z Sereną Williams. Krakowianka pomimo przeziębienia, walczyła dzielnie i przegrała w trzech partiach: 1-6, 7-5, 2-6.
Co mają powiedzieć Brytyjki, które na pierwszy finał Wimbledonu, w którym zagrały dwie tenisistki ze Zjednoczonego Królestwa czekały od 1914 aż do 1961 roku?! W owym 1961 roku Angela Mortimer, niezmordowana wojowniczka, która okopywała się za linią końcową (wszak kochała baseline) pokonała w finale swoją rodaczkę Christine Truman: 4-6, 6-4, 7-5. Truman zapłaciła bardzo wysoką cenę za zaciekłą bitwę, która rozpętała się w ćwierćfinale, gdy ku uciesze angielskiej widowni Christine pokonała rozstawioną z numerem 1, fenomenalną Australijkę Margaret Smith!
W finale deszcz storpedował grę po pierwszym secie. W drugiej partii Truman wciąż posyłała pociski z forhendu i grała bardzo agresywnie. Była jeden punkt od wyjścia na prowadzenie 5-3 w drugim secie, gdy… przewróciła się przy próbie loba. To był moment zwrotny. Mortimer uwierzyła w siebie, wygrała drugą partię, a w trzeciej jedno przełamanie okazało się kluczowe i Angela Mortimer pochodząca z Plymouth (w młodości chadzała na mecze żużlowej drużyny Plymouth Devils!) została mistrzynią Wimbledonu. Angela wyszła za mąż za legendarnego komentatora tenisa i autora znakomitych książek – Johna Barretta. Dziś Wyspiarze wiele daliby za takowy skład finału singla pań… Pewnikiem 14 979 krzesełek na trybunach kortu centralnego utonęłoby w oceanie szalonych emocji…
Serena po raz dwudziesty czwarty?
Dach nad kortem centralnym można zasunąć maksymalnie w czasie 10 minut. Potrzeba 7500 parasolek, aby zakryć przestrzeń jaką chroni dach nad najbardziej znanym kortem centralnym na świecie. Gdyby przy zamkniętym dachu zamierzano całkowicie wypełnić przestrzeń kortu centralnego za pomocą tenisowych piłeczek potrzebowalibyśmy 290 milionów piłeczek! A ile wiaderek łez wylała wspaniała mama i wybitna tenisistka Serena Williams, aby przełknąć gorycz porażek zmierzając po póki co nierealny 24 tytuł Wielkiego Szlema? Tego nikt nie wyliczył…
Wydawało się, że tegoroczny pandemiczny Australian Open to miejsce, w którym Amerykankę stać na triumf. I to w ojczyźnie innej legendy – Margaret Court, która odpoczywa sobie dostojnie w Perth ciesząc się z 64 wielkoszlemowych tytułów w singlu, deblu i mikście. Serena grała jak z nut, była świetnie przygotowana fizycznie do gry na Rod Laver Arena. Po znakomitym meczu pokonała w IV rundzie Białorusinkę Arynę Sabalenkę, w ćwierćfinale nie dała szans Simonie Halep, lecz w półfinale powstrzymała ją Naomi Osaka. Podczas Roland Garros, gdzie Serena trzy razy wygrywała (2002, 2013, 2015) już tak różowo nie było, gdyż Amerykanka odpadła w IV rundzie z Jeleną Rybakiną z Kazachstanu.
W tegorocznej edycji Wimbledonu zabraknie obrończyni tytułu sprzed dwóch lat Simony Halep. Nie zagrają również: Naomi Osaka, Jennifer Brady (finalistka Aussie Open’2021), Kirsten Flipkens, Wang Qiang, Zheng Saisai i Margarita Gasparyan. Po raz pierwszy rozstawiona na Wielkim Szlemie w singlu zostanie Bara Krejcikova (z numerem 15), a więc mistrzyni tegorocznego Roland Garros w grze pojedynczej i podwójnej będzie miała teoretycznie łatwiej w początkowej fazie Wimbledonu. Ponadto Czeszka będzie rozstawiona z nr 1 w deblu z rodaczką Kateriną Siniakovą. W grze podwójnej ujrzymy polską parę: Magdę Linette i Alicję Rosolską (szczęśliwa mama wraca do gry!). Serena Williams, choć wygrywała debla na Wimbledonie aż 6 razy, tym razem nie zagra w turnieju gry podwójnej.
Rekord prędkości serwisu w dziejach Wimbledonu wśród pań należy do siostry Sereny – Venus, która w 2008 roku posłała piłkę z szybkością 129 mil na godzinę! Z kolei najszybszy serwis w poprzedniej edycji Wimbledonu należy do Sereny: 122 mile na godzinę… Starsza siostra Sereny zagra po raz dziewięćdziesiąty w turnieju głównym Wielkiego Szlema! Niezwykła długowieczność Venus…
Co czeka zapracowaną mamę Serenę Williams w tegorocznym Wimbledonie? Amerykanka siedmiokrotnie wygrała w Londynie (2002, 2003, 2009, 2010, 2012, 2015, 2016), przegrywając 4 finały. Wimbledon i US Open są najbardziej bolesne dla Sereny w wymiarze aż czterech porażek odniesionych w finałach w Londynie i w Nowym Jorku.
Serena Williams jest rozstawiona z numerem szóstym, a jej rywalką w I rundzie będzie Białorusinka Aliaksandra Sasnowicz. Białorusinka tylko raz awansowała do IV rundy singla Wimbledonu (2018). Stare, acz prawdziwe tenisowe porzekadło mówi, że nie należy spoglądać dalej niż na kolejną rundę, a 39-letnia Amerykanka imponuje pokorą i nie chce kusić losu dalekosiężnymi planami.
Od lat eksperci wyrażają opinię, że amerykański tenis nie jest w najlepszym stanie. Liczby nie zawsze przekładają się na jakość, ale niech tegoroczny Wimbledon zilustruje która nacja dysponuje siłą uderzeniową. W turnieju głównym zagra 21 Amerykanek, 13 Rosjanek, 9 Czeszek, 9 Brytyjek, 6 Rumunek, 5 Hiszpanek, 5 Francuzek, 4 Australijki, 4 Białorusinki, 4 Niemki, 4 Ukrainki, 3 Włoszki, 3 Słowenki, 3 Szwajcarki i… 2 Polki.
Wciąż niedoścignioną w singlu na kortach Wimbledonu pozostaje legendarna Martina Navratilova – posiada 9 tytułów. Martina we wczesnej młodości jeździła rekreacyjnie na czechosłowackiej Jawie! Co prawda nie tak szybko jak Jiri Stancl, ale liczą się chęci i odwaga…
Podczas Wimbledonu’2021 Australijka Ashleigh Barty spędzi odpowiednio 82 i 83 tydzień na kobiecym tronie. To druga Australijka w historii rankingu, która dotarła na szczyt. Pierwszą była Evonne Goolagong Cawley. Zagrożeniem dla Ash, grającej starannym slajsem z bekhendu, może być Białorusinka Aryna Sabalenka, która musi wygrać Wimbledon przy potknięciu Barty przed fazą półfinału…
Dalsza część na kolejnej stronie.
Przejdź na Polsatsport.pl