Tokio 2020: Peja światową potęgą judo
Pięcioro kosowskich judoków, na czele z mistrzynią olimpijską z Rio de Janeiro Majlindą Kelmendi, wystąpi w igrzyskach w Tokio. W ocenie trenera Dritona Kuki wszyscy mają szansę na medale. Cała reprezentacja pochodzi z tego samego miasta, blisko 100-tysięcznego Peja.
Do turnieju olimpijskiego w judo zakwalifikowały się: Distria Krasniqi (kat. 48 kg – 1. miejsce w rankingu światowym), Kelmendi (52 kg – 5.), Nora Gjakova (57 kg – 5.), Loriana Kuka (78 kg – 9.) i jeden zawodnik kadry męskiej Akil Gjakova (73 kg – 11.).
Wszyscy mieszkają i trenuje w mieście Peja. - Historia naszego klubu jest wyjątkowa, a nikt z olimpijskiej reprezentacji nie mieszka dalej niż 200-300 metrów od sali treningowej. I wszyscy mają realne szanse stanąć w Tokio na podium – uważa trener.
Kuka przed igrzyskami w Barcelonie (1992) był najlepszym jugosłowiańskim judoką wagi 71 kg, kandydatem do olimpijskiego podium, ale m.in. ze względów politycznych do Hiszpanii nie pojechał. - Chciałem pracować jako trener z dziećmi i pokazać światu, że Kosowo ma wspaniałych sportowców zdolnych do zdobywania medali. Nie było łatwo, bo początkowo musiałem pełnić rolę trenera, psychologa, fizjoterapeuty, a w sali, w której trenowaliśmy, przeciekał dach. Ale sytuacja zmieniła się dzięki naszym sukcesom – przyznał 49-letni szkoleniowiec.
ZOBACZ TAKŻE: Adam Kszczot zrezygnował z występu na IO w Tokio
Położone u stóp gór Prokletije Peja (dla Serbów – Peć) znane jest m.in. z piwa o tej samej nazwie, spektakularnego kanionu Rugova czy duchowego centrum Serbskiego Kościoła Prawosławnego. To także nieprawdopodobna "fabryka" talentów judo.
30-letni Kelmendi wywalczyła złoto w Rio – jako pierwsza reprezentantka Kosowa. Cztery lata wcześniej w Londynie walczyła w barwach Albanii. W Kosowie mówi się o niej, że jest najlepszą ambasadorką tego kraju. I nie chodzi tylko o sport, chociaż judo mocno zyskało po jej sukcesach, m.in. po licznych tytułach mistrzyni świata i Europy. Obecnie w kraju liczącym 1,9 mln mieszkańców jest sześć szkół judo, 17 klubów i 1200 trenujących.
Kelmendi jest supergwiazdą i bohaterką w Kosowie. W Rio, osiem lat po ogłoszeniu niepodległości, była jedyną Kosowianką w olimpijskich zawodach judo. Teraz będzie jej łatwiej w dużej grupie. - Pięć lat temu było znacznie trudniej, cała presja skupiona była na mnie. Dzisiaj nie jestem sama. Jest nas pięcioro. Wszyscy chcemy walczyć o medale i wierzymy, że komuś z nas to się uda – powiedziała utytułowana judoczka, która zaczęła trenować w Peji w wieku ośmiu lat. Jej matka trenowała karate, a ojciec był piłkarzem.