Bożydar Iwanow: Lepsza liga równa się lepsza reprezentacja
Taki już nasz polski klubowy los, że jeszcze w trakcie finałów mistrzostw Europy trzy nasze zespoły przystąpią do eliminacji do Ligi Mistrzów oraz nowego tworu UEFA, Conference League. Tylko zdobywca Pucharu Polski Raków Częstochowa będzie miał tę „przyjemność”, że z racji sukcesu w tych rozgrywkach, może przystąpić do międzynarodowego debiutu nieco później, bo od drugiej rundy kwalifikacji, a zatem już po EURO, bo mecze tej fazy odbędą się 22 i 29 lipca.
Nie jesteśmy w tym gronie osamotnieni, bo ten sam „problem” mają także kluby z innych krajów, które miały przedstawicieli na mistrzostwach Europy: Węgry, Słowacja czy Chorwacja. Ale w szczególności „Madziarzy” i ci ostatni, w klubowej hierarchii są dużo wyżej od nas – Chorwaci głównie za sprawą Dynamo Zagrzeb na 16. miejscu, na 26. zaś Węgrzy. My na 32., lokatę wyżej umieszczona jest nawet Słowacja. Ale skoro lepsza od polskiej jest ich reprezentacja…
Przez lata zniszczoną zmarszczkami twarz polskiej piłki pudrem zakrywała reprezentacja Adama Nawałki oraz klubowe wyczyny Roberta Lewandowskiego, Piotra Zielińskiego czy Arkadiusza Milika, transfer Krzysztofa Piątka do Milanu i parę innych jednostkowych wydarzeń, którymi krótko zachwycała się tzw. opinia publiczna. Ubiegłoroczny awans Lecha Poznań do fazy grupowej Ligi Europy wprawił nas w taką euforię, że nawet porażka u siebie 2:4 z Benficą Lizbona została określona jako sukces, mimo że była to dość bolesna przegrana. Na bezrybiu i rak ryba. A przecież eliminowanie po drodze zespołów ze Szwecji, Cypru czy nawet średniaka z Belgii to powinna być dla nas norma, a nie miła sensacja.
ZOBACZ TAKŻE: Euro 2020: Kto jest winny odpadnięcia naszej reprezentacji? "Polski trener po takim meczu byłby od razu zakopany"
Obserwując uważnie EURO i patrząc na listę zespołów, które wyszły z grupy albo nawet jeśli nie, i tak zaprezentowały się lepiej od nas, obalamy mit, że nie trzeba mieć solidnej ligi, aby mocna była reprezentacja. Oczywiście, do szykującej się do ćwierćfinału Ukrainy nigdy nie dorównamy. Dynamo Kijów i Szachtar dostarczyły Andrijowi Szewczence aż 17-stu kadrowiczów, a oba kluby regularnie występują w Lidze Mistrzów bądź Lidze Europy. Legia czy Lech nawet razem wzięte nie są w stanie „podskoczyć” do ich poziomu pod żadnym względem. Ale już Czesi, którzy w zespole maja graczy nie tylko Slavii Praga ale i Sigmy Ołomuniec, Slovana Liberec, Viktorii Pilzno czy Sparty Praga?
Nawet Szwedzi korzystali z powodzeniem z zawodników z AIK Sztokholm, u Szwajcarów bardzo dobrze na wahadle radzi sobie piłkarz z Bazylei, która już dawno straciła pozycję hegemona nawet na krajowych boiskach, nie mówiąc już o jej usytuowaniu w europejskich drabinkach. My na Euro zabieramy chłopaka z Lecha Poznań, który pojawia się w kadrze tylko ze względu na kontuzję Arkadiusza Recy, a i tak jest on już piłkarzem Unionu Berlin. Napastnika Piasta, który gdyby nie problemy Arkadiusza Milika i Krzysztofa Piątka cały czerwiec byłby na wakacjach, obrońcę Rakowa, który jest już zawodnikiem Salzburga a i tak przesiedział całe EURO na trybunach oraz siedemnastoletniego Kacpra Kozłowskiego, który gdyby nie obecność w sztabie Macieja Stolarczyka, nigdy tak szybko powołania by nie otrzymał. Ale wiadomo, ważna była promocja.
Z drużyny mistrza Polski Paulo Sousa nikogo nie powołał. Zrobili to: selekcjoner Czechów, który zabrał na turniej Thomasa Pekharta i Zlatko Dalić, który w końcu przekonał się, że Josip Juranović jest lepszy od Sime Vrsaljko, mimo, że to przy tym drugim widnieje nazwa Atletico Madryt, a nie Legia Warszawa. Za chwilę pewnie obaj opuszczą naszą stolicę, podobnie jak z Poznaniem zrobił to już Puchacz, z Częstochową Piątkowski, nic też wkrótce nie zatrzyma Kozłowskiego, więc reprezentacja Polski zrobi się jeszcze bardziej "nieekstraklasowa". I to jeden aspekt. Drugi jest taki, że nasza liga znów ulegnie osłabieniu.
Czy zatem możemy liczyć na to, że we wrześniu zobaczymy kogoś w fazach grupowych? I patrząc dalej – czy nasz zespół narodowy może być kiedyś tak ułożony jak czeska reprezentacja? To na nią czekamy wypatrując spotkań 1/4 finału EURO. My w tym czasie znowu na wakacjach bądź też szykując się do pierwszej rundy eliminacji. Z niełatwymi do realizacji marzeniami o europejskich pucharach.
Przejdź na Polsatsport.pl