Michal Papadopulos przed meczem Czechy - Dania: Wszystko rozstrzygnie się w karnych!
- Wtedy w 2004 roku byliśmy zdecydowanym faworytem w tamtym meczu. Teraz jest trochę inaczej, bo Dania ma naprawdę mocny zespół i jeżeli mielibyśmy spojrzeć na to z perspektywy kibiców, to teraz te szanse są pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Nie ma faworyta tego spotkania - mówi przed sobotnim meczem ćwierćfinałowym Czechy - Dania, były reprezentant Czech i piłkarz Zagłębia Lubin, Piasta Gliwice i Korony Kielce, Michal Papadopulos.
Grzegorz Michalewski: W sobotę w dalekim Baku reprezentacja Czech zagra z Danią o awans do półfinału Euro. W Polsce mówi się, że „apetyt wzrasta w miarę jedzenia”. Zatem Czesi po kapitalnym meczu z Holandią chcą wygrać kolejne starcie i zameldować się w najlepszej czwórce tego turnieju?
Michal Papadopoulos: Wszyscy tutaj w Czechach oczekujemy tylko zwycięstwa naszej drużyny. Dania jest naprawdę mocna, zresztą pokazała to w dwóch ostatnich meczach w których zdobyła aż osiem bramek. Będzie to bardzo trudny przeciwnik i myślę, że nawet mocniejszy od Holandii. Jest to zespół bardzo zdyscyplinowany i przy tym niezwykle groźny. Myślę, że będzie bardzo ciężko, ale wszyscy tutaj wierzymy, że Czesi zrobią wszystko aby awansować do półfinału.
Dwa i pół tysiąca kilometrów do Baku, cztery godziny lotu samolotem. Do tego zmiana klimatu i upały. W sobotę w porze rozgrywania meczu w stolicy Azerbejdżanu ma być trzydzieści pięć stopni powyżej zera. Ta pogoda będzie miała jakieś znaczenie?
Zarówna ta długa podróż jak i wysoka temperatura nie będzie miała aż tak dużego znaczenia jak brak kibiców na trybunach. W ostatnim meczu z Holandią na stadionie był komplet i grało się zupełnie inaczej. Teraz to będzie taką przeszkodą. Zresztą wielu czeskich kibiców chciało polecieć do Baku, ale niestety ze względu na obostrzenia związane z koronawirusem sprawiły, że nie było to możliwe. Właśnie ten brak swoich kibiców będzie taką dużą niedogodnością zarówno dla Czechów jak i Duńczyków.
Faktycznie, w Budapeszcie było bardzo wielu zarówno czeskich jak i holenderskich fanów. Zresztą w czeskich mediach pojawiła się nawet informacja, że kibice czeskiej drużyny chcą wyczarterować samolot do Baku. Prawdopodobnie jednak nie uda się polecieć do Azerbejdżanu z jednej strony przez ogromne koszty takiej podróży, a z drugiej przez te obostrzenia o których wspominałeś.
Wszyscy chcieli polecieć na to spotkanie, ale te utrudnienia związane z COVID-em im to utrudniły. To właśnie ten czynnik zadecydował dlaczego ostatecznie nie polecieli do Baku. Do Budapesztu było bardzo łatwo dojechać samochodem i nie było tam żadnych obostrzeń czy ewentualnej konieczności odbycia kwarantanny dla tych kibiców. Z tego co wiem to w Azerbejdżanie są jakieś inne reguły od tych, które były właśnie w Budapeszcie i z tego powodu wielu Czechów tam nie poleciało.
Przed sobotnim meczem trener Jaroslav Silhavy ma taki pozytywny ból głowy. W mediach pojawiły się informacje, że prawdopodobnie do dyspozycji będzie rozgrywający Vladimir Darida, który nie zagrał przeciwko Holandii. Po pauzie za kartki do składu wraca również obrońca Jan Boril. Z drugiej strony ich zmiennicy zaprezentowali się znakomicie przeciwko Holandii i mieli duży wkład w to zwycięstwo.
Zgadzam się. Zarówno Barak jak i Kaderabek zagrali bardzo fajny mecz i teraz trener będzie miał naprawdę trudne zadanie jeżeli obaj wrócą do składu. Myślę, że obaj którzy pojawili się w ich zastępstwie w spotkaniu z Holandią, rozegrali bardzo dobry mecz.
Jaki był decydujący czynnik, który przesądził o wygranej z Holandią?
Uważam, że takim głównym czynnikiem było to, że po półtorarocznej przerwie wreszcie zagrali przy pełnej widowni i tak dużej liczbie kibiców. To była taka dodatkowa motywacja dla Czechów, którzy przed tym meczem byli jasnym „outsiderem” i potrafili to wykorzystać. Myślę, że Holendrzy byli pewni siebie po tych meczach w fazie grupowej, gdzie wygrali wszystkie trzy spotkania i przez to może trochę nas zlekceważyli, a Czesi to wykorzystali.
17 lat temu podczas Euro 2004 na stadionie w Porto Czesi - także w ćwierćfinale - zmierzyli się z Danią. Wówczas wygraliście 3:0 po dwóch golach Milana Barosa i jednym trafieniu Jana Kollera. Wracacie pamięcią do tego spotkania w kontekście tego co czeka was w sobotę w Baku?
Wtedy w 2004 roku byliśmy zdecydowanym faworytem w tamtym meczu. Teraz jest trochę inaczej, bo Dania ma naprawdę mocny zespół i jeżeli mielibyśmy spojrzeć na to z perspektywy kibiców, to teraz te szanse są pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Nie ma faworyta tego spotkania.
A jeżeli chodzi o Duńczyków - wszyscy pamiętamy co przytrafiło się Christianowi Eriksenowi. Czym ta reprezentacja Ciebie urzekła, jaka jest jest największa moc i co stanowi o jej sile?
Przede wszystkim dyscyplina i jej największa siła jaką jest ofensywa. Ten zespół trzyma się jeszcze bardziej razem po tym, co wydarzyło się w pierwszym meczu. Mają też tę dodatkową motywację, aby pomóc Eriksenowi w jego rekonwalescencji.
Jaki wynik typujesz w sobotę?
Myślę, że będzie remis i wszystko rozstrzygnie się w rzutach karnych.
Czy Patrick Schick ma szanse zdobyć koronę króla strzelców tego turnieju?
Na razie ma cztery bramki i zawsze jest szansa zdobyć koronę króla strzelców. Jest teraz w bardzo dobrej formie na tym turnieju i wszyscy w Czechach mu życzymy, aby tak było.